Sylwester Adam Wardęga trzasnął drzwiami od auta z całych sił, jednoznacznie marszcząc brwi na prezentowany widok. Tym razem wrogiem publicznym numero uno został Kacper, pierdolony, Błoński. Druid już kiedyś miał przyjemność napastować tego delikwenta w oktagonie, pomijając drobny fakt, że przegrał niestety. Ten czynnik jeszcze bardziej podsycił jego negatywne uczucia wobec Crushera.
– Niech pan tu zaczeka. – nakazał taksówkarzowi przez uchyloną szybę. – Zapłacę podwójnie.
W jednej ręce magiczny kij, w drugiej zaś wola do wyrządzenia komuś krzywdy. Sylwester niczym feniks z popiołu, dumnie stał na podjeździe przed budynkiem, ekspresowo analizując otoczenie. Nie zwlekając, Druid wykonał duży krok w przód, mierząc się z parą niedoszłych kochanków.
Mikołaj nachylił głowę w jego stronę, nie dowierzając własnym oczom. Czyżby zapomniał czegoś z klubu? Może umówił się z kimś? Dwudziestolatek gdzieś tam podejrzewał, że Sylwester zjawił się z powrotem w centrum z jego przyczyny, wszakże taka wizja wciąż wydawała mu się niedorzeczna. Tyle zachodu, by go zobaczyć? Cóż, w gwoli ścisłości należy sobie przypomnieć, iż to właśnie Wardęga zebrał grupę różnych postaci, przechytrzył Boxdela oraz przeprowadził najazd na jego willę, by ocalić cztery litery Konopskiego. Przyjazd taksówką pod klub to przy tym pikuś.
Kacper doznał podobnej reakcji, wszakże znacznie niepokojącej, gdyż ostatnia pogawędka z szeryfem odbiła się na jego psychice. W środowisku Fame mówiono o Wardędze, że to on przesłuchuje policjanta na komendzie, a nie na odwrót.
– Cześć – Mikołaj odezwał się pierwszy, czując przyspieszone tętno. Konfrontacja z Sylwestrem była dla niego co najmniej stresująca, a zarazem ekscytująca.
– Eluwina – rzucił Błoński.
– Cześć – odpowiedział surowo Druid, nie kryjąc niechęci do Kacpra. – Przeszkodziłem w czymś, panowie?
– Teoretycznie – mruknął oschle Crusher, sprytnie obejmując talię Mikołaja, na co Sylwester zacisnął szczękę. Cała trójka doznała zjawiska Déjà vu. Niemalże identyczna sytuacja miała miejsce w klubie. – Trochę się nie widzieliśmy, szeryfie. Szukasz przypadkiem kogoś?
Mikołaj nieznacznie zaśmiał się pod nosem, zerkając z ciekawością na Kacpra. Na cholerę odstawiał niecny teatrzyk przed Sylwestrem, skoro nie miał bladego pojęcia, po co tu przyszedł? Ależ z niego pozer, pomyślał.
– Zgadza się, szukałem Mikołaja – oznajmił bez skrupułów. – Zapomniałem omówić z nim ważną kwestię. Chciałbym to zrobić, zanim opuści Warszawę.
– Mikołaj jest zajęty – rzekł błyskawicznie Kacper, zaciskając palce na marynarce Konopa.
– Myślę, że Mikołaj potrafi mówić za siebie – Sylwek odbił piłeczkę, osuwając kaptur z głowy.
– Naprawdę przyjechałeś, by ze mną porozmawiać? – zapytał dwudziestolatek, subtelnie ściągając z siebie rękę Kacpra.
– Tak. To jak dotąd najważniejsza sprawa w naszym dochodzeniu, gdyż na szali waży się przyszłość naszej współpracy. Nie przedstawiłem ci szczegółowych dowodów poprzednim razem. Uważam, że powinieneś usłyszeć pełną wersję wydarzeń, zanim postawisz ostateczny osąd.
CZYTASZ
Puszka Pandory | Wardęga x Konopskyy
FanficKiedy polski internet potrzebował zbawienia, pojawili się oni. Dwójka niezależnych twórców pragnących nocy oczyszczenia. Sylwester wiedział, że nie uda mu się unieść na barkach ciężaru wstrętnych informacji. Nigdy nie podejrzewał, iż wyciągnie w tym...