-Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy. - Ojciec wyrzucił mnie z gabinetu. - Może przemyślisz parę spraw. - Zmarszczył brwi i zatrzasnął drzwi.
Oparłam się o ścianę. Przebyłam bardzo długą rozmowę, dotyczącą mojego zbyt wylewnego zachowania na ślubie. Chodziło mu dokładnie o moment, w którym pozwoliłam dziewczyną na przytulenie. Uznał, że to było bardzo nierozsądne i mam szczęście, bo mało kto zwrócił na to uwagę. Po powrocie robiłam sobie wyrzuty przez całą noc, a potem wstałam i uderzałam w worek treningowy.
Czasem miałam wrażenie, że na każdym kroku popełniam jakieś gafy. Wydaje mi się, że brakuje mi tej zawziętości, którą posiadała Hilma. Byłam ciekawa, czy jej też zdarzały się takie potknięcia. Wyjrzałam za okno. Słońce jeszcze nie wzeszło na środek nieba, nie miałam co ze sobą zrobić. Ojciec zażądał, abym dziś zrobiła sobie wolne, a jak wiadomo, nie potrafiłam usiedzieć na dupie.
Postanowiłam zabrać się za odrabianie zaległych szkolnych prac domowych. Podręczników nie znalazłam we własnym pokoju, więc najpierw odwiedziłam mały, znajdujący się w moim skrzydle salon. Kiedy przekroczyłam próg, moją uwagę przyciągnął rozwalony na kanapie Carson. Nogi skrzyżował w kostkach, a w dłoniach trzymał jakąś książkę. Minę miał tak skupioną jakby właśnie analizował jedno z najważniejszych dzieł literackich.
Nie odzywając się, po prostu podeszłam do regału naprzeciwko.
-Cześć Saverio, miło, że wpadłaś. - W milczeniu odwróciłam się twarzą do niego. Nie odzywałam się. - Och tak, u mnie wszystko w porządku. - Machnął ręką. - Dzięki, że pytasz. Też tak sądzę, dziś mamy bardzo ładną pogodę. - Kontynuował, odkładając książkę na brzuch i podpierając głowę ręką. - Co czytam? Jeju, Ria, jaka ty dziś wylewna. - Skrzywiłam się, na to okropne przejęzyczenie. - Jedno z tych mafijnych gówien, których nie lubisz. - Ścisnęłam usta w wąską linię. - Czy mi się podoba? Naprawdę nie spodziewałem się takiego zainteresowania z twojej strony. - Obrócił książkę wokół. - Cóż, nie jest najlepsza, ale może być.
Jeszcze chwilę wsłuchiwałam się w ten idiotyczny monolog, zastanawiając się, czy aby na pewno nie odpadła mu piąta klepka.
-Co ty robisz?
-Prowadzę właśnie najbardziej interesującą konwersację mojego życia, a co? - Wyszczerzył się.
-Przecież nawet nie otworzyłam ust, jesteś jakiś obłąkany.
-Od razu obłąkany. - Prychnął. - Rozmawiam za ciebie, prawdopodobnie prócz jakiejś suchej riposty albo byś mnie zignorowała, albo ominęła. Wybierz sobie jedną z opcji, obie prowadzą do tego samego.
-Ty naprawdę jesteś pojebany. Wyszłam za psychola. - Założyłam ręce na piersi i potarłam nasadę nosa.
-Może jestem pojebanym psycholem, ale za to jakim przystojnym. - Przejechał nonszalancko ręką, po ciemnych roztrzepanych włosach.
Powstrzymałam delikatne drżenie w kącikach ust i zapominając o sprawie, w jakiej tu zawitałam, podeszłam ciut bliżej. Ten człowiek czasem rozbrajał mnie swoją nieprzewidywalnością, był taki swobodny w tym, co robił.
-A przy okazji taki skromny.
-Jak ty mnie dobrze znasz. - Cmoknął.
-Dlaczego ciągle katujesz się tymi odmóżdżaczami? - Wskazałam na książkę. - Jeszcze ci mało mafii. Zaraz będziesz nią rzygał.
-Wymiotował jak już. - Uniósł palec ku górze.
-Ja pierdolę. - Zachichotał. Chcąc nie chcąc podobał mi się ten dźwięk. - Odpowiadając na twoje pytanie to... Nie wiem, z sentymentu? Z nudy? Lub po prostu jestem oderwanym od rzeczywistości masochistą.
CZYTASZ
Posmak Fioletu
RomanceOn nigdy nikogo nie zabił, a ona... No cóż, powiedzmy, że to nie jest jej obce. ,,-Moje dzieciństwo nigdy nie przebiegało tak jak u każdej małej dziewczynki. Już od samego początku zamiast historii o księżniczkach czekających na ratunek, opowiadano...