SCENA ÓSMA

44 2 0
                                    

ᴘᴀᴘᴋɪɴ, ᴡᴀᴄᴌᴀᴡ

WACŁAW
stanąwszy tuż za nim

Jutro?

ᴘᴀᴘᴋɪɴ zdejmuje kapelusz.

Mamże wracać w progi,
Które pewnie z przyszłą dobą
Zrówna z ziemią wyrok srogi? —
Wolę jeńcem iść za tobą!

PAPKIN
wkładając kapelusz na bakier

Pardon mówisz?

WACŁAW
Pardon, panie.

PAPKIN
Znasz me męstwo?

WACŁAW
Jak zły szeląg.

PAPKIN
Boisz mnie się!

WACŁAW
Niesłychanie!

PAPKIN
Pójdziesz za mną?

WACŁAW
Pójdę, panie.

PAPKIN
Któż ty jesteś?

WACŁAW
Jestem, panie.

PAPKIN
Lecz czym jesteś?

WACŁAW
Czym ja jestem?
Jestem… jestem…

PAPKIN
chwytając za broń

Cóż to znaczy!

WACŁAW
…Komisarzem mego pana.

PAPKIN
Co? Rejenta?

WACŁAW
Nie inaczéj.

PAPKIN
Czy to, proszę, rzecz słychana!
Ledwie szlachcic na wioszczynę
Z pękiem długów się wydrapie —
Już mieć musi komisarza.
Dziw się potem, gdy się zdarza,
Że wołają: „Sto tysięcy!
Kto da więcéj!” A jak krzykną po raz trzeci,
Jakby z procy szlachcic leci
I do swego komisarza
Idzie w służbę za szafarza.
Ale chodźmy.

na stronie

Cześnikowi
Wielką radość jeńcem sprawię,
I zapewne do mnie powié,
Gdy mu zdobycz mą przedstawię:
„Niechaj Klara twą zostanie.”
Chodź, mój jeńcze.

WACŁAW
Idę, panie.

Zemsta | 𝐀. 𝐅𝐫𝐞𝐝𝐫𝐨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz