*Theodore Nott*
Zabini i Parkinson poszli gdzieś i ja zostałem sam z Scott. Podniosłem ją i posadziłem na stole, ale ona się na nim położyła oraz lekko rozchyliła nogi. Nie wiedziałem do końca po co ale może abym miał większy do niej dostęp. Więc zrobiłem trik.
Leżała na krańcu stołu a ja byłem tuż przed nią. Jej lewa noga była owinięta wokół mojego biodra a jej prawa była przewieszona przez moje ramię.
Byłem nad nią lekko pochylony. Czułem jej zapach perfum. Mogłem zobaczyć każdy czego jej twarzy.
Pochyliłem się jeszcze bardziej. Swoimi ustami lekko musnąłem jej usta. Blondynka jak i ja byliśmy na tyle pijani że nie kontrowaliśmy już tego. Alkohol wszedł tak mocno w moją banie, że nie potrafiłem się jej oprzeć.
Nagle drzwi od domu wspólnego się otworzyły i wszedł przez nie Snape.
Cały alkohol ze mnie momentalnie zszedł. Odskoczyłem od dziewczyny i stanęłem dalej od stolika.
Blondynka podnosiła się z stolika i natychmiast wstała i stanęła koło mnie ale z dystansem.
Byliśmy zakryci tłumem więc mieliśmy okazję stąd jakoś uciec.
Szybko więc rozejrzałem się po pomieszczeniu żeby znaleźć jakieś miejsce ucieczki.
Kiedy Snape szedł w stronę kominka to była świetna okazja żeby wyjść.
Więc wziąłem dłoń Scott i prowadziłem ją do wyjścia z pokoju wspólnego. Przepychailiśmy się przez tłum, najciszej jak potrafiliśmy.
Udało nam się wyjść z pomieszczenia i szybko biegliśmy.
Uznałem że poprowadzę nas na wieże bo tam nikt nigdy nie zagląda. Oprócz palaczy takich jak ja.
Oboje gdy ledwo weszliśmy na tą wieżę staliśmy w milczeniu. Oboje patrzyliśmy się na krajobraz.
Wiadome było że alkohol z nas nie zszedł bo to tylko takie uczucie ale wcale tak nie jest. Poza tym jest to chwilowe.
Za to samokontrola wróciła do mojego mózgu. Więc zrobiłam krok w bok z dala od niej. Chciałem utrzymać dystans.
-Sorry za wcześniej. To nie miała prawa bytu. - wypaliłem.
Wzrok wciąż miałem wlepiony na las.
-Straciłam kontrolę. - rzekła.
Odważyłem się na nią w końcu spojrzeć. Nie patrzała na mnie. Patrzała przed siebie.
Była wciąż pijana. Było to słychać po jej gadce i też po wyglądzie.
Wyglądała na zmęczoną i wyczerpaną i pijaną.
Nie chciało mi się z nią gadać po tym co zaszło w pokoju wspólnym śluzgonów.
Miałem na nią taki genialny plan. Ale alkohol postanowił to zepsuć.
Zawsze gdy alkohol wchodzi wbhetew grę zawsze coś się spierdoli.
Zawsze.
Wróciłem spojrzenie na krajobraz lasu.
Byłem pijany, chciało mi się spać, pić i palić. Wszystkiego mi się chciało co nie powinno mi się chcieć w moim wieku.
Ale zasady są po to żeby je łamać.
Odprowadziłem Scott do jej Dormitorium i film mi się urwał.
⭑⭑⭑
Od tej "imprezy" minął jakiś tydzień. W moim nudnym i nędznym życiu nie zmieniło się nic.
Oprócz tego, że miałem mocnego kaca po tej całej imprezie i że pamiętam że zjebałem i to że się zapędziłem z Scott.
To było za mocne.
Znakomicie.
Ale nasze wyzywanie się zostało jak było. Nie byłem pewien czy Scott coś pamięta z tego dnia. Ale może nawet lepiej jakby nie pamiętała.
Szedłem korytarzem idąc na zajęcia historii Magii. Korytarz był pełen ludzi z każdego roku i każdego domu.
Oczywiście mój swój był banalny i niechlujny jak moje życie. Odpięta koszula, krawat założony żeby był i nikt się nie przyczepił że nie mam odpowiedniego stroju.
Nie oszukując to mój strój był daleko od odpowiedniego.
-Nott! - krzyknął znany mi głos za mną
Odwróciłem się wciąż idąc przed siebie i ujrzałem Malfoy'a, który mnie doganiał.
-Uwarzaj! - krzyknął
Zanim się zdążyłem odwrócić żeby spojrzeć przed siebie dobiłem do kogoś.
-Patrz jak chodzisz, ropucho - powiedział znany mi dobrze kobiecy głos
Spojrzałem przed siebie.
Scott.
Wyglądała tak jak zawsze więc nie przyglądałem się jakoś szczególnie.
-Patrz jak łazisz, dziewczynko - odpowiedziałem
-Jesteśmy w tym samym wieku - rzekła
Kurwa
Podszedł do mnie Draco i stał koło mnie. Oboje patrzeliśmy się na blondynkę.
Malfoy bardziej patrzał na nią oceniając, a ja jakbym zobaczył święty obraz.
-To ta twoja żałosna koleżanka? - zapytał Malfoy nie odrywając spojrzenia od blondynki
-Nie jestem jego koleżanką - odpowiedziała za mnie Scott
-Na imprezie zachowaliście się inaczej - odparł
-Czyli niby jak? - zapytała zdziwiona
-Nijak. Malfoy lubi gadać głupoty - powiedziałem, posyłając blondynowi ostrzegawcze spojrzenie, a on tylko w odpowiedzi przerobił oczami.
-Jakie głupoty, Nott? Przecież mówiłeś różne rzeczy - prychnął
O ty kurwo
-Ja? Co niby mówiłem? - zmarszczyłem brwi
Scott przyglądała się temu przedstawieniu.
-Jaka to ona piękna i idealna. - śmiał się patrząc mi w twarz
-Co?! Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem! - krzyknęłem
-Oj powiedziałeś "Oh ta Scott jest taka śliczna moja misia pysia słodka" - udawał dziewczęcy głos
-Bluznierswo!
-Nie, nie, nie. Tak było, nie zmyślam - mówił
-Ty. - zaczęłam ale usłyszałem szlest z strony Scott
Oboje odwróciliśmy się do niej i ona wyrywała kartkę z zeszytu.
-Oceniam ten kabaret na zero - powiedziała podnosząc kartkę na której było narysowane "0" I podniosła ją do góry.
-Widziłam śmieszniejsze - dodała
Blaise który nagle się przy nas pojawił wybuchł śmiechem.
Jeszcze tego brakowało.
Ja i Malfoy staliśmy tam z krzyżowanymi ramionami.
-Wyglądacie jak obrażone dzieci - rzekła blondynka
-Piedol się - powiedziałem
Niech się pierdoli.
CZYTASZ
Not Perfect Side || Theodore Nott
RomanceQuinn Scott, czarownica na szóstym roku w Hogwarcie. Dziewczyna jest wzorową uczennicą. Krukonka nie ma wielu przyjaciół, ponieważ skupia się na nauce. Jej największym wrogiem jest Theodore Nott. Quinn i Theodore nienawidzą się od pierwszego roku w...