17. Omamale! Sylwka spalę!

1.7K 121 222
                                    

W międzyczasie Wojtek wracał do Ambasady prosto ze spotkania z Baxtonem. Włodarze z początku nie potrafili dojść do porozumienia, wszakże Baxton nie odpuszczał tematu. Bardzo wyraźnie zaznaczył, że przyszłość Wojtka zależała wyłącznie od jego woli.

– Michał, nie mogę tak po płostu zdładzić Watahę! – uniósł się, machając rękami na prawo i lewo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Michał, nie mogę tak po płostu zdładzić Watahę! – uniósł się, machając rękami na prawo i lewo. – Wałdęga nie jest idiotą, do choleły!

– Możesz – utrzymywał zdania Baxton. – Jeżeli mi nie pomożesz, to cała Polska dowie się o twoich homoseksualnych skłonnościach. – pogroził mu palcem.

– Kułwa mać. Co mam zatem złobić?

Wojciech znany był z homofobicznych zachowań podczas przebywania w domu Warsaw Shore. To był jeden z głównych powodów, dla których nie mógł podzielić się ze światem swoim sekretem. Gola niedawno odkrył w sobie biseksualnego ducha, toteż nie był gotowy na wyjście z szafy. Gdy na imprezach zdażyło mu się wypić o kieliszek za dużo, Wojtek szukał zabawy w towarzystwie innych facetów, czego Michał był częstym świadkiem. Boxdel nigdy wcześniej nie skonfrontował pijackich wyczynów Wojtka, gdyż nie czuł potrzeby zaglądaniu mu do łóżka. Ale to był Boxdel, a dziś stał przed nim Baxton.

– Musimy znaleść haka na Wardęgę. – oznajmił Baxton. – Powiedz mi coś, czego nie powinienem był wiedzieć, Wojtku.

– Ale Wałdęga to w zasadzie nic szczególnego nie łobi w tej Ambasadzie. – Gola podrapał się po skroni.

– Blefujesz, musi coś być. Mam pomachać dowodami przed twoją twarzą, żebyś sobie przypomniał?

Wojtek posłał byłemu przyjacielowi błagalne spojrzenie, wszakże Baxton pozostawał niewzruszony.

– Mam pewne podejrzenia, co do jego współpłacy... z Konopskim – przyznał niechętnie Wojtek.

– To znaczy?

– Wydaje mi się, że mogą być ze sobą bliżej niż zwykli znajomi.

– Mów konkretnie, Wojtku – nakazał zniecierpliwiony.

– Wydaje mi się, że oni mają jakiś... łomans.

– Kurwa, Wojtuś. – parsknął śmiechem Baxton, osuwając się z fotelu. – Ameryki to ty nie odkryłeś! Aczkolwiek nie miałem stuprocentowej pewności. – mówił, patrząc prosto w oczy zlęknionego Wojtka. – Dobrze, dobrze... Internautom niewątpliwie nie przypadnie taka informacja do gustu. Ponad trzydziestoletni chłop uganiający się za świeżym dwudziestolatkiem. I pomyśleć, że to mnie wrzucali do jednego wora z pedofilami!

– Nie wyolbrzymiaj, Michale. – wtrącił Wojtek. – Konopski jest pełnoletni.

– Zamknij mordę, Rabarbarze! – wydarł się rozwścieczony Baxton. – Ty się lepiej martw o siebie. Słuchaj mnie teraz uważnie. Masz zdobyć niepodważalne dowody na ich romans, czy cokolwiek, co jest między nimi. Zamontuj ukrytą kamerę, nie wiem, nagraj ich z ukrycia, porób jakieś zdjęcia i przyjdź z tym do mnie. Masz czas do końca tygodnia. Zegar tyka, przyjacielu.

Wojtek wałkował tę rozmowę jeszcze długo po powrocie do Ambasady. Nastały zwariowane czasy, czego przekonał się na własnej skórze. Prócz tego dopadły go ogromne wyrzuty sumienia, ponieważ zdążył już solidnie polubić chłopaków z Watahy, zwłaszcza Sylwestra.

Pierwszym pomysłem Wojtka było założenie podsłuchów, które nabył w drodze powrotnej. Wykorzystał okazję, kiedy Mikołaj karmił kury na zewnątrz, a Sylwka nadal nie było w domu. Po kryjomu przedostał się do sypialni Druida, po czym schylił się pod łóżko. Dłonie trzęsły mu się ze stresu niczym barani ogon. Gdy udało mu się złożyć urządzenie, błyskawicznie stanął na nogi, strzepując z ubrań kurz. Nagle do pokoju wszedł Mikołaj.

– Wojtek? – odezwał się Konopski, nie kryjąc zdziwienia na twarzy. – Co ty robisz?

– Ja? – odparł włodarz, próbując na szybko opracować wymówkę. Wiedział, iż najlepszym sposobem będzie skoncentrowanie uwagi wokół Druida tak, aby wzbudził w Mikołaju odrobinę zazdrości. – Szukałem Sylwka, co innego miałbym tu łobić? Och, zapomniałem, że przecież pojechał do Fagaty – teatralnie złapał się na głowę. – Choleła, coś długo mu schodzi, nie?

– Trochę długo – potwierdził okularnik, marszcząc brwi. – A gdzie ty byłeś przez całe popołudnie?

– Musiałem... odwiedzić łodziców. Stłasznie przejęli się tą afełą. – ciągnął farmazony Wojtek. – Sylwek wspominał, kiedy włóci? Napewno wiesz jakie potwołne plotki chodzą o Fagacie. Ponoć niezła z niej uwodzicielka. Z wyglądu też niczego sobie. Oby jej atuty fizyczne nie wybiły naszego dłuida z tłopu.

– Fakt, jest piękna – przyznał Mikołaj z żalem w głosie. – No nic, Wojtku. Nie chcę wybrzmieć nieuprzejmie, ale chciałbym się już położyć.

– Oczywiście, Mikołaju, już wychodzę – Wojtek opuścił sypialnię, kamuflując wewnętrzne zadowolenie.

Puszka Pandory | Wardęga x KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz