Kwadrans później zjawiła się karetka. Ratownicy zabrali Michała z willi, przewożąc go do zakładu zamkniętego dla chorych psychicznie. Sylwek w wielkim skrócie opisał im sytuację, a włodarz nie protestował. Druid nie skreślił jego osoby, nawet po tragicznych, wyczerpujących przejściach. Uznawał zasadę drugiej szansy. Nawet taki Michał Baron na ową zasługiwał. Ostatecznie panowie zakopali topór wojenny, żegnając się w pokojowych warunkach.
Z Wojtkiem sytuacja wydawała się nieco bardziej skomplikowana. Nie zdążył na uzyskanie pomocy medycznej, gdyż nikt specjalnie po niego nie zszedł. Niespodziewany finał w rezydencji Michała nie zmieniał faktu, iż zdradził Watahę.
Obudził się, gdy karetka odjechała. Poobijany wyjechał windą na parter, gdzie zastał resztę byłej załogi. Sylwester wytłumaczył mu, co dokładnie działo się z Michałem, następnie zasugerował, by każdy poszedł w swoje strony. Wojtek zgodził się na układ Druida. Miał po dziurki w nosie zamieszek, ciągłych sprzeczek i siniaków. Ręki nie podał mu jedynie Mikołaj, będąc silnie przewrażliwionym wobec niego. Nie chciał mieć z tym mężczyzną nic wspólnego. Natomiast obiecał, że słowa nie piśnie na temat Wojtka i vice versa – Wojtek przysięgał, iż "zapomni" o kontrowersyjnym romansie Mikołaja.
Druid obrał podobny stosunek, co Mikołaj. Nie wybaczył Goli zaatakowania Konopskiego, czy zdrady, wszakże musiał sprawić wrażenie, jakby właśnie tak było. W taki sposób chciał zakończyć rozdział Wojtka w swoim życiu.
Najman pożegnał się z Watahą zaraz po tym jak Wojtek opuścił dom. Sylwester stokrotnie dziękował mu za wszystko, co dla nich uczynił. Całkowicie zmienił zdanie o Cesarzu. Doceniał otrzymane wsparcie, zapewniając, że w razie kłopotów zawsze może się zgłosić do Watahy. Mikołaj z Druidem odprowadzili Najmana pod bramę, ściskając się z nim na koniec.
– Panowie – powiedział Obrońca Jasnej Góry, przecierając łezkę spod oka. – Nie zapomnę naszej przygody przez resztę życia. Chciałbym wam jeszcze jedno przekazać.
– Zatem słuchamy – odparł pogodnie Mikołaj.
– Współpraca z wami wiele mnie nauczyła. Nigdy wcześniej nie doznałem poczucia takiego braterstwa jak pod dachem Ambasady. Wataha obudziła we mnie pewne wartości na nowo, za to jestem wam wdzięczny.
– My też jesteśmy tobie wdzięczni – dodał Sylwester.
– Życzę wam samych sukcesów w Internecie, i nie tylko. Życzę wam, byście żyli ze sobą w zgodzie. Możecie myśleć o mnie jak o starym bajkopisarzu, ale swoje widziałem w tej całej Ambasadzie. Może nie wiem w stu procentach, co jest między wami, ale jedno pozostaje pewne. To coś jest prawdziwe i wyjątkowe, dlatego proszę was, byście o tym pamiętali.
– To bardzo... uprzejme z twojej strony – odrzekł Wardęga, wypuszczając z siebie niezręczny chichot. – Dziękujemy.
– Mikołaju, czy pozwoliłbyś nam zostać na chwilę we dwóch z Sylwkiem? Chciałbym mu jeszcze coś powiedzieć na osobności.
– Och, jasne. Zaczekam w środku.
Mikołaj udał się do rezydencji, nie odbierając personalnie prośby Najmana.
– Słucham cię, Marcin. – zaintrygowany Druid uniósł brew do góry.
– Kiedy wybudziliście mnie w Psiakobusie, przypadkiem podsłuchałem waszej rozmowy. – przyznał Cesarz. – Ale nie o to chodzi. Mianowicie, to radziłbym poświęcić Mikołajowi trochę większej uwagi. On jest w ciebie zapatrzony, Sylwek. Nie bój się opowiadać mu o sobie.
– Wiem, niektóre rzeczy muszę porządnie przepracować. Nie jestem idealny, mam tego świadomość.
– Sęk w tym, że Mikołaj jest młody. A młodzi mają o wiele szersze opcje niż byś się tego spodziewał. Oni czują, doświadczają i przeżywają dwa razy mocniej. Konop nie wyrośnie z tego tak prędko, więc daj mu czas, bądź cierpliwy. Pamiętaj, że dla niego tego kwiatu jest pół światu. I te roślinki mogą jeszcze nie raz pojawić się na waszej drodze, by zawrócić mu w głowie.
CZYTASZ
Puszka Pandory | Wardęga x Konopskyy
Fiksi PenggemarKiedy polski internet potrzebował zbawienia, pojawili się oni. Dwójka niezależnych twórców pragnących nocy oczyszczenia. Sylwester wiedział, że nie uda mu się unieść na barkach ciężaru wstrętnych informacji. Nigdy nie podejrzewał, iż wyciągnie w tym...