Tymczasem po drugiej stronie miasta w zgrzybiałej piwnicy, gdzie śmierdziało stęchlizną, siedział związany Konopski. Pomieszczenie oświetlała jedynie mała lampka nocna. Jego nadgarstki sztywno widniały nad czarną czupryną. Mikołaj powtarzał sobie, iż wkrótce ktoś wyciągnie go z tarapatów. Chłopak miał na myśli Wardęgę, oczywiście.
Nie wiedział czemu, ale ufał temu Druidowi ponad wszystko. Być może to ostatnie tygodnie tak zbliżyły do siebie mężczyzn. Ludzie z radością przyjęli kolaborację dawnych wrogów. Oni sami zaczęli znaczyć dla siebie więcej niż powinni.
Drzwi od piwnicy uchyliły się, a do środka wszedł Baxton odziany w brązowy płaszcz i kaszkiet. Konopski czuł, jak gardło mu się ściska na widok Potężnego Włodarza. Zmarszczki wokół jego oczu zniknęły, prawdopodobnie w końcu się wyspał.
Baxton odpalił papierosa, podchodząc wolnym krokiem do Mikołaja. W półmroku wyglądał nieobliczalnie.
– Pewnie żałujesz momentu, w którym zbratałeś się z tym dziadem, Wardęgą, co? – zapytał Baxton, wypuszczając dym prosto w twarz chłopaka.
– Wręcz przeciwnie – przyznał Konopski. – Żałuję jedynie chwili, w której dałem ci się złapać. Gdybym nie wszedł wtedy do ambasady, to zapewne siedziałbyś zapłakany przed kamerą. Chociaż zakładam, że taki filmik z przeprosinami zdążył już powstać. Ciekawe ile ludzi nabierze się na twój teatrzyk i słabą grę aktorską.
Baxton zaśmiał się, ukazując wszystkie śnieżnobiałe zęby.
– Z tego, co pamiętam, to masz już dwadzieścia lat. Napijesz się ze mną whiskey? – zaproponował nagle Baxton.
– Co? – odparł zmieszany Konop. – Od kiedy przejmujesz się wiekiem?
Baxton przygryzł wargę ze złości, następnie kopnął chłopaka w wątrobę, mówiąc:
– Próbowałem być miły. Nie pozostawiasz mi wyboru, naprawdę. Radzę przemyśleć twoje nastawienie, o ile chcesz wyjść stąd o własnych siłach.
– Pierdol się – Mikołaj wysyczał przez tętniący ból w brzuchu.
Włodarz kucnął przy dwudziestolatku, gasząc papierosa o podłogę. Ulotnie przyjrzał się jego bladej ze strachu twarzy. Nawiedziła go porządna dawka skruchy. Dlaczego postanowił skrzywdzić młodzieńca? W imię czego? Baxton począł wątpić w swój plan działania, wszakże miał świadomość, iż na odwrót nie było mowy.
– Przyjdę do ciebie ze śniadaniem nad ranem, spróbuj się przespać – wyszeptał Baxton, a może... był to Boxdel?
Jedno było pewne. O głowę Michała Barona walczyły jego dwie osobowości. Pierwszą, oryginalną z nich był Boxdel, czyli przytulny, sympatyczny mężczyzna z nadwagą. Drugą połowę stanowił Baxton - przebiegły, odchudzony o trzydzieści kilo delikwent, który pojawiał się w chwilach zagrożenia i ciężkiego stresu. Boxdel nie skrzywdziłby muchy, natomiast Baxton poraziłby prądem starszą kobietę, jeżeli tylko wyczułby taką potrzebę. Michał posiadał jeszcze dwie inne persony, mianowicie iDelti oraz Masny Ben, ale do tego jeszcze wrócimy, drogi czytelniku.
Konopski znowu został sam w ciemnym pomieszczeniu. Na jego szczęście miał wysoki iloraz inteligencji, dlatego prędko wywnioskował złożone alter ego Michała Barona. Teraz tylko musiał wpaść na pomysł, który pomógłby zachować Boxdela na dłużej. To z Baxtonem prowadził konflikt, i to jego musiał pokonać. Pytanie: jak?
Najpierw będzie musiał wzbudzić w Michale trochę poczucia winy, będzie musiał przywołać jego empatię. Cóż, Konopskiemu można wiele zarzucić, ale znał się dość dobrze na manipulacji. Po swojej porażce ze sprawą Leksia Mikołaj obiecał sobie, że nie będzie nigdy więcej nadużywał swoich technik bajdurzenia, wszakże nie widział innego wyjścia.
CZYTASZ
Puszka Pandory | Wardęga x Konopskyy
FanficKiedy polski internet potrzebował zbawienia, pojawili się oni. Dwójka niezależnych twórców pragnących nocy oczyszczenia. Sylwester wiedział, że nie uda mu się unieść na barkach ciężaru wstrętnych informacji. Nigdy nie podejrzewał, iż wyciągnie w tym...