Rozdział Trzynasty : ,, Musimy zerwać ''

1.3K 77 10
                                    

Rozdział Trzynasty:  ,, Musimy zerwać ‘’

*** PER Packie ***

Następnego dnia, po całej aferze, od razu gdy tylko wstałem postanowiłem zadzwonić do Natalie. Sięgnąłem po telefon i wykręciłem jej numer. Odebrała po drugim sygnale:

… Rozmowa telefoniczna…
N.: Cześć Skarbie. Właśnie ćwiczyłam jogę. Co chcesz?

P.: Cześć Nat.

N.: Stało się coś?

P.: Czemu ta sądzisz?

N.: Powiedziałeś do mnie Nat. Mówisz tak tylko, gdy jest jakaś poważna sprawa. No chyba, że jesteś przed okresem.

P.: Hahaha, bardzo śmieszne. Masz czas się spotkać?

N.: Jasne! A kiedy i gdzie?

P.: O 15.00, w parku na naszej ławce.

N.: Dobrze. Do zobaczenia Misiu. Kocham Cię. Pa.

P.: Pa.

 Odłożyłem telefon do futerału i położyłem się na łóżku. Nadal trapiła mnie jedna myśl ; Jak ja wyeliminuję ją ze swojego życia? Kocham ją. I kochać nie przestanę.

*** PER Sierra***

Obudziłam się wcześnie rano. Chciałam iść do Packiego i pogadać  z nim o Natalie. Jednak słysząc dźwięki dochodzące z jego pokoju zatrzymałam się w połowie drogi i słuchałam. Pack z kimś rozmawiał i prawdopodobnie była to Natalie. Jednak w jego głosie nie było żadnej czułości, z jaką wcześniej mówił o niej. Team Pack & Nat się kończy? Oby. Nie wytrzymałabym ani dnia dłużej z tą psychopatką, która chce mnie zabić, bo jak twierdzi ,, zabieram jej Packiego ‘’ . Może i ma rację. Ale to ja znam go dłużej i mam prawo coś do niego czuć, szczególnie, że mamy wspólną przeszłość. A może i też przyszłość. Słysząc słowo kończące rozmowę szybko się wycofałam i weszłam do swojego pokoju. Włączyłam cicho muzykę i akurat trafiłam na piosenkę The Bouy – Little Thinks * . Od razu mi się spodobała. W połowie zaczęłam śpiewać.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.
I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.

 

Gdy skończyłam usłyszałam głośne brawa. Obróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam chłopców. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Zakłopotana przeczesałam ręką włosy, a chłopcy podeszli do mnie z wielkimi uśmiechami na twarzy.

- Sierra! Świetnie śpiewasz! – skomentował mnie Tom z Ryanem.

- Dobrze Ci idzie, siostra!

- Nie myślałaś może o karierze muzycznej? – zapytał Packie, szczerząc się .

- Nie, nie chcę być taka jak wy. I tak już każdy mój ruch jest obserwowany, a każde słowo obracane przeciwko mnie. W Internecie krążą fałszywe plotki na mój temat. A ja jestem tylko zwykłą dziewczyną z Tijuany.

- Tak jak my.

- Nie. Wy jesteście sławni, macie talent. A ja jestem, można tak powiedzieć, że fejmem… A nie chcę nim być. Chcę być z powrotem sobą. Dziewczyną, którą nikt się nie przejmuje i może robić co chce. – skomentowałam i wygoniłam ich z pokoju, zanim zdążyli odpowiedzieć. Odbyłam poranną toaletę, a moje włosy związałam w kitkę. Ubrałam zielony podkoszulek, jeansowe spodenki i zielone conversy. Z pod łóżka wyciągnęłam jedną z moich pięciu deskorolek i wyszłam przed dom. Dawno nie jeździłam, lecz kochałam to robić i świetnie mi to wychodziło. Nie jeździłam, aby się popisywać. Robiłam to dla własnej przyjemności, nie dla innych. Ćwiczyłam różne triki, trudniejsze i łatwiejsze. Spojrzałam na mój zegarek. 15.00 . Zdziwiłam się, że aż tak długo ćwiczyłam. Ale oficjalnie postanowiłam zostać jeszcze trochę na świeżym powietrzu, dobrze mi to zrobi. Nagle zauważyłam nadchodzącą postać. Przyjrzałam się bliżej. W moim kierunku zmierzała właśnie naburmuszona Natalie. Jak najszybciej chciałam się dowiedzieć, kto doprowadził ją do takiego stanu. Podeszła do mnie i swoją szpilką oparła się o moją deskę.

- Widzę, że jednak trafiłaś do domu, sieroto. – powiedziała, sztucznie się uśmiechając.

- Powiedziałabym to samo, zważając na twoje umiejętności względem jazdy. – prychnęłam.

- Gdzie Packie? Muszę z nim pogadać.

- Nie pomyślałaś, że może on nie chce?

- Jak nie chce, to niby czemu do mnie dzwonił, aby się spotkać? – uśmiechnęła się słodko ( pewnie miała taki zamiar, jednak wyszedł jej jakiś grymas ). Spuściłam wzrok i zauważyłam, że nadal opiera nogę o mój skarb. Gwałtownie odjechałam, a ona upadła, łamiąc sobie ten swój jedenasto-centymetrowy obcas. Zaśmiałam się, jednak ona wrzasnęła, że pożałuję tego. Nie obchodziło mnie to, w tej chwili cieszyłam się, iż udało mi się upokorzyć pannę: ,, idź stąd, bo cię zabiję ‘’. Naburmuszona, wściekła i pełna żalu weszła do domu. Dopiero w tej chwili roześmiałam się w głos, przypominając sobie zdarzenia sprzed chwili. Udało mi się upokorzyć księżniczkę. Bez względu na konsekwencje – było super!

*** PER Packie ***

Nagle usłyszałem trzask drzwiami. Wstałem z kanapy i zauważyłem Nat. Spojrzałem na zegarek. Cholera jasna, jest już szesnasta! Jak Boga kocham, przed chwilą, jak spoglądałem na zegarek była 13.00 ! Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Dziewczyna niechętnie oddała uścisk:

- Nat, słuchaj, strasznie cię przepraszam, myślałem, że jest dopiero czternasta!

- Wybaczam. Mów, co ci leży na sercu. – uśmiechnęła się seksownie. Miałem ochotę wpić się w jej wargi, objąć ramionami i nigdy nie wypuścić z mojego uścisku. Lecz powstrzymywała mnie świadomość, co ona zrobiła Sierrze.

- Lepiej chodźmy do mnie do pokoju. – stwierdziłem. Natalie zgodziła się od razu. Poszliśmy, oczywiście, ona przodem. Była u nas już nie raz i znała mój pokój bardziej niż zawartość swojej kieszeni. Usiedliśmy na łóżku.

- A więc, co chciałeś mi powiedzieć? – Nat odezwała się pierwsza. Widocznie, nie mogła wytrzymać panującej ciszy, która już od dłuższego czasu wypełniała pokój.

- Chodzi o wczoraj… I po części o Sierrę.

- Tylko nie mów, że mnie z nią zdradziłeś!

- Nie! Co ci przyszło do głowy?

- Uff. Już myślałam, że…

- Musimy zerwać. – wyksztusiłem to z siebie. W końcu. Dziewczyna przerwała zdanie, patrząc na mnie ze zdziwieniem i oszołomiona zastygła w bezruchu. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Oczy zaszkliły się, a po jej policzkach pociekły łzy.

- Czemu?

- Bo…

- To przeze mnie, tak? Nie jestem wystarczająco atrakcyjna? – zaczęła płakać i co chwile przerywała, aby wytrzeć łzy – Nie jestem idealna? Nie podobam ci się już? Wolisz Sierrę?

- To nie tak…

- Faktycznie. Ona jest bardziej atrakcyjna i dłużej się znacie, ale ja cię naprawdę kocham…

- To co wczoraj zrobiłaś Sierrze, było przerażające i rodem z horroru – powiedziałem, jakby było mi z tego powodu do śmiechu. Jednak było całkiem inaczej – Zachowałaś się jak jakaś… psychopatka. Dlatego nie możemy być razem.

- Ale j-jak to? – wyszeptała – Ja nic nie zrobiłam, jechałam normalnie, zauważyłam, że jest ograniczenie do 200, więc przyśpieszyłam i nagle Sierra krzyknęła, żebym się zatrzymała. Tak zrobiłam, a ona wyszła z samochodu.

- A co z wiadomościami na telefonie?

- Co? Jakimi wiadomościami? Ja nic nie zrobiłam. Nie miałam z tym nic wspólnego.

- A co z Thomasem? On wcale ci nie kazał jej odbierać.

- Wiem, ale chciałam zrobić coś miłego dla ciebie, żebyś wiedział, że nawet mogę się z wrogiem pogodzić, dla ciebie. – miałem wrażenie, że kłamie. Ale nie miała powodu. Wierzyłem jej.

- Wierzę ci. Nie płacz już. Chodź tu do mnie. – wystawiłem ręce w geście uścisku, a Natalie momentalnie wtuliła się w mój tors.

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też.

***

Eh.. Rozdział miał być wstawiony wcześniej, niestety bardzo muli mi się internet. Od godziny próbuję wstawić ten rozdział. ;/ Ale jak mi się w końcu uda go wstawić, to od razu zabiorę się za pisanie następnego. ;)

PrzeznaczeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz