28) Przemowa.

85 8 0
                                    

Carson stał obok. Trzymał swoją dłoń na dole moich pleców i delikatnym ruchem kciuka, starał się mnie pokrzepić. Wciąż widziałam w jego oczach smutek, z powodu utraty siostry, ale jak na razie dobrze wychodziło mu udawanie. Obiecaliśmy sobie, że porozmawiamy o tym, po całej tej nieszczęsnej uroczystości.

Dochodził wieczór, oznaczało to, że ostatni goście, właśnie wchodzili do środka, zajmując wyznaczone miejsca, a ja za kilka chwil wygłoszę oficjalną mowę. Wypisałam sobie cały tekst, a potem uczyłam się go, aż nieodwracalnie wyryje się w mojej głowie. Wszystko miało pójść tak, jak sobie zaplanowałam. Potroiłam nawet początkową liczbę ochrony, aby nic z zewnątrz nie było w stanie, zakłócić ceremonii.

Sala była pięknie udekorowana ciemnofioletowymi obrusami, narzutami, zasłonami i innymi drobiazgami. Stoły przyozdobiono bukietami białych kwiatów, a całość miała zostać zachowana w idealnym kontraście ciemnego z jasnym. Przy wysokich stolikach, nie było żadnych krzeseł, co miało dodać elegancji, a wszystkie przekąski umieszczono przy ścianie. Kelnerzy przechadzali się, wokół roznosząc szampana, a goście pogrążyli się we wzajemnej rozmowie.

Najważniejszym miejscem, jest scena, na której już za moment się znajdę. Światła oraz nagłośnienie, już dawno zostało sprawdzone. Najbardziej znaczące osobistości, dostały miejsca położone najbliżej, wraz z moją rodziną. Kiedy dyskretnie rozglądałam się po sali, nigdzie nie dostrzegłam swojego przyjaciela i najważniejszego sojusznika.

-Nie przyszedł? - Wyszeptał mi do ucha Carson. Zmarszczyłam brwi.

-Skąd wiesz, o kim myślę? - Wzruszył ramionami i delikatnie ścisnął moją dłoń.

-Zgaduję. - Uśmiechnął się. - Może po prostu coś mu wypadło.

-Nie był na naszym ślubie i na pogrzebie ojca również. Nie pojawił się nawet dzisiaj, zaczynam się niepokoić. - Podgryzłam policzek od wewnątrz.

-Może niepotrzebnie? Faktycznie nie brzmi to zbyt dobrze, ale przyjechali inni ludzie. - Skrzywił się nieznacznie. - Wyglądający na bardzo zadufanych w sobie. - Odchrząknął cicho. - O jednego mniej.

-On taki nie jest. - Westchnęłam cicho. - Naprawdę liczyłam, że się pojawi. Poczułabym się pewniej, mając tak silnego sojusznika po naszej stronie. Ogromna część Ameryki należy do niego. Nie mogę stracić kogoś, na tak wysokiej pozycji społecznej. Po za tym chciałam go ponownie spotkać - Carson zmarszczył brwi. Widząc jego minę, ledwo powstrzymałam się od drżenia w kącikach ust. - I jego żonę. Wyobrażasz sobie, że wzięli ślub już kilka lat temu, a ja nie miałam sposobności, żeby ją poznać? Mieszkali we Włoszech przez jakiś czas, ale miałam tak napięty grafik, że zawsze się mijaliśmy. Skończyła studia i rok temu wrócili do siebie. - Westchnęłam przeciągle. - Matka zadbała o zaproszenie dla niego i jego rodziny. Nie rozumiałam więc dlaczego je zignorował. Nie dostałam żadnej odpowiedzi zwrotnej, co już przy ślubie wydawało mi się dziwne.

-Co, jeśli to nie on je ignoruje? - Uniosłam jedną brew ku górze, a on ściszył głos. Upewnił się, że nikogo wokół nas nie ma. - Czy nie wydaje ci się to dziwne, że jest tak… spokojnie? - Zapytał, a ja przytaknęłam, bo i mnie to dziwiło. Czas, w którym nie ma oficjalnego capo, powinien stać się chaosem, a jest całkiem odwrotnie. Bunty ustały. - Może po prostu zaproszenia do niego nie dotarły? Sytuacja się powtarza, to jest zbyt dziwne jak na przypadek.

-Masz rację, będę musiała się temu przyjrzeć.

-Pani Venturi? - Zza pleców dobiegł mnie głos Cecilio. Zesztywniałam i oboje z Carsonem zaprzestaliśmy rozmowy. - Goście się niecierpliwią, Pani wuj nalega, żebyś zaczęła.

-Dobrze. - Powiedziałam, jednocześnie spoglądając na zegar. Moja wiara w przybycie amerykańskiego przywódcy właśnie zniknęła. - Zajmijcie miejsca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Posmak Fioletu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz