/7/

362 34 30
                                    


Przyjęcie toczyło się standardowo. Było gwarno, wesoło i zdecydowanie alkoholowo.

Jimin co jakiś czas powracał na salę, by sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu, a goście dobrze się bawią.

Akurat kończył swój standardowy obchód i wyszedł do holu, gdzie na kanapie samotnie siedział człowiek zagadka. Ten mężczyzna, jako jedyny niezbyt entuzjastycznie podchodził do przemowy Jeona i to on zawsze chodził własnymi ścieżkami, nieważne co się działo na imprezie. Jimin spotkał go wielokrotnie tej nocy i za każdym razem był sam. Teraz jednak wyglądał na zdecydowanie zbyt wstawionego, więc Park postanowił sprawdzić co z nim, przysiadając obok na kanapie.

-Przepraszam...-zagadnął - wszystko w porządku?

-Jest wybornie - mruknął w odpowiedzi mężczyzna i wypił resztkę płynu ze swojej szklanki.

-Może to nie moja sprawa - Jimin postanowił być nieugięty - ale wydajesz się być już pijany, może poproszę o zrobienie drinka bez alkoholu?

Mężczyzna spojrzał na niego pogardliwie i parsknął chrapliwym śmiechem.

-Siedzę na debilnej imprezie, z ludźmi, którzy nie potrafią pomyśleć ani trochę o przyszłości i mam przestać pić?

Zastanawiał się, co ma mu odpowiedzieć, by nie zabrzmieć zbyt ostro, ale jego wahanie zostało przerwane przez dodatkowe towarzystwo.

Zmarszczył brwi, widząc jak Jungkook szarpie Tae i podnosi głos. Rzucił ostatnie niepewne spojrzenie swojemu rozmówcy. Ten jednak skrzywił się jeszcze bardziej i zastygł w jednej pozycji.

Obecnie trzeba było ratować pożar, później zajmie się potencjalną kolejną katastrofą.

Szybko ocenił sytuację i wybrał kłamstwo. Z zasady wolał być szczery, nawet drobne mijanie się z prawdą powodowało u niego dużą dawkę stresu, jednak teraz nie było czasu na rozterki moralne. Niejednokrotnie widział już takich ludzi, jak Jungkook. Pijanych i zaborczych, którzy nieumiejętnie dociśnięci wybuchali, zaskakując siebie i wszystkich dookoła. Uśmiechnął się delikatnie, przybrał uprzejmy ton, wygłosił przemowę i tylko modlił się w duchu, by z twarzy Tae zniknął ten zdradziecki wyraz zaskoczenia, który mógł tak łatwo ujawnić jego kłamstwo.

Jimin odprowadził Jeona wzrokiem i całą swoją uwagę poświęcił Tae, który zbladł niezdrowo, a usta zaczynały mu drżeć, gdy wciąż wbijał wzrok w plecy oddalającego się partnera.

-Chodź, powietrze dobrze ci zrobi - dotknął ramienia kolegi. Cofnął dłoń, gdy z jego ust wydobył się cichy syk. To chyba go otrzeźwiło, bo spojrzał na Jimina wilgotnymi oczami i rozmasowując rękę skinął głową.

Było już ciemno, więc gdy wyszli, jedynie niewielki fragment chodnika przed budynkiem był oświetlony. Kimowi wyraźnie to odpowiadało, bo skrył się w cieniu, a ciche pociąganie nosem dało mu jasny komunikat, że mężczyzna płacze.

Jimin zrobił krok w jego stronę, i rozłożył ręce, mając nadzieję, że tutaj Jeon nie będzie ich szukać. Taehyung oparł głowę na jego ramieniu i zadrżał, gdy Park nieśmiało poklepał go po plecach.

-Możesz płakać - zapewnił go Jimin, w odpowiedzi zyskując stłumiony szloch.

Czuł, że zimno zaczyna mu doskwierać, a koszula przesiąka łzami kolegi, jednak stał tam wytrwale, mamrocząc słowa pocieszenia. Gdy Kim zaczął się uspokajać, on zdecydował się mówić.

-Często tak się dzieje?

Tae zaprzeczył gwałtownym ruchem głowy, która wciąż spoczywała na Jiminowym ramieniu.

Skorupki [Taekook I Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz