Rozdział 11

52 2 1
                                    

[Sori, że rozdział tak późno...najgorzej to jak masz wenę do pisania, ale nie masz czasu żeby pisać :/ jednak będę się starać wrzucać częściej rozdziały]

Od momentu, kiedy pogodzili się ze sobą minął miesiąc, a ich relacja już zupełnie wróciła na właściwe tory. Wszystko było jak dawniej, oprócz tego, że zrobiło się już znacznie chłodniej, a z nieba od czasu do czasu padał biały proszek. Na większości nowojorskich uczelni przerwa świąteczna zaczynała się tydzień przed Wigilią, dlatego obaj stwierdzili, że jest to dobry moment, aby odwiedzić rodzinną miejscowość na dłużej. Mike, mimo że również stęsknił się za swoimi bliskimi, dla własnego spokoju postanowił spędzić ten czas w domu Byersów. Miał ku temu dwa powody - pierwszym był ojciec, który nadal nie pogodził się z jego orientacją i nie potrafił zaakceptować faktu, że od ponad dwóch lat trwa w związku z facetem, a kolejnym rodzina z Kanady, która tegoroczne Święta miała spędzić u nich. Obie rzeczy łączyło przekonanie, że rodziciel na pewno będzie go stale podpuszczał i mu z tego powodu docinał, czego nie oszczędzi przy wigilijnym stole. Jedynie kuzyni wiedzieli o jego związku z Willem, a nie specjalnie chciał chwalić się tym ciotce i wujkowi, którzy w tej kwestii może byli trochę bardziej tolerancyjni niż jego rodzice, ale nie wiadomo na ile. Oczywiście pani Byers nie miała nic przeciwko, aby został u nich w domu, tym bardziej, że zadeklarował się do pomocy przy świątecznych porządkach. Zaproponowała nawet, że póki Jonathan nie wróci do domu, może zająć jego pokój. Zrobiła to jednak bardziej z gościnności, gdyż wiedziała, że dzielenie łóżka nie było im obce. Poza tym, bardzo też polubiła Daisy, którą była wręcz zachwycona i momentami nie mogła się oderwać od małej słodyczy, która ostatnimi czasy rosła jak na drożdżach i zrobiła się bardzo skora do zabawy. Jedną z pierwszych rzeczy, którą Will i Mike zrobili od razu po przyjeździe do Hawkins było spotkanie się ze starą paczką. Na szczęście udało im się zobaczyć wszystkich, gdyż również wrócili na święta w rodzinne strony. Każdy teraz miał swoje dorosłe życie i bardzo dziwiło ich jak dużo się zmieniło. Tak naprawdę tylko oni trzymali się najbliżej, reszta nie spotykała się ze sobą zbyt często, gdyż albo pracowali albo wyjechali do innych miast na studia.

Dni mijały chłopakom najczęściej na robotach w domu oraz okazjonalnych, krótkich spacerach po okolicy. Wieczory spędzali zazwyczaj w swoim towarzystwie, tak samo było też i dziś. Will siedział przy biurku i od dłuższego czasu zajmował się dekorowaniem szklanej bombki, zawieszonej na metalowej, pozłacanej podstawie. Zamierzał ją dołączyć do prezentu świątecznego dla mamy, a że właściwie zostało już całkiem mało czasu do gwiazdki, ustalił sobie za cel, aby codziennie robić po małym kawałku. Na początku malował specjalnymi farbkami zimową scenerię, a później doklejał ozdoby wykonane własnoręcznie z papieru, bibuły oraz innych materiałów. Mike w tym czasie leżał na łóżku i zajmował się głaskaniem Daisy, która znalazła sobie wygodne miejsce do wylegiwania się na jego klatce piersiowej.
"Długo jeszcze będziesz nad tym siedział?" spytał nagle, lekko znudzony czekaniem na partnera, który ciągle powtarzał, że zaraz do niego przyjdzie. Problem w tym, że jego zaraz trwało już godzinę.
"Jeszcze chwilka, chcę, aby była zrobiona już do połowy" odpowiedział mu, nie odrywając wzroku od wykonywanej pracy. Gdy jednak po parunastu minutach, wciąż zajmował się dekorowaniem bombki, szatyn podniósł się z łóżka i zaszedł go od tyłu. Zanim jednak zrobił cokolwiek, poczekał, aż chłopak odłoży wszystkie rzeczy na bok, gdyż nie raz zdarzyło mu się dostać opierdziel za to, że przez niego przypadkiem pociągnął pędzlem tam gdzie nie powinien. Kiedy Will oderwał łokcie od biurka i się wyprostował, obrócił go na krześle w swoją stronę.
"Co?" spytał brunet, patrząc na niego.
"Nudzi mi się" odpowiedział, kładąc dłonie po obu stronach oparcia, po czym nachylił się nad nim.
"Ojej, to zajmij się czymś. Co ja na to poradzę" zachichotał, teatralnie przewracając oczami.
"Co jeżeli ci powiem, że chcę się zająć tobą?" uśmiechnął się szarmancko, po czym zrobił trzy kroki w tył i wyciągnął dłoń w stronę partnera.
"Hmm, przyznam, że ciężko odmówić takiej propozycji" odpowiedział, podając mu swoją dłoń. Gdy to zrobił, Mike niespodziewanie pociągnął go w swoją stronę. W rezultacie Will go objął, po czym uśmiechnął się i cmoknął wyższego chłopaka w policzek. Szatyn powoli cofał się w tył, prowadząc go za sobą, aż do momentu, kiedy zderzył się z łóżkiem stojącym przy ścianie. Siadając na materacu, pociągnął za sobą bruneta, który usiadł mu na kolanach.
"Ostatnio często się do siebie zbliżamy" powiedział, patrząc na niego z góry.
"Jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza" przyznał, splatając dłonie za plecami chłopaka.
"Dziękuję skarbie, że pomagasz mojej mamie, ale nie musisz, aż tyle robić. Wciąż jesteś tu gościem, chciałem to powiedzieć już wczoraj" odpowiedział Will, delikatnie zakładając mu włosy za ucho.
"Bez przesady, nie uważam, że robię aż tak dużo. Poza tym cieszę się, kiedy mogę jej pomóc w takich rzeczach jak zawieszenie lampek przed domem albo starcie kurzy z górnych półek. Mój wzrost w końcu się do czegoś przydaje" zażartował.
"Ostatnio mamy na tyle dobry kontakt, że twoja mama traktuje mnie jakbym był jej trzecim synem"
"Słodko. Cieszy ją to, że nam pomagasz. Ciężko jest przygotować duży dom na święta zupełnie samej. Mama zawsze cię lubiła" stwierdził Will.
"Jonathan wraca na święta?" spytał.
"Tak, ale dopiero dzień przed wigilią. Dostał nową pracę i ma teraz więcej roboty"
"Jeśli tak to może powinniśmy wykorzystać moment póki go nie ma?" Mike spojrzał na niego wymownie, a na jego twarzy pojawił się mały, flirciarski uśmiech.
"Jakieś propozycje jak powinniśmy spożytkować ten wieczór?" spytał brunet, uśmiechając się do niego zalotnie.
"Mam w głowie parę, lecz jedną bardzo konkretną"
"Mhm, mów dalej" odpowiedział, zakładając ręce za szyję partnera.
"Mam przy sobie bardzo przystojnego chłopaka, który ostatnio strasznie mnie pociąga" powiedział Mike, przyciszonym głosem, lekko się przy tym rumieniąc. Mimo, iż byli ze sobą już długi czas, nadal w pewnym stopniu krępowała go kwestia wypowiadania na głos podobnych rzeczy. Było to spowodowane między innymi tym, że wciąż nie uważał się za dobrego we flirtowaniu albo prawieniu komplementów, dodatkowo bał się też, aby przypadkiem nie przekroczyć granicy i nie zabrzmieć jakby cytował teksty na podryw wujka Władka.
"Wcześniej tak nie było?" spytał, robiąc udawaną zasmuconą minę.
"Oczywiście, że było, ale ostatnio działa na mnie w zupełnie inny sposób" szatyn uśmiechnął się do niego i położył dłonie na jego udach.
"To dobrze się składa, bo ten sam chłopak ma przy sobie kogoś, kto ostatnio bardzo dobrze sprawdza się w swojej roli" odpowiedział Will, uśmiechając się zalotnie. Trzeba było przyznać, że na przestrzeni czasu bardzo poprawiły się jego umiejętności small-talku oraz zrobił się bardziej wylewny w okazywaniu swoich uczuć.
"No proszę, co za flirciarz" wyższy chłopak zaśmiał się cicho.
"Chyba zdążyłeś już poznać jego drugą stronę" odpowiedział brunet, jednocześnie zmniejszając dzielący ich skrawek przestrzeni.
"Jak ty to robisz, że nie mogę przestać o tobie myśleć, co? O tej twojej drugiej stronie, jak to nazwałeś" Mike lekko ścisnął uda chłopaka, wpatrując się przy tym w piękno jego oczów.
"Tajemnica" zachichotał, spoglądając na niego równie wnikliwie.
"Ale myślę że będziesz miał jeszcze dużo okazji, aby ją lepiej poznać"
"Cholera, naprawdę mnie podniecasz..." wypowiedział te słowa półgłosem, jednocześnie wzmacniając uścisk.
"To chyba dobrze" Will zarumienił się, odwracając na chwilę wzrok, po czym zbliżył się do twarzy chłopaka we wiadomym celu. Szatyn przeniósł dłonie na talię partnera, po czym objął go i pocałował. Ich pocałunki niemal od razu były konkretne i pełne namiętności. Potrwało to jednak krótko i zostało przerwane głośnym śmiechem obojga, kiedy Mike próbował położyć ich na łóżku, a coś trzasnęło pod materacem. Nieprzerwanie się śmiejąc, głaskał po głowie chłopaka leżącego na nim, dopóki nie oderwał się on od jego klatki piersiowej i nie przycisnął z zaskoczenia swoich ust do jego. Wymienili dwa długie pocałunki, po czym Will zszedł z niego i położył się obok.
"Może to znak, że powinniśmy sobie na dziś odpuścić i iść spać, póki jeszcze mamy łóżko" stwierdził brunet.
"Zawsze możemy się po prostu poprzytulać, to chyba nie powinno zaszkodzić" odpowiedział Mike, przytulając do siebie chłopaka, który przysunął się bliżej i oparł głowę na jego ramieniu.
"Hmm przypominają mi się czasy liceum" delikatnie się uśmiechnął na wspomnienie o początkach ich związku.
"O tak, wspólne drzemki po szkole to było coś" skomentował szatyn.
"Teraz to łóżko wydaje się takie ciasne na dwie osoby, że nie wiem jak mogliśmy tak spać"
"Kwestia przyzwyczajenia, tak mi się wydaje" Mike wzruszył ramionami.
"Poza tym wcale nie narzekam, lubię jak jesteś blisko"
"A ja nie wyobrażam sobie, żeby ktoś był w stanie cię zastąpić, bo nadal uważam, że jesteś najlepszym przytulaczem" zachichotał.
"Cieszę się, że tak sądzisz" odpowiedział, mocniej go do siebie przytulając.

Will na ogół miewał problemy z zaśnięciem dość rzadko, tej nocy nie czuł jednak zupełnie zmęczenia. Leżąc w objęciach partnera z nudów przeglądał social media. Scrollując instagrama na górnym pasku relacji pojawił się nagle profil Jamiego. Brunet odczekał parę minut zanim wyświetlił relację przyjaciela, aby nie wyglądało na to, że go stalkuje. Dodatkowo na początku zastanawiał się czy ma ją w ogóle wyświetlać i dać o sobie znać drugiemu chłopakowi. Od ich ostatniej kłótni przed budynkiem uczelni nie rozmawiali ze sobą zbyt często, można było nawet powiedzieć, że unikali siebie na wzajem i kontaktowali się tylko, gdy zachodziła taka konieczność, głównie w sprawach studenckich. Will był przekonany, że powodem, dla którego Jamie stał się w stosunku do niego chłodny był również fakt, że do tej pory nie odpisał mu na wiadomość, w której próbował przeprosić i chciał się umówić na spotkanie. W końcu jednak zobaczył zdjęcia, które chłopak wstawił na relację. Wyglądało na to, że obecnie przebywał on w Hiszpanii, gdyż pierwsze zdjęcie, zrobione od pasa w górę, ukazywało go z profilu na tle palm w słońcu. Specjalnie miał na sobie jedynie czarny golf, aby pokazać, że było tam ciepło. Drugie zdjęcie, w tej samej lokacji, było już niepozowane. Był na nim on z siostrą, obejmowali się i szczerze się śmieli. Wyglądało na to, że miał naprawdę dobry humor. Will złapał się na tym, że mimowolnie uśmiechał się do ekranu, co niemal od razu odpuścił, kiedy zdał sobie z tego sprawę. Cicho wzdychając odłożył telefon na półkę i zaczął błędnie wpatrywać się w sufit. Z jednej strony uważał, że jego życie stało się dużo mniej problemowe odkąd urwał z nim kontakty, z drugiej jednak sądził, że przyjaciele powinni się wspierać, a on nie udzielił mu tego wsparcia i lekko mówiąc go olał, kiedy potrzebował rozmowy z kimś bliskim. Rozmyślając nad tym co powinien dalej zrobić z tą sytuacją, ponownie wziął telefon do ręki i postanowił odpisać na relację chłopaka.
'Hej, jak ci mijają wakacje zimowe? Widzę, że jesteś w Hiszpanii, fajnie, że spędzisz święta z rodziną i w miejscu, gdzie nie zasypie cię śnieg, jak u nas. Wiesz już kiedy wracasz do Nowego Jorku? Możemy się spotkać w mojej kawiarni, załatwię nam kawę za darmo i zniżkę na deser 💕'
Napisał, jednak po chwili namysłu usunął serduszka przed wysłaniem wiadomości. Kiedy tylko kliknął przycisk wysłania, wyłączył internet i odłożył telefon na półkę, w strachu przed tym jaką odpowiedź dostanie i czy w ogóle coś mu odpisze. Brunet leżał cały spięty, znów wpatrując się bez celu w sufit. Serce biło mu szybko, a w brzuchu czuł ścisk. Obu zjawisk nie umiał racjonalnie wytłumaczyć. Być może była to obawa przed tym, że mógł go w jakiś sposób zranić, czego bardzo nie chciał. Przed pójściem spać, sprawdził jeszcze czy Jamie odpisał mu na wiadomość. Według statusu instagrama nadal był aktywny, jednak jeszcze nie wyświetlił wiadomości.

Together through a lifetime//bylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz