/8/

375 31 84
                                    

Gdy już światło, wszyscy goście wyszli, a Tae rzucił mu ostatnie wdzięczne spojrzenie, Jimin wrócił do swojej przestrzeni.

Mężczyzna wciąż spał na kanapie, z policzkiem przyciśniętym do prowizorycznej poduszki zrobionej z własnej marynarki. Nie poruszył się, gdy Park zaczął przenosić wszystkie rzeczy do samochodu. Dopiero, gdy ostatnia partia obrusów została wrzucona do bagażnika, a Jimin wrócił, by go obudzić, Yoongi siedział sztywno wyprostowany na kanapie.

-Dzień dobry - przywitał się, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

Mężczyzna zmarszczył brwi i mocno zacisnął usta, wpatrując się w niego. Był zagubiony. Mógł to dostrzec po jego spłoszonym spojrzeniu i nerwowym zaciskaniu palców na materiale spodni. Widział to już wielokrotnie, zbyt dużo alkoholu, urwany film i ta niepewność o poranku.

-Przyjęcie się skończyło. Jeon i Kim właśnie wyszli, a my się wczoraj umówiliśmy, że odwiozę cię do domu.

-Poprosiłem cię, żebyś mnie odwiózł? - zdziwił się Min i skrzywił, jakby wypowiadanie słów go bolało.

-Bardziej...-zawahał się Jimin - zgodziłeś się niż poprosiłeś.

-Oh...-mężczyzna wstał chwiejnie i założył na siebie marynarkę - wrócę sam, nie musisz się mną przejmować.

-Jest rano i jest weekend, może być ci trudno znaleźć cokolwiek, a ja i tak jadę w stronę centrum.

Był niemal pewien, że Min odmówi, ten jednak przymknął na chwilę oczy, jakby sprawdzał stan swojej trzeźwości i ostatecznie skinął głową, chociaż Jiminowi nie umknęło, jak wielkim trudem mu to przyszło.

Całą drogę pokonali w nieznośnym, dusznym milczeniu. Początkowo włączył radio, by chociaż trochę zagłuszyć ciszę, jednak dostrzegł, że z każdym mocniejszym dźwiękiem między brwiami mężczyzny tworzy się niewielka zmarszczka, więc wyłączył je, by nie sprawiać mu bólu.

Gdy zajechali pod podany mu wcześniej adres, spanikował.

Przez resztę nocy nieustannie odtwarzał w pamięci ich pocałunek, cudowne uczucie, które go wypełniało, gdy ich ciała się ze sobą stykały. Myślał o jego emocjonalnych słowach i o bólu, który dostrzegł pod płaszczykiem zgryźliwości. Nie potrafił nawet na moment nie powracać do tych kilkudziesięciu minut, a teraz przez cały poranek nie powiedział ani słowa...

-Ummmm...Zaczekaj! - Jimin zebrał się na odwagę w ostatniej sekundzie. Mężczyzna już otwierał drzwi, a teraz zamarł z ręką na klamce i spojrzał na niego pytającym wzrokiem - Dałbyś się zaprosić na kawę?

Zmęczona twarz mężczyzny wykrzywiła się w zdumieniu. Łypał na niego, jakby spodziewając się, że Jimin zaraz wybuchnie śmiechem, co dla samego pytającego, było totalnie poza wszelkim pojmowaniem.

-Dlaczego? - Zapytał ostatecznie, wyraźnie nie rozumiejąc sytuacji.

-No wiesz...ludzie chodzą na randki, żeby się lepiej poznać. - Wydusił z siebie, czując, że namiastka odwagi, które go nawiedziła, właśnie umyka w popłochu pod wpływem morderczego spojrzenia jego rozmówcy.

-Dlaczego miałbyś chcieć mnie lepiej poznać? - Yoongi skrzyżował ręce na piersi. Jego postawa i ton głosu mówiły, by się nie zbliżać. Prawdopodobnie, gdyby głowa Jimina nie była przytłumiona po całonocnej pracy, zareagowałby na wszystkie ostrzegawcze sygnały. Tak się jednak nie stało i brnął w to dalej, nie przeczuwając spektakularnej porażki.

-Odniosłem wrażenie, że dobrze nam się wczoraj rozmawiało i chciałbym to przenieść w jakieś miejsce, gdzie nie będziesz gościem na organizowanej przeze mnie imprezie.

Skorupki [Taekook I Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz