*Quinn*
Było już po kolacji i zamiast iść do swojego Dormitorium miło spędzając wieczór, musiałam iść do biblioteki.
Od prośby Profesor McGonagall minął tydzień. Więc to ona musiała wyznaczyć mi i Nott'owi termin "korepetycji". Sama nie potrafiłam się zebrać żeby do niego podjeść i umówić się z nim na termin, więc potajemnie poprosiłam McGonagall aby to zrobiła. Oczywiście termin wybrałam ja,a profesorka go tylko przekazała temu dupkowi. Termin wyznaczyłam na środy po kolacji, w bibliotece.
Weszłam do biblioteki, w której nie zastałam nikogo. To mi odpowiadało. Zasiałam przy stoliku trochę dalej od drzwi, ale wciąż mogłam zobaczyć kto przez nie wchodzi. Rozpakowałam książki i notatki, które przygotowałam specjalnie na tą okazję.
Zobaczyłam Nott'a który przechodzi przez drzwi i wchodzi szybkim krokiem do pomieszczenia. Po jego mienie można było wywnioskować, że nie był zachwycony. Ale ja też nie byłam.
Jego brązowe były roztrzepane. Krawat oczywiście był tylko przewieziony przez szyje, a guziki koszuli przy kołnierzyku były odpięte. Wyglądał jakby w ogóle nie obchodziło go jak prezentuje się jego mundurek.
Ja natomiast byłam jego przeciwieństwiem. Moja koszula była zapięta do ostatniego guzika, a krawat był zawiązany tak jak należało. Spódniczka idealnie układała się na moich nogach. Miałam też sweter w kolorze mojego domu w Hogwarcie-Ravenclaw. Moje blond włosy były rozpuszczone i dobrze ułożyły się na moich plecach. Moja grzywka na bokach żyła własnym życiem, ale wyglądało to nawet dobrze. Ja przynajmniej nie wyglądałam jak pół dupy zza krzaka.
Wzięłam głęboki wdech, gdy chłopak był już blisko stolika przy, którym siedziałam. Szedł szybko i agresywnie.
Moje chęci jakiej kolwiek rozmowy z nim były jak moje chęci do życia.
Usiadł koło mnie i jak zauważyłam nawet nie wysilił się aby wziąść jaką kolwiek książkę. Jeszcze nic nie powiedział a już mnie zdenerwował.
-Czego dziś chcesz się uczyć? - zapytałam nie patrząc na niego tylko przeglądając podręczniki.
-Niczego - Burknął
-A zrobiłeś już zadanie z eliksirów? - zapytałam
-Te o kamieniu księżycowym? - zapytał
-Tak, ten esej
-Nawet nie potrafię tego zrobić. Najwyżej da mi trolla z tego - powiedział nie wzruszony
- W takim razie napiszemy go razem - powiedziałam wyciągając pergamin i pióro.
Chłopak posłał mi zdziwione spojrzenie. Patrzał na mnie co robię i siedział nic nie robiąc.
Co nie było niczym nowym.
Przesunęłam pióro i pergamin w jego stronę, lecz ten szybko przesunął rzeczy w moją stronę.
-To sobie pisz. Napewno nie będziemy pisać razem. - wybąkał
-Nott, nie jestem tutaj żeby robić wszystko za ciebie. - syknełam
-Będziesz robić co ci mówię, Scott - warknął
-W twoich snach - fuknełam
-W moich znach robisz o wiele więcej - powiedział z cwanyn uśmieszkiem
-Ty za to w moich snach zawsze kończysz w rzece. Nie wiem czemu.
-Nie bądź taka pyskata
-A ty nie szczekaj już tak głośno, bo głowa mnie już boli
-Ja nie szczekam!
-Oh? Oburzył się piesek?
-Scott, nie wkurwiaj mnie! - krzyknął
Przewróciłam oczami i przysnęłam pergamin i pióro na jego stronę stolika. Wyciągnęłam podręcznik "Magiczne wzory i napoje". Otworzyłam podręcznik na odpowiedniej stronie i podałam mu go.
Oparłam się wygodnie o krzesło i założyłam ręce na piersi. Patrzyłam na jego.
-Co mam z tym zrobić? - zapytał
-Wsadź sobie to głęboko w dupe, jeśli chcesz
- Igrasz z ogniem
-A ty za to mnie irytujesz - odpowiedziałam
-Chodzisz po cienkim lodzie, Scott - syknął
-Loda to ci może zrobić Malfoy, jeśli go ładnie poprosisz, a teraz pisz o tym głupim kamieniu.
Widać było że chłopak próbuje się kontrolować, ale był na skraju wytrzymania. Ja byłam na pozycji wygranej a on przegranej. Podobało mi się to.
-Co mam pisać? - zapytał wściekle
-Masz podręcznik, potrafisz czytać więc radź sobie.
-Jesteś tu żeby mi pomóc
-Pomóc, a nie napisać za ciebie cały esej, bo nie na tym nauka polega. A teraz rusz się bo nie mam całego wieczoru na twoje marudzenie.
Chłopak wziął się za czytanie strony na której mu otworzyłam podręcznik. Międzyczasie gdy on próbował wykonać zadanie, ja wzięłam się z swoją naukę.
Wzięłam podręcznik z Historii Magii i otworzyłam na odpowiedniej stornie aby przypomnieć sobie materiał z ostatnich zajęć.
Czułam się trochę jak mama, która pilnuje syna gdy się uczy. Tylko, że głupi jest po listonoszu.
Zawsze rodzice Nott'a byli wielką zagadką. Żaden jego znajomy czy przyjaciel nie wiedział nic o jego rodzicach. Nie żeby mnie to obchodziło, ale takie doszły mnie wtedy słuchy.
Po jakieś godzinie ten podsunął mi pergamin pod nos. Spojrzałam na niego momentalnie. Przeanalizowałam jego twraz. Wydawał się spokojny i opanowany. Nie był wściekły jak wcześniej. Spojrzałam w jego oczy. Były zielone. Gdzieś w głębi można było odnaleźć w nich spokój, ale także ból. Szukałam powodu jego bólu w oczach.
-Przestań - syknął
Natychmiast wróciłam do rzeczywistości. Chwilowo miałam mroczki przez oczami, ale szybko one zniknęły.
-Skończyłem esej. Przeczytasz czy dobrze? - zapytał odziwo miło
Wzięłam pergamin do ręki i zaczęłam czytać jego wypociny. Poprawiłam interpunkcję i pewne słowa, które bardziej pasowały by do zadania. Nadwyraz esej był napisany w porządku. Dla Slughorn'a pewnie będzie git. Jak na parce Nott'a było to dużo. Skończywszy czytać pracę oddałam mu ją.
-Jest dobrze - powiedziałam z lekkim uśmiechem
-Serio? - zapytał zdziwiony
-Tak
-Grazie, Mia cara - rzekł wziął pergamin i wyszedł z biblioteki.
Patrzyłam jak wychodził. Nie miałam pojęcia co do mnie powiedział i po jakiemu to było. Aczkolwiek powiedział to ładnie. Podobało mi się to jak to powiedział.
Otrząsnełam się szybko, spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z biblioteki. Myślałam jeszcze chwilę o jego zielonych tęczówkach. O tym odcieniu zielonego. Było widać ból w jego oczach. Tylko ciężko było stwierdzić jaki rodzaj bólu to był. Cierpiał. To było widać.
Co tam ukrywasz Nott?
CZYTASZ
Not Perfect Side || Theodore Nott
RomanceQuinn Scott, czarownica na szóstym roku w Hogwarcie. Dziewczyna jest wzorową uczennicą. Krukonka nie ma wielu przyjaciół, ponieważ skupia się na nauce. Jej największym wrogiem jest Theodore Nott. Quinn i Theodore nienawidzą się od pierwszego roku w...