⭑Mikołajki⭑

238 7 74
                                    

Special z okazji Mikołajek!

‼️Ten rozdział został totalnie wymyślony i nie będzie kontynuacją poprzedniego, ale będzie nawiązywał do fabuły w następnych‼️

*17 listopada - poniedziałek*

POV:Quinn

Cały 6 rok siedział w wielkiej salii. Profesor McGonagall kazała nam tam wszystkim przyjść jeszcze przed kolacją. Więc jak kazano tak zrobiłyśmy. Wszyscy zebraliśmy się do tam u usiedliśmy przy swoich stołach.

Oczywiście żadna z moich przyjaciółek Cho i Luna nie były przy mnie, ponieważ jak wiadomo Luna jest z roku niżej a Cho jest z roku wyżej a właściwie to już ostatniego.

W sali panował lekki chaos przez dość głośne rozmowy zgromadzonych, lecz te głośne rozowmowy przerwała McGonagall która wkroczyła pewnym krokiem do sali.

Poszła na sam przód i stanęła przy stołach nauczycieli. Po czym odwróciła się do nas twarzą i przemówiła.

-Zapraszam bliżej, moi drodzy - powiedziała tak głośno aby każdy mógł ją usłyszeć

Każdy spojrzał na sobie, lecz nikt się nie ruszył.

-Stańcie tutaj, przede mną - rzekła

Wszyscy tym razem się ruszyli i jak stado baranów poszli przed profesorkę. Oczywiście mnie wywaliło na sam koniec i nic nie wiedziałam, tylko ludzi przede mną.

Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię, a gdy obróciłam głowę aby spojrzeć kto to. I oczywiście był to Theodore Nott.

Zignorowałam fakt że stoi koło mnie, więc odwróciłam głowę i próbowałam zobaczyć McGonagall. Jeden rok a tyle ludzi. Żałosne.

-W ramach integracji - zaczęła

Chcą nas integrować od 6 lat i dalej to jest jakaś głupota. Kto chce to się będzie chciał lubieć a kto nie to nie. Ja nie zupa pomidorowa żeby mnie każdy lubił.

-Więc teraz wszyscy wylosujecie osobę, której kupicie preznet na 6 grudnia. - zakomunikowała

Każdy wymienił się spojrzeniem w celu rozejrzenia się.

Profesorka podeszła do każdego z miską i dała karteczkę z imieniem i nazwiskiem któregoś z nas.

Nadeszła moja kolej. Wyciągnęłam karteczkę. Rozejrzałam się ostani raz między ludźmi i powoli otworzyłam karteczkę, modląc się w myślach.

Tylko nie Nott, tylko nie Nott, błagam tylko nie Nott

Otworzyłam karteczkę. Przeczytałam pierwszy, drugi i trzeci raz dla pewności. No chyba żart.

Harry Potter

Stałam jak wryta. Potter Głupoter. To jest jakiś nie śmieszny żart. Co ja miałam kupić "wybrańcowi".

Rodziców miałam mu kupić?

Poszukałam wzrokiem Potter'a stał gdzieś z przodu i uśmiechał się do przyjaciół. Miał brązowe włosy i te swoje ikoniczne okulary. Ubrany w szatę, nic nadzwyczajnego.

Gdy wszyscy już wylosowali karteczki mogliśmy się rozejść lub zostać i poczekać na kolację, lecz ja postanowiłam opuścić. Postanowiłam zrobić naradę z przyjaciółkami, bo może coś doradzą.

Idąc korytarzem zauważyłam Lune więc odrazu do niej podeszłam.

-Luna! - krzyknęłam z uśmiechem idąc do niej

Dziewczyna spojrzała na mnie i również się uśmiechnęła.

-Quinn! - zaśmiała się i podeszła do mnie

Not Perfect Side || Theodore Nott Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz