9. Winda do piekła

2.6K 144 107
                                    

Został kwadrans przed najazdem na tajną rezydencję Baxtona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Został kwadrans przed najazdem na tajną rezydencję Baxtona. Piątka nieustraszonych postaci z różnych uniwersum połączyła tej nocy swoje siły. Posiadali jeden, szczególny cel, o którym cały internet nie miał najmniejszego pojęcia. Ocalić Mikołaja Konopskiego.

Willa była ogromnych rozmiarów, znajdowała się na obrzeżach warszawskich. Druid wyprzedził wszystkich o krok, angażując się dwa dni wcześniej w kurs dla początkowego hakera. Wiedział jak wyłączyć alarm i kamery za pomocą własnego telefonu i oprogramowania. Baxton nie przewidział wyłączenia kamer, toteż wygodnie siedział na fotelu z głupiutkim uśmiechem na ustach, kiedy odczytywał fałszywą wiadomość od Wardęgi.

Drogi Michale, przepraszam za zwłokę. W tym przypadku działałem pod wpływem ogromnego przejęcia psychicznego, dlatego tak trudno było mi zabrać się za materiał. Publikację szacuję na trzydzieści minut od wysłania tej wiadomości. Możesz spać dziś spokojnie. Jutro skontaktuje się z tobą w sprawie Konopskiego. Wtedy otrzymasz potwierdzenie usunięcia wszystkich brudów. Nie mogę zrobić tego teraz, gdyż zależy mi na bezpieczeństwie własnym. Pokazałeś przez ostatnie dni jak nieobliczalnym się stałeś, toteż muszę postawić chociażby w drobnej części na swoim. Wataha pozdrawia.

Oczywiście była to jedynie przykrywka mająca na celu uśpienie czujności Baxtona. Wojtek zapewniał resztę załogi, iż w środku czekała na nich kilkuosobowa zgraja ochroniarzy. Obliczył maksymalnie siedem osób, co stanowiło delikatny problem. Ich była piątka, z czego Druid nie potrafił się bić. Wojciech sam był amatorem. Wszystkie nadzieje pokładali w Kasjuszu, który był zawodowym pięściarzem, Alanie, kilkukrotnym mistrzem dyscyplin mieszanych oraz Najmanie.

Stres zajadał ich po równo, gdy stali pod wielką bramą posiadłości Baxtona. Z ich obserwacji wynikało, że ochroniarze nie przebywali na zewnątrz. Prawdopodobnie Michał nie przewidywał tego, co miało jeszcze nadejść.

Mężczyźni z trudem przeskoczyli mur, starając się zachować wszelaką ostrożność. Całe szczęście było już ciemno. Wojtek ruszył sprawdzić wejściowe drzwi, lecz okazały się szczelnie zamknięte.

– Chłopaki, okno na pietrze jest otwarte – wyszeptał Najman, wskazując palcem w górę. – Ktoś musi się tam dostać i otworzyć drzwi.

– To się nie uda – odparł Kasjusz.

– Kasjo ma rację – zgodził się Druid. – Ale mam ryzykowny pomysł. Najman podsadzi mnie pod to okno, żebym wszedł do rezydencji. Nie będę w stanie wam otworzyć. Tutaj się na chwilę rozdzielimy. Ktoś musi zapukać do drzwi. Wojtek, ty to zrobisz.

– Kułwa, czemu ja?

– Bo z tobą Boxdel miał najlepszy kontakt. – tłumaczył Sylwester. – Jestem pewny, że najpierw otworzy ochroniarz. Wojtek zacznie bajdurzyć, że przyszedł w odwiedziny. Boxdel pewnie leży już w swojej sypialni, ale jak usłyszy głos Wojtka, to zejdzie na dół. Wy schowacie się w tych krzakach. Wtedy wykorzystam moment zamieszania i odnajdę drogę do piwnicy. Boxdel wspominał, że trzyma tam Konopskiego. Jak Boxdel nabierze podejrzeń, to macie ich zaatakować. Potem będziemy się martwić, co dalej. Panowie, nie mamy wiele czasu. Jesteście gotowi?

– Do dzieła – wyszeptał Alanik.

Wataha podzieliła się na dwie drużyny. Najman z Druidem poszli pod otwarte okno prowadzące do jednej z łazienek. Wardęga wspiął się po ramionach starszego kompana, chwytając mocno za parapet, po którym dostał się do środka. Niestety nie obyło się bez drobnego hałasu. Natomiast Wojtek trząsł się jak szafa grająca po wrzuceniu monety, kiedy dzwonił domofonem.

– Czego, kurwa? – zapytał pretensjonalnie goryl, uchylając drzwi. Włodarz rozpoznał ochroniarza, gdyż sam zatrudniał go do pracy na Famę MMA. – Gola? Co ty tutaj robisz?

– Ja... małtwiłem się o... Michała... bałdzo – jąkał się przeraźliwie. – Od kilku dni nie odbiełał ode mnie telefonu. Chciałem tylko wiedzieć jak się czuję.

– Teraz ma lepszy humor. Jak dobrze wiedzieć, że ty jeden nie spiskujesz przeciwko Michałowi. Reszta śmietanki towarzyskiej się od niego odwróciła. Ale czekaj, czekaj. Skąd masz w ogóle ten adres?

– Już ci wyjaśnię. Chodź, zapalimy papiełosa przy błamie, żeby dym nie naleciał do śłodka. Pamiętasz jak obiecywałem ci tego mełcedesa? Nie? Chodź, przypomnę ci – polecił Wojtek, słusznie mydląc oczy ochroniarzowi, który niczym naiwne dziecko poszedł za nim pod bramę, zostawiając otwarte drzwi.

W między czasie trójka Watahy po cichu zakradła się wewnątrz domu. Kasjusz schował się w wielkiej szafie w przedpokoju. Alanik wlazł pod stół w jadalni z wielkim obrusem. Najman krył się za zasłoną w kuchni. Szóstka ochroniarzy spoczywała w salonie z półprzymkniętymi powiekami. Wojtek umiejętnie grał na czas, podając kolejne papierosy pod pysk goryla. Kasjusz wysłał wiadomość Wardędze:

Baza zaliczona. Gola przed domem z jednym typem, 6 w salonie. Zaraz wejdą do środka, pewnie zawoła Boxdela.

Wardęga odpisał:

Czuwam w łazience. Z tego, co zauważyłem przez szparę w drzwiach, to jest tu winda na piętrze, która może prowadzić do piwnicy. Potrzebuję Boxdela na dole. Przekaż Goli. Szybko.

Kasjusz po odczytaniu wysłał sms Wojtkowi:

Kieruj się z nim do bazy.

Wojtek wyciągnął telefon, kątem oka lustrując powiadomienie. Wtedy poprosił goryla, by doprowadzić do krótkiego spotkania z Michałem. Mężczyzna wysłuchał prośby włodarza, prowadząc go z powrotem pod rezydencję. Ochroniarz poszedł do sypialni Baxtona, po czym zszedł z nim na dół, gdzie czekał Gola.

– Wojtek? – odezwał się Michał, od razu odczytując strach w oczach dawnego wspólnika. Natomiast stęsknił się za jego towarzystwem, więc postanowił dowiedzieć się nieco więcej. – Odwiedziny o tej porze? Czyżby Rozpara zdradził ci moje miejsce zamieszkania?

– Tak, ale bądź spokojny. Ja tylko chciałem zobaczyć jak się trzymasz.

– Ciekawe. No nic, zapalmy przed domem. Mam pięć minut, zanim muszę z powrotem znaleść się przy komputerze.

Oto nadarzyła się perfekcyjna okazja dla Wardęgi. Podsłuchał pogawędki włodarzy, następnie na palcach podszedł do windy. Zawahał się, naciskając guzik z napisem "piwnica Baxtona". Uzbrojony w odwagę zjeżdżał powolnie w dół, oczekując najgorszego. Przecież w piwnicy mogli być kolejny ochroniarze. Krucjata miała sporą szansę na niepowodzenie, wszakże nadzieja na ocalenie bezbronnego okularnika była większa.

Puszka Pandory | Wardęga x KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz