Kwadrans później trzyosobowa załoga znalazła się w środku Psiakobusa. Wardęga przed wyjściem uparł się, by własnoręcznie opatrzeć ranę Mikołaja. Nie okazywał swojego wkurwienia odnośnie Wojtka, wszakże miał ochotę skręcić mu kręgosłup, a kości połamać kijem. Wiedział, że Mikołaj przesadnie przejmował się porażką z włodarzem, dlatego wolał zostawić sytuację w spokoju.
Będąc w drodze do posiadłości Baxtona, Druid spojrzał w lusterko, mówiąc:
– O proszę, Namjan zasnął.
Mikołaj zerknął zza ramienia na tylne siedzenie.
– Chwała mu za to, niech regeneruje siły – dodał. – Przynajmniej możemy porozmawiać bez obaw.
– Sprecyzowałbyś?
– Och, no wiesz, chciałem się tylko zapytać o twoje spotkanie z Fagatą. Jakich informacji ci dostarczyła?
– Żadnych – odpowiedział chłodnym tonem, jakby sama wzmianka na jej temat była wystarczająco irytująca.
– Okej, w takim razie po cholerę tam byłeś? – Mikołaj zmarszczył brwi. Uboga odpowiedź Druida nie polepszała stanu jego podejrzeń.
– Tak jak wspominałem wcześniej, miała przekazać mi jakieś brudy – tłumaczył cierpliwie. – Finalnie niczego nie dostałem.
– Ciekawe – prychnął Mikołaj, rażąc Druida oceniającym spojrzeniem. – Pozwolę sobie na małe podsumowanie. Fagata wysłała ci kilka wiadomości, więc jak na zawołanie do niej przyleciałeś, jakby wasz tajemny kongres nie mógł poczekać. Widocznie jest dla ciebie jakoś dziwnie ważna. A na koniec okazuje się, że nie dostałeś nawet deczka informacji. Totalnie wiarygodne.
– Nawet nie chcę mi się wchodzić z tobą w tak infantylną dyskusję. – odparł zawiedzionym tonem.
Mikołaj przygryzł dolną wargę, powtórnie kiwając głową. Oczywiście, że Wardęga nie będzie zawracać sobie tym głowy. Z dnia na dzień Konopski coraz bardziej zaskakiwał siebie zaborczością wobec starszego mężczyzny. Natomiast nie była to chorobliwa zazdrość, a brak zapewnienia z niedowierzaniem w odwzajemnione zainteresowanie. Fakt, całowali się, wyznawali czułe słówka, dbali o siebie, mimo to oziębła stanowczość Druida nieustannie dezorientowała Konopskiego.
– Jasne, przecież to tylko moje dziecinne wymysły – powiedział łamliwym głosem.
– Niedojrzałość emocjonalna to często niezauważalna przeszkoda w zdrowych relacjach. Wybaczam ci z uwagi na twój wiek.
– Co, kurwa? – Mikołaj podniósł głos, wybudzając Najmana. – Za co ty mi niby wybaczasz?
– Ciszej, kurwa – upomniał go. – Przymykam oko na twoje wyssane z palca pomówienia. Myślisz, że nie wiem, co próbowałeś na mnie wymusić? Naprawdę sądzisz, iż dopuściłbym do stosunku z Fagatą w takich okolicznościach? Gdzie w tym wszystkim szacunek?
Owszem, Mikołaj posiadał problemy z odpowiednim wyrażaniem emocji, toteż często podejmował impulsywne decyzje, zapominając o racjonalności. Jednak nie był idiotą, toteż rozpoznawał techniki manipulacyjne na wylot. To nie był pierwszy raz, kiedy Sylwester podważał rzeczywistość, na siłę wzbudzając wątpliwości we własnym przekonaniu Konopa.
Dwudziestolatek postanowił przemilczeć zachowanie swojego kochanka. Reszta trasy minęła w akompaniamencie mało istotnych wymian zdań Najmana z Druidem. Sylwester nie był wybitnie dumny z reakcji jaką obarczył chłopaka, wszakże domyślne oskarżenia Konopskiego bolały jak drzazga w fiucie.
Panowie dojechali na miejsce, parkując samochód trzy domy dalej. W kompletnej ciszy zakradli się pod obskurną Willę, w której prawdopodobnie nikt nie sprzątał od wybuchu PandoraGate.
CZYTASZ
Puszka Pandory | Wardęga x Konopskyy
Fiksi PenggemarKiedy polski internet potrzebował zbawienia, pojawili się oni. Dwójka niezależnych twórców pragnących nocy oczyszczenia. Sylwester wiedział, że nie uda mu się unieść na barkach ciężaru wstrętnych informacji. Nigdy nie podejrzewał, iż wyciągnie w tym...