SCENA SZÓSTA

39 2 0
                                    

ᴘᴏᴅsᴛᴏʟɪɴᴀ, ᴡᴀᴄᴌᴀᴡ, ᴋʟᴀʀᴀ z drzwi prawych.

WACŁAW
ujrzawszy ᴋʟᴀʀᴇ̨, boleśnie

Ach!

KLARA
wesoło

I cóż?

PODSTOLINA
To jest…

WACŁAW
Nic nié ma…

KLARA
do ᴘᴏᴅsᴛᴏʟɪɴʏ

Czegóż żąda?

PODSTOLINA
na stronie

Co powiedzieć?

KLARA
na stronie

Dobrze idzie — już z nim trzyma.

głośno

Nie powinnam może wiedzieć?

WACŁAW
O, dlaczego!

PODSTOLINA
Wielkiej wagi
Jest interes jegomości,
Działać trudno bez rozwagi.
Zatem, proszę, nie mów słowa,
Że o jego wiesz bytności —
Później całą rzecz wyłuszczę.

WACŁAW
cicho do ᴘᴏᴅsᴛᴏʟɪɴʏ

Ja odejdę.

PODSTOLINA
podobnież

Ja nie puszczę.

głośno

Proszę z sobą waszmość pana!
Jego sprawa zawikłana,
Muszę przejrzeć dokumenta.

do ᴋʟᴀʀʏ, całując ją w czoło

A Klarunia niech pamięta
Nie powiadać nic nikomu.

KLARA
Nikt się w tym nie dowie domu.

PODSTOLINA
Bo nad miarę nam zaszkodzi;
Później powiem, o co chodzi.

odchodzi kiwnąwszy na ᴡᴀᴄᴌᴀᴡᴀ, który ze spuszczoną głową odchodzi za nią w drzwi prawe

KLARA
sama

Śmieszniejszego cóż być może,
Jak gdy zwodzić chce zwiedziony!
Ach, jak Wacław w swej pokorze
Zdał się wzywać jej obrony!
Ledwiem, ledwie śmiech wstrzymała,
Ale hola, hola, panno!
Do tryumfu nie masz prawa;
Choć początek dobry miała,
Nie wygrana przeto sprawa.

Zemsta | 𝐀. 𝐅𝐫𝐞𝐝𝐫𝐨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz