Za oknem padał śnieg. Trawy zostały pokryte białą warstwą puszystego śniegu. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Co oznaczało powrót do domu. Ale jednak zanim święta trzeba było skupić się na zimnie. W końcu grudzień to nie tylko święta a czas na odpoczynek i śnieg.
Najczęściej w grudniu nauczyciele trochę odpuszczali ze względu na atmosferę świąteczną. Każdy już pod koniec listopada zaczął mówić o świętach ale także o śniegu że miło jakby w tym roku było go dużo.
Więc życzenia się spełniły i w tym roku doprawdy spadło dużo śniegu.
Znalazły się już pajace co rzucali się lodem bo myśleli że to śnieg, ale odziwo nie był to Nott. Ale tego debila i tak nie da się przebić. Właściwie to miałam już nowy pomysł bo zamiast pobić go za garażami będę mogła go wrzucić do śniegu. Ale to na spokojnie. Trzeba podejść do tego gładko.
Na moje nieszczęście była środa, czyli moje ulubione korepetycji z Nott'em.
Moja euforia jest na minusie.
Taki cudowny miesiąc, śnieg i w ogóle ślę musiał go zepsuć Theodore dupiaty Nott.
Wkroczyłam do biblioteki jak jakiś main character i wyszukałam wzrokiem Nott'a. Siedział przy stoliku z już odziwo rozpakowanymi książkami.
Zasiadłam koło niego i sama wypakowałam właśne rzeczy. Kątem oka widziłam ja zaczyna jeść batonika.
-Z tego co mi wiadomo to nie można jeść w bibliotece - rzekłam
-Wiesz gdzie to mam? - syknął i wziął gryza batonika
Obserwowałam go i właściwie to zrobiłam się przez to głodna, ale jadałam przed chwilą kolację. Kusił ten batonik, był polany czekoladą a w środku miał jakiś karmel chyba.
-Nie udław się tym - dopowiedziałam jak na najmilszego człowieka na świecie przystało
W myślach marzyłam żeby się tym udławił. Było by pdzynajmej śmiesznie i nikt by za nim nie płakał, a ja bym miała święty spokój do końca życia. Nawet moi rodzice byli by do zniesienia, a z nimi jest ciężko.
Obserwowałam jak jadł tego batonika. Jadł i patrzał na jakieś notatki.
Z ciekawości więc spojrzałam na jego notatki i zobaczyłam że miał notatki z historii Magii. Byłam w lekkim szoku że on chodzi na te zajęcia, bo ani razu go na nich nie widziłam.
-Więc co dziś chcesz zrobić? - zapytałam
-Historia Magii - odpowiedział
Dalej mnie dziwiło że na to chodził, bo w końcu to był Nott. Lamus, idiota, dupek itp. Można było by wymieniać godzinami jakie określenia do niego pasują.
Interesujące było czy ktoś go naprawdę lubił, no bo on nawet nie potrafił nic mądrego powiedzieć i jest ślizgonem, a do tego jeszcze cały ten jego gang zielonych żmij.
Draco Malfoy. Tego nawet nie warto było komentować, bo to był jakiś żałosny utleniacz.
Blaise Zabini. On się dosłownie wziął z nikąd. Jedynie kto go lubi to ten gang.
Reszty nawet nie miałam ochoty wspominać bo są żenujący. Uważają się za króli szkoły a nawet pewnie nie wiedzą że są rodzaje pomidorów.
-Tak sobie myślę... - zaczął Theodore
-Czekaj, to ty myślisz? - dopowiedziałam
Ten tylko przymróżył oczy i posłał wkurzone spojrzenie. Może nawet ostrzegawcze albo próbował mnie przestraszyć.
Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.
-A więc może pójdziemy na dwór na chwilę i wrócimy się uczuć? - zapytał, próbując mnie przekonać
Jego chyba dupa boli, że liczy ja poszłabym z nim na śnieg jak z najlepszym przyjacielem. Ale chyba się przeliczył.
-Straszy cię? - spytałam
-Twoja krzywa twarz mnie straszy - stwierdził
A to chuj
-Uważaj żebyś nie oberwał lodem w swoją krzywą mordę - odpowiedziałam
-Więc zapraszam panią Scott na bitwę - rzekł i posłał mi cwany uśmieszek
-Deal, idziemy - rzuciłam, wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę drzwi.
Oboje szliśmy korytarzem so wyjścia na dziedziniec. Byłam bardzo pewna siebie że wygram na luzie z tym nie śmiesznym ślizgonem.
Weszliśmy na dziedziniec, który był tylko oświetlony lampami z świeczka czy Bóg wie czym. Na dworze było bardzo ciemno i zimno. A ja i Nott jako bardzo odpowiedzialne dwie osoby poszliśmy bez kurtek i rękawiczek.
Oboje Stanęliśmy po dwóch różnych stronach. Zaczęłam robić sobie śnieżki na zapas, ale poczułam jak śnieżka uderza w moje ramię. Na ramieniu poczułam lekkie pieczenie i lekki ból. Spojrzałam na sprawcę a ten uśmiechał się dumny. Więc postanowiłam ja zaatakować.
Nott oberwał w brzuch. Następnie on rzucił śnieżką i oberwałam w udo.
Zaczęliśmy się rzucać i zaczęły lecieć śnieżki z większą prędkością co sprawiało większy ból. Leciały szybciej i częściej bo co sekundę.
Było mi okropnie zimno i miałam już dość ale nie mogłam się poddać. Nie przy nim. Więc zdeterminowana rzucałam śnieżkami dalej. Aż w końcu trafiłam w jego twarz. Chyba wtedy spełniłam jedno ze swoich marzeń grudniowych.
Theodore Nott dostał śnieżką od Quinn Scott w twarz.
Uśmiechałam się i podeszłam do niego i rzuciłam go druga śnieżka w twarz gdy jeszcze nie wyczyścił teraz po tamtej.
Stałam metr od niego i przyglądałam się pięknemu widowiskowi, czyli jego twarzy w śniegu i to dzięki mnie.
-Jakoś ładniejsza ta twarz w tym śniegu, może dlatego że jej nie widać - stwierdziłam
Ten tylko zacisnął zęby, a zauważyłam to bo jego szczęka się bardziej zacisnęła.
Obrócił głowę w bok a ja przyglądałam się jego rysą szczęki. Patrzał jakoś za długo na bok więc też obróciłam głowę i zauważyłam Snape'a. Świetnie szykowały się kłopoty.
-Zapraszam za mną - przemówił do nas profesor
Oczywiście to wszystko wina Nott'a.
CZYTASZ
Not Perfect Side || Theodore Nott
RomanceQuinn Scott, czarownica na szóstym roku w Hogwarcie. Dziewczyna jest wzorową uczennicą. Krukonka nie ma wielu przyjaciół, ponieważ skupia się na nauce. Jej największym wrogiem jest Theodore Nott. Quinn i Theodore nienawidzą się od pierwszego roku w...