Gdy znalazłam się pod częścią szpitalną, od razu podeszłam do mamy. Siedziała na jednej z sof ustawionych w korytarzu. Pierwszy raz, od nie pamiętam, kiedy z jej twarzy dało się wyczytać więcej niż złość, czy chłód. Wyglądała na naprawdę zmartwioną.
Nie byłam pewna jak to odbierać, szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czy ona i ojciec byli ze sobą z miłości, czy z obowiązku. Kiedyś, gdy byłam jeszcze młodym i głupim dzieckiem, naprawdę wierzyłam, że czują do siebie więcej niż przymus. Jednakże z biegiem lat stawało się to bardziej odległe, aż któregoś dnia, zamiast myśleć nad uczuciami i żyć, zaczęłam jedynie istnieć, pozbawiając się złudzeń o prawdziwym szczęściu. Po prostu przyzwyczaiłam się do rzeczywistości.
Chcąc czy nie, nie mogłam powiedzieć, że był mi kiedykolwiek obojętny. To mój tata i przez całą drogę tutaj, nieświadomie wymyślałam okropne scenariusze. Nie ważnie co w życiu się stało, on na pewno też darzył mnie ojcowską miłością… chyba. Wyprostowałam się, przybrałam neutralną minę i stanęłam przed mamą.
-Co się stało? - Zapytałam szorstko, Carson stanął po mojej lewej stronie. Mama potarła nasadę nosa, ostatni raz spojrzała na drzwi szpitalne i skupiła uwagę na mnie.
-Nie mam pojęcia, wszystko było w porządku. - Wzięła wdech. - Powoli każdy zaczął się rozchodzić, Antonio dostał telefon od jednego z żołnierzy. Podobno jakiś problem w dostawach. Miał się tym zająć, ale zaczął dusić się kaszlem, przez chwilę nie potrafił złapać oddechu, aż w końcu stracił przytomność. -Wyprostowała się i złączyła dłonie. Z jej twarzy wręcz biło zmęczenie.
-To tyle? - Zapytałam zirytowana. Założyłam ręce na piersi. - Gdyby poszedł do lekarza wcześniej, ta cała sytuacja nie miałaby miejsca.
-Wiesz, że jest tak samo uparty, jak ty. - Spojrzała na mnie znacząco. - Oboje zaniedbujecie swoje zdrowie. - Przeszyła mnie spojrzeniem od stóp do głów.
-Niczego nie zaniedbuje… - Zaczęłam ostro, ale przewał mi Carson.
-Dlaczego wszyscy czekają przed pokojem? - Położył dłoń na moim ramieniu. Skrzywiłam się nieznacznie, ale zrozumiałam, o co chodzi. To nie czas na sprzeczki. -Nie możecie wejść do środka?
-Nie, Huste powiedział, że nie przeprowadzi badań, jeśli nagle wszyscy będą kręcić mu się pod nogami. - Pokręciłam głową.
-Nie wiedziałem, że jest też lekarzem. - Wymamrotał bardziej do siebie.
-Szkolił się w wielu dziedzinach. - Przestąpiłam z nogi na nogę. - Czy mówił coś konkretnego? Czy ktokolwiek wie, jak czuje się ojciec?
-Danilo przyszedł parę minut przed wami, informując, że wszystkie rokowania są w normie. Powinien szybko z tego wyjść. - Chociaż ton miała uspokajający, to twarz wcale taka nie była.
Mimowolnie wypuściłam ciążące w klatce piersiowej, wstrzymywane powietrze. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że przez cały ten czas wszystkie moje mięśnie spięły się wręcz boleśnie.
Teraz kiedy wiedziałam już, na czym stoimy, mogłam podjąć dalsze działania. Wiedziałam, że muszę stąd odejść i zająć się niedokończonymi sprawami.-Mówiłaś, że gdzie są problemy? -Zapytałam ze zmarszczonymi brwiami.
-Przy granicach Rzymu. - Wtrącił niespodziewanie wuj. - Mieliśmy zająć się tym razem z Cecilio.
-Świetnie, pojedziemy razem. - Rzuciłam niedbale. - Szykujcie samochód, spotkamy się na dole za pół godziny. - Rozkazałam, obrzucił mnie niepewnym spojrzeniem.
-Oczywiście, będziemy czekać. Pośpiesz się.
Najpierw wymienili kilka słów ze stojącą i wciąż milczącą babcią, potem wstali i zniknęli za rogiem.
CZYTASZ
Posmak Fioletu
RomanceOn nigdy nikogo nie zabił, a ona... No cóż, powiedzmy, że to nie jest jej obce. ,,-Moje dzieciństwo nigdy nie przebiegało tak jak u każdej małej dziewczynki. Już od samego początku zamiast historii o księżniczkach czekających na ratunek, opowiadano...