Dodatek

414 38 28
                                    

Tae mocniej zacisnął palce na dłoni Kookiego i zerknął na niego kątem oka. Partner był blady i wyglądał, jakby powstrzymywał się od płaczu. On sam nie czuł się lepiej, jednak miał przekonanie, że to właśnie tutaj znajdą pomoc. 

Walczył z lękiem, a gdy spokojny, męski głos zaprosił ich do gabinetu, zachwiał się stawiając pierwsze kroki. Jungkook złapał go w pasie i w ten pokraczny sposób - z dozą niepewności, większym zranieniem oraz ogromem miłości - wkroczyli na swoją pierwszą terapię.

Z trudem przyszło im mówienie o sobie. Ich relacja miała wiele warstw, trwała od lat i była obwarowana ogromnymi emocjami.

Terapeuta był pomocny, cierpliwie słuchał i naprowadzał pytaniami, jednak to, co pomogło mu przetrwać, to gorące palce Jungkooka. On zawsze były jego latarnią morską, która sprowadzała do domu.

*

Jimin wszedł do kuchni swojego partnera i zastał go nad jego ulubionym kubkiem z kawą, ze wzrokiem smętnie zawieszonym na oknie. Yoongi dużo myślał i jeszcze więcej się martwił, więc był to widok dobrze mu znany. Objął go w pasie i zakołysał delikatnie, aż partner nie odpowiedział pomrukiem.

-Nie musimy tam iść - zapewnił go, całując skroń - mogę odwołać.

-Nie chodzi o mnie - wyjaśnił Min i odsunął się, jakby chciał coś wyczytać z jego twarzy - na pewno chcesz się spotkać z Jungkookiem? Nie będzie to dla ciebie za trudne, po...hmm...

Zaśmiał się, widząc, jak partner łagodnie próbuje poruszyć jego zranienia.

-Nie sądzę, żeby Jungkook był podobny do mojego byłego. Pracuje nad sobą, no i na początku naprawdę nie widziałem, jak duży wkład ma Tae w jego zazdrość. Poszli ostatnio na terapię...to nie tak, że go od razu polubię, ale jak zadzwonił - wzruszył ramionami, by wyrazić swoje zagubienie - myślę, że on chce po prostu nas przeprosić. Poza tym Jeon wyraźnie przy tobie truchleje, więc nic mi nie grozi.

Yoongi wykrzywił delikatnie usta i wyswobodził się z uścisku.

-No dobrze, zatem chodźmy.

*

Jungkook się denerwował. Mieli już wychodzić, jednak raz za razem, to zmieniał koszulkę, to przygładzał włosy. Nie był gotowy, ale wiedział, że na to nigdy nie będzie.

-Kook - zaczął łagodnie Tae, łapiąc go za nadgarstek - ani Jimin, ani Yoongi nie zwrócą uwagi na twoją koszulkę, a zmienianie jej też nie załagodzi twojego stresu.

W pierwszym odruchu chciał gładko ukryć przed partnerem swoja niepewność. Przykryć ją uśmiechem i dać mu możliwość zrobienia tego samego. Uczył się, jednak, że to nie powinno tak wyglądać. Zamiast tego wyciągnął ramiona, prosząc o przytulenie, a Kim natychmiast się w niego wpasował.

-A jeśli nie będą chcieli ze mną rozmawiać? - Zapytał na tyle cicho, że sam zaczynał wierzyć, że te słowa nie zostały wypowiedziane.

-To nadal będę ja i ja będę chciał z tobą rozmawiać - zapewnił go partner - poza tym...gdyby nie chcieli, to by nie zgodzili się na spotkanie.

Było w tym dużo prawdy, więc pozwolił sobie jeszcze przez chwilę wdychać uspokajający zapach partnera, by ostatecznie dać znać, że jest gotowy do wyjścia.

*

Yoongi patrzył na Kookiego, który drżącym głosem przepraszał Jimina i jego przy okazji. Był pod wrażeniem, jak wiele się zmieniło przez ostatnie pół roku.

Dzieciak, którego doszkalał awansował i z głośnych zachwytów w firmie, wiedział, że sobie doskonale radził.

Partner Jungkooka został przyjacielem, cóż...jego partnera.

No i tak...był w związku.

Po wielu trudach, wcześniejszych zranieniach, teraz naprawdę budował szczęśliwą relację. 

Czy zawsze tak będzie? Tego nie wiedział. 

Ale patrząc na Jeona i Kima miał chociaż nadzieję, że jeśli jego i Jimina dopadnie kryzys, to będą potrafili o to walczyć. Był pewien, że tak. W końcu Jimin walczył o niego od pierwszej chwili.

Z rozmyślań wyrwał go rozbawiony głos partnera.

-Nie wiem, jak Yoongi, bo nam chyba odpłynął, ale ja nie mam żalu - powiedział Park i wyciągnął dłoń nad stołem, by na ułamek sekundy nakryć palce Jungkooka, które ten splótł przed sobą.

-Cieszę się, że u was jest lepiej - dodał jeszcze Jimin, tym razem zerkając na przyjaciela, a Taehyung odpowiedział mu szerokim uśmiechem.

~~~

Oto i koniec *ociera łezkę wzruszenia*

Pamiętam, że pisząc "Skorupki" (był chyba sierpień), narzekałam, że ta historia jest taka długa i na pewno nie będę potrafiła jej poprowadzić dobrze.

Nadal uważam, że musiałam pójść na wiele kompromisów sama ze sobą. Narracja była szalona...serio...nigdy więcej nie wrzucę czterech perspektyw, które w dodatku zmieniają się w połowie...macie moje słowo.

Jednak...To właśnie one otworzyły przede mną możliwość pisania bardziej złożonych historii i...prowadzenia kłótni. 

Zatem... pomimo wielu niedociągnięć (części z nich zapewne nie pozbędę się nigdy), jestem cholernie wdzięczna za "Skorupki" i za Was. Dziękuję, że ze mną byliście. Przeczytałam każdy jeden komentarz, sprawdziłam każdą gwiazdkę, która się pojawiła pod rozdziałem (hej, Wy tam...tak Wy, którzy gwiazdkują, a się nie odzywają w komentarzach, chodźcie do nas, tu jest fajnie) i mam poczucie, że wzrastam. 

Żywię nadzieję, że przyjmiecie gorąco "granice przyzwolenia"  -jestem obsesyjnie ciekawa Waszych refleksji, bo będą one rzutować na kolejną historię, która właśnie się pisze. 

Skorupki [Taekook I Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz