⭑Rozdział II⭑

292 6 39
                                    

*Quinn*

Stałam na Wieży Astronomicznej paląc papierosa.Oczywiście było to zabronione. Stałam w samotności i w ciszy. Lubiłam ciszę tak samo jak samotność. Może dlatego nie miałam wielu znajomych.

Usłyszałam za sobą głos że ktoś przyszedł odrazy zgasiłam papierosa i wrzuciłam go do kieszeni. Dym unosił się jeszcze 2 sekundy w powietrzu po czym zniknął.

-Panna Scott pali? - zapytał zadowolony Nott

Odwróciłam się automatycznie za siebie i zauważyłam Theodora z tym swoim cholernym, zadowolonym uśmieszkiem na twarzy. Podchodził do mnie pełny dumy,jak na ślizgona przystało.

Ja jednak nie byłam zbytnio zadowolona nakryciem mnie na paleniu.

-Ja? Nigdy - próbowałam kłamać

-Wiedziałem, Scott

-I jak mi to udowodnisz? No właśnie

Nott podszedł do mnie o wiele za blisko. Nasze klatki piersiowe się stykały, a oddechy łączyły w jeden.Chłopak ogarnął mój zabłąkany kosmyk włosów za ucho. Przybliżył usta do mojego ucha. Czułam jego ciepły oddech na moim uchu. Ciarki mnie automatycznie przeszły.

-Myślę że jak pójdziemy do Dumbledore to szybko wyczuje, Scott - wyszeptał Nott

Przez moje ciało przeszła fala ciepła. To jak jego oddech łaskotał moje ucho, było miłe. Nie skupiłam się na jego słowach. Skupiłam się na uczuciu jakie wtedy czułam oraz o naszych ciałach które są niebezpiecznie blisko.

-Spodobało Ci się to? - zapytał szeptem, wciąż będąc przy moim uchu.

Mój umysł przez te emocje zapomniał kim jest dla mnie Theodore. Więc gdy tylko sobie to uświadomiłam, odrazu odepchnełam chłopaka.

-Spieprzaj, Nott - syknełam

-Co tak ostro, Scott? - prychnął śmiechem

-Nic nikomu nie udowodnisz i tyle w temacie.

-Tak? To może zrobimy sobie cudowny spacerek do profesora Dumbledora?

-Podziękuję. Nie chce nigdzie iść z taką ropuchą jak ty - przewróciłam oczami

-Teraz ropuchą, tak? Przed chwilą byłem twoim marzeniem do zdobycia. - uśmiechnął się cwanie

-Nigdy czegoś takiego nie powiedziałam.

-Mi się wydaje zupełnie coś innego

-To źle ci się wydaje

-Może się zakochałaś, hm? - zapytał zadowolony

-Marzyciel z ciebie, wiesz? - zakpiłam

Mina chłopaka jednak się nie zmieniła. Wciąż miał ten swój cawny uśmieszek na jego mordzie.

-Jestem raczej realistą.

Przewróciłam oczami i nie chcą kontynuować tej bez sensownej dyskusji wyminełam go i skierowałam się na schody. Ten jednak nie dał za przegraną i szedł za mną.

-A co z twoimi papierosami, hm?

Stanęłam i odwróciłam się do niego. Co ja mogłam zrobić? Mogłam to zignorować, lecz Nott nigdy był plotkarą. Tą funkcje pełnił raczej Blaise. Więc gdy Nott powiedziałby coś na forum wydawałoby się to wszystkim prawdą. Ale czy ja się tego bałam? I tak nie miałam znajomych poza Cho i Luny. Chociaż zależy mi na dobrej ocenie nauczycieli co do mnie.

-Nic - wzruszyłam ramionami

-Oh nic? W takim razie co jeśli wszyscy się dowiedzą wraz z nauczycielami? - kpił,lecz wiedziałam że mówi to zupełnie szczerze

Not Perfect Side || Theodore Nott Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz