1. Miesiąc przed sądem ostatecznym

8.4K 283 411
                                    

Tego dnia Sylwester otrzymał niepokojące informacje od kilku źródeł. Miał świadomość, że od tego momentu w jego rękach spoczywały niewypowiedziane historie małoletnich ofiar. Na samą myśl zbierało mu się na wymioty, wszakże na odwrót było już za późno.

Po dokładniej analizie zebranych dowodów Druid wiedział, że nie będzie w stanie opublikować wszystkiego samemu. Potrzebował wsparcia, kogoś rzetelnego, zaufanego, kogoś, kto tak jak on chciałby położyć kres obrzydliwym twórcom polskiego internetu. Niestety w całą aferę zamieszani byli jego koledzy z branży, więc wybór nie pozostawał łatwy.

Siedząc przy komputerze w nocy, przemęczony Wardęga wpadł na szalony pomysł, by zwrócić się do jednego chłopaka, z którym jeszcze niedawno prowadził zaciętą wojnę.

Gargamel? Może w innej rzeczywistości.

Gimper? Nie, po prostu nie.

...Konopskyy? Bingo.

Wardęga nerwowo gładził swoją skroń, próbując poukładać myśli. Z jednej strony nie miał wystarczającej pewności odnośnie pomocy od Konopskiego. W końcu między nimi nie bywało najlepiej, mimo iż topór wojenny został zakopany. Z drugiej to właśnie Konopskiego podpowiadało mu sumienie. Chwilę po północy Sylwester podjął decyzję. Napisał chłopakowi długą wiadomość, ostatecznie proponując spotkanie. Nie spodziewał się, że Mikołaj odpisze zaledwie godzinę później.

Drogi Sylwku,

Nie będę ukrywać. Zainteresowałeś mnie swoją inicjatywą, aczkolwiek nasza współpraca nie będzie należeć do banalnych. Działamy w zupełnie innych sferach, kręcimy w różniących się towarzystwach, natomiast łączy nas jedno. Miłość do commentary. Chętnie się z tobą spotkam, by omówić szczegóły. Wierzę w nas. Wierzę w to, że ujawnimy mroczne intencje tych skurwysynów. Pozdrawiam, śpij dobrze.

Mikołaj.

Jaskrawy ekran telefonu oświetlał szeroki uśmiech Druida, z którego odczytywał pozytywne wieści od Konopskiego. To był jedynie początek ich światła w tunelu, a także złudnej, niebezpiecznej drogi.

Nazajutrz spotkali się w posiadłości Druida. Nie była to ambasada, a osobne mieszkanie na odludziu. Musieli mieć pewność, że otoczy ich wyłącznie prywatność, gdyż materiały jakie posiadali nie mogły dostać się do rąk osób trzecich.

Przez pierwszy kwadrans ich spotkanie miało charakter typowo biznesowy, wielce formalny. Panowie nie byli przyzwyczajeni do wzajemnego towarzystwa. I tkwiło w tym coś nadzwyczajnie ekscytującego dla nich obu.

– Słuchaj, Konop – mówił Wardęga, wyciągając stertę plików na stół. – Jak dobrze wiesz, niedawno kazałem łączyć ludziom kropki. Tym razem rzeczywiście zaczęli je łączyć. Nie mamy zbyt wiele czasu na publikację naszych filmów. Musimy zacząć działać, bo inaczej zrobi się z tego niezłe bagno.

– Wiem – mruknął Mikołaj, przeglądając dokumenty ze strachem w oczach. – Boże, aż nie chce się wierzyć. Polski Pingwin... Dubiel... Vertez... To jest, kurwa, niepojęte. Gdyby tylko wszyscy znali prawdę. Co, jeśli nie damy rady? Co jeśli skończy się tylko na pomówieniach i bezsensownych przeprosinach rodem z teatru?

– Ej, Konop – odparł, chwytając przerażonego chłopaka za szczupłe ramie. – Nie bez powodu ta dziewczyna wybrała mnie do podzielenia się wiedzą. A ja nie bez powodu wybrałem ciebie, byś mi z tym pomógł. Zapewne momentami będzie nam ciężko, psycha nie raz siądzie przy tym gównie. Natomiast wiedz jedno. Od Watahy zawsze dostaniesz wsparcie.

– Nie bez powodu? – powtórzył cicho Konopski, zerkając prosto w oczy Sylwestra.

– Jesteś zdolny. Widzę to w tobie. Chcesz tego tak samo mocno jak ja. Sprawa jest prosta, więc pytam ostatni raz. Wchodzisz w to?

– Cholera, Sylwek. Zróbmy to.

Pomimo wszelakich wahań i ryzyka mężczyźni rozpoczęli tajemną krucjatę na potężnych twórców polskiego YouTube. Nadchodziła nowa era, pełna niepewności, pytań od widzów, samozwańczych detektywów, mylnych informacji, plotek, płaczu i nadziei.

 Nadchodziła nowa era, pełna niepewności, pytań od widzów, samozwańczych detektywów, mylnych informacji, plotek, płaczu i nadziei

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


witam w opowiadanku, coś na rozluźnienie w tej pojebanej sytuacji
ps będzie ciekawie

Puszka Pandory | Wardęga x KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz