3. Druga twarz włodarza

4.1K 194 406
                                    

Minęło kilka dni po publikacji druzgocącego filmiku. Nastał ciemny okres dla polskiego internetu. Z każdym dniem przybywało więcej ofiar, historii, sprawców. Z psychiką Wardęgi wcale nie było lepiej. Zwłaszcza w momencie, gdy wracał z zakupów, a na rogu ulicy znalazł się czarny motocykl z zamaskowanym mężczyzną.

Sylwester był już pewien swojego losu, kiedy motor zaczął się zbliżać, a ten ze stresu nie mógł odpalić auta. Jednakże motocyklista zatrzymał się przy samochodzie, gestem dłoni sugerując, by Sylwester uchylił okno.

– Mogę w czymś panu pomóc? – zapytał strachliwie Wardęga, ostrożnie wykonując polecenie.

– Masz pozdrowienia od Żiżeja, leśny dziadu – warknął. – Lepiej powiedz swojemu chłoptasiowi, żeby ominął jego osobę w swoim materiale.

– Grozisz nam? – odrzekł z jawną irytacją Wardęga. Nie spodobało mu się to w jaki sposób mężczyzna poruszył temat Konopskiego.

– To jedynie ostrzeżenie, drogi Druidzie.

– Tak? – zaśmiał się gorzko. – W takim razie przekaż Pałkersonowi, że Wataha nie gryzie, Wataha połyka... znaczy, Wataha pożera, chciałem powiedzieć.

Motocyklista spojrzał na Wardęgę jak na chorego psychicznie, po czym odjechał z piskiem opon.

Po dziwnym incydencie Sylwester postanowił wybrać się do Ambasady, by zabrać stamtąd potrzebne rzeczy. Mieszkanie w rezydencji wydawało mu się zbyt ryzykowne. W między czasie napisał wiadomość do Konopskiego, by również tam przyjechał.

Natomiast w środku już czekała na niego niemała niespodzianka, bowiem wizytę złożył także Boxdel.

Michał oczekiwał nadejścia Druida, toteż wygodnie rozsiadł się w salonie w towarzystwie wynajętych goryli z Fame MMA. Nie rozmawiali ze sobą od kilku dni, gdyż Wardęga skutecznie ignorował połączenia do Włodarza. Tym razem padło na Face To Face.

– Co ty tu robisz? – zapytał Sylwek z niepokojem w głosie, mając na uwadze, iż Boxdel wyprowadził się z ambasady miesiąc temu.

– Przyszedłem w odwiedziny do starego przyjaciela, nie widać? – zadrwił Michał, oczekując aprobaty u ochroniarzy. – Coś ty taki blady, Wardęga, co?

– Jeżeli myślisz, że cokolwiek zmieni mi o tobie zdanie, to się mylisz. Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi.

– Jeszcze niedawno uciekałeś przed policją, a teraz taki z ciebie szeryf. Śmiechu warte. Muszę przyznać, nawet klawy materiał przyrządziłeś. Pingwin i Dubiel zasługują na najgorsze, ale ja? Wrzuciłeś mnie do jednego wora z pedofilami. Przekroczyłeś granicę. Wbiłeś mi nóż w plecy! – wydarł się.

– Ach, oczywiście, Boxdelku. Miałem po prostu przymrużyć oko na twoje zwyrolskie wiadomości do nieletniej. Rzeczywiście, moja wina. Najlepiej nagraj jakieś przeprosiny na YouTube, bo w manipulacji widzami zawsze byłeś dobry. Powiedz mi, zdążyłeś już przekupić Olkę? Ile jej zapłaciłeś?

– Ty skurwielu – powiedział Boxdel, rzucając się na Wardęgę, by ostatecznie przypiąć mniejszego do ściany. – Myślisz, że jesteś taki przebiegły? Cóż, skoro zaprosiłeś mnie do swojej gry, to pozostaje mi jedynie grać! Rozwaliłeś mój wizerunek, rozwaliłeś wizerunek Boxdela... natomiast kryje się we mnie bestia, której przyjąłem niedawno maskę. Od dziś możesz mi mówić Baxton.

Powieki Wardęgi znacznie rozchyliły się w niepokoju. Baxton? Cóż on w ogóle pierdolił? Sylwester wbił wzrok w narcystyczną twarz Michała. Nie rozpoznawał takiego widoku. Jakiego potwora w nim wyzwolił?

Nagle drzwi od ambasady otworzyły się, a w przejściu stanął przerażony Konopski.

– Puść go, pojebie! – ryknął, podbiegając do mężczyzn, lecz został prędko schwytany przez ochroniarzy. – Puszczajcie mnie!

– Och, proszę, kogo my tu mamy – odparł Baxton, zabierając ręce z ubrań Wardęgi. – Niech no ci się przyjrzę, ty mała gnido. – mówił, podchodząc do okularnika. – Z tego co wiem, to dopiero w twoim materiale mam zostać spalony na stosie. Cóż, jak widać los stoi dziś po mojej stronie.

– Michał, zostaw go – nakazał Sylwester, widząc jak Baxton agresywnie łapie za podbródek Mikołaja.

– Siedź cicho, druidzie. Już dość namieszałeś – odrzekł Baxton.

– Możesz próbować mnie zastraszyć, przekupić, bo wiem, że lubisz wykorzystywać swoją władzę do manipulacji, ale nie zmienisz mojego zdania. – stwierdził dumnie Konopski.

– A kto powiedział, że będę próbować zmienić twoje zdanie? – zadrwił Baxton. – Oj, nie, mój drogi. Zrobimy w następujący sposób. Twój filmik nigdy nie zostanie opublikowany. Wardęga nagra materiał, w którym przeprosi mnie publicznie i przyzna się do fabrykacji rozmów. A twoje dowody na mnie zostaną doszczętnie usunięte.

– Niby jak? – spytał zmieszany Wardęga.

– Bardzo prosto. – ciągnął Baxton. – Wezmę chłopaka ze sobą. Zaraz wrzuci post na Instagram, że robi sobie małe wakacje. Ty się zajmiesz resztą, Wardęga. A jeżeli spróbujesz się wycofać z naszego układu, to równie dobrze możesz pożegnać się z Konopem. Proste, czyż nie?

Sylwester posłał Konopskiemu przepraszające spojrzenie. Baxton miał ich w garści, teraz to on pociągał za sznurki. Druid nie widział innego wyjścia jak tylko przyzwolić na warunki Włodarza.

– Jaką mam mieć pewność, że Konopowi nie stanie się krzywda? – spytał Wardęga.

– Jeśli będziesz przeciągać materiał oczyszczający mnie z zarzutów, to możesz spodziewać się kilku siniaków na jego ciele. Decyzja należy do ciebie.

– Ty skurwielu – wysyczał Konopski ze łzami w oczach.

– Nie przesadzajmy. Skurwiela to dopiero chcieliście ze mnie zrobić. Tak jak mówiłem, panowie. Ja zawsze mam asa w rękawie. To jak, leśny dziadu? Umowa stoi?

Baxton wyciągnął rękę w stronę Sylwestra.

– Przysięgam, że jeżeli coś mu zrobisz...

– Tak czy nie?! – przerwał krzykiem Włodarz.

– Tak – odparł zrezygnowanym tonem Wardęga, ściskając spoconą dłoń Michała.

Baxton zakończył ich dyskusję maniakalnym śmiechem, po czym opuścił ambasadę z gorylami i Konopskim. Sylwester opadł na kolana, zakrywając mokre policzki. To był jedynie początek wojny z Mafią Baxtona.

Puszka Pandory | Wardęga x KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz