Rozdział 16

37 1 1
                                    

Został obudzony przez stłumione odgłosy kłótni dwójki osób, dobiegające zza ściany. Powoli przetarł oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu. Był w nim sam, a co dziwniejsze nie był to jego pokój. Uwagę bruneta przyciągnęło krzesło obrotowe stojące przy biurku, na którym leżały jego ubrania, elegancko złożone w kostkę. On za to był jedynie w samych bokserkach. Podniósł się do pozycji siedzącej, po czym oparł plecami o ścianę i spojrzał na swoje odbicie w lustrze stojącym w kącie pokoju. Na ogół nie czuł się źle, odczuwał tylko lekki ból głowy. Zatrzymując pusty wzrok w tym jednym punkcie, próbował przypomnieć sobie cokolwiek z zeszłej nocy.  Miał ogromne dziury w pamięci, a raczej potrafił przywołać tylko skrawki wspomnień z wczorajszego wyjścia do klubu, nie umiejąc poskładać ich w sensowną całość, ani stworzyć logicznego ciągu wydarzeń. Siedząc tak od paru dobrych minut nagle doznał olśnienia. Przypomniało mu się, że specjalnie zabrał ze sobą plecak, czego nigdy wcześniej nie robił idąc do klubu, aby coś w nim schować. Zaczął uważnie przeglądać przegródki, aż do momentu, kiedy w najmniejszej z nich natrafił na opakowanie zawierające test narkotykowy oraz paragon z apteki. W tym momencie zdał sobie sprawę z jakiego powodu obudził się w pokoju Marcela i co mogło wyjaśniać jego problemy z pamięcią. Gdy sprawdził godzinę w telefonie, okazało się, że było lekko po dwunastej. Zostały mu niecałe dwie godziny, aby wrócić do domu przed tym, aż Mike wyjdzie do pracy. Do tego miał nadzieję, że test, który kupił zadziała, ponieważ nie był w stanie określić ile czasu minęło od potencjalnego zażycia narkotyków, a na logikę wydawało mu się, że im szybciej go wykona, tym bardziej dokładny wynik uzyska. Schował opakowanie, które trzymał w rękach do plecaka i zaczął ubierać się w pośpiechu, licząc na to, że nie napotka na swojej drodze właściciela pokoju, który w przeciągu paru minut opuścił. Los jednak chciał, że przechodząc do łazienki, zauważył chłopaka. Krzyknął przez ramię coś niezrozumiałego do swojej siostry w kuchni, po czym spojrzał na bruneta, który stał akurat na końcu korytarza.
"O, buenos días, słońce" powiedział, lekko zaskoczony widokiem drugiego chłopaka.
"Obudziliśmy cię? Przepraszam, jeśli słyszałeś naszą kłótnię, ale ekspres do kawy nie działa i próbujemy go ogarnąć. Estúpida, jak zwykle próbuje zwalić winę na mnie, kiedy to nie ja korzystam z niego trzy razy dziennie"
"Ja wszystko słyszę!" odezwał się damski głos.
"Eh, nie ważne. Zostaniesz na śniadanie?" spytał, uśmiechając się. Will najpierw spojrzał na niego z przerażeniem, po czym wydusił z siebie tylko dwa słowa.
"Nie...przepraszam" rzucił, po czym schował się w łazience i zamknął za sobą drzwi. Marcelino zachowywał się jakby wczoraj kompletnie nic się między nimi nie wydarzyło, co oznaczało, że albo dobrze udawał albo naprawdę wczoraj nic nie zaszło. Will położył dłonie na tyle głowy i chodził nerwowo po pomieszczeniu, wypuszczając powoli powietrze ustami. Sam już nie wiedział co było prawdą i czy to przypadkiem on nie odchodził już od zmysłów i miał po prostu jakieś urojenia. Dodatkowo zastanawiał go też fakt spania w samej bieliźnie. Czy aby przypadkiem tamtej nocy nie doszło między nimi do czegoś więcej? Składanie ubrań w kostkę nie było w stylu Marcela, dlatego kto inny mógł to zrobić jak nie on. W tym wszystkim najbardziej frustrujące było to, że on naprawdę nic nie pamiętał. Siadając na brzegu wanny, ścisnął powieki i zakrył dłońmi uszy, tak jakby przez to miał się bardziej skupić. Kiwając się lekko w przód i w tył, nabrał powietrza w płuca i ponownie powoli wypuścił je ustami. Powtórzył tą czynność trzy razy, po czym wstał i podszedł do plecaka, który rzucił na podłogę. Jednej rzeczy był pewien - musiał w końcu rozwiać wszelkie wątpliwości co do wpływu narkotyków na jego zachowanie. Dlatego też postanowił nie rozmyślać nad tym co zeszłej nocy mogło się wydarzyć, a co nie i po prostu trzymać się planu. Wykonał test, według instrukcji podanych na recepcie, po czym schował przedmiot do pudełka i wyszedł z łazienki. Serce niemal podskoczyło mu do gardła, kiedy zobaczył szatyna, który czekał na niego oparty o ścianę.
"Wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz" zapytał z troską w głosie.
"Tak, po prostu muszę już iść" odpowiedział, aby jak najszybciej go zbyć i nie czekając na odpowiedź, zdjął swoją kurtkę z wieszaka przy drzwiach, po czym w pośpiechu zaczął się ubierać.
"Zrobiłem coś nie tak?" Marcel podszedł bliżej i spojrzał na niego przybitym wzrokiem.
"Nie..." trzymając rękę na klamce, brunet obrócił głowę, aby na niego spojrzeć.
"Nie wiem" dokończył, chwilę po momencie zawahania, po czym wyszedł z mieszkania, nie oglądając się za siebie.

Together through a lifetime//bylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz