💙 - Neuvilette Favreau-Meunier
Wszystko wiecznie szło po mojej myśli.
Cała moja edukacja przeliczała się na tyle sukcesów, że na palcach obu rąk ich nie zliczę. Na studia dostałem się bez żadnych problemów, profesorem zostałem równie łatwo - wszystko przychodziło mi prosto i nic nie wychodziło tak, jak ja bym tego nie chciał. Chodziłem swoimi drogami, wyłożonymi czerwonym dywanem, trzymając w ręku złotą laskę - o jakikolwiek grunt bym jej nie oparł, odnosiłem na nim sukces. Idealny uczeń, student, pracownik. Jest ze mnie człowiek tak bliski ideałom, że inni ludzie wątpią w to, czy w ogóle jestem jeszcze człowiekiem. To zazwyczaj cecha ludzi sukcesu, bogatych nie tylko w majątek, ale i wiedzę. Inni podważają moje kompetencje i - choć wolałbym, by byli świadomi moich możliwości - nie mogę nikogo za to obwinić. Sam, o dziwo, potrafię czasami sam w siebie zwątpić.
Nigdy nie miałem problemów z pieniędzmi, bowiem pochodzę z takiej rodziny, gdzie o takie rzeczy to aż żałośnie byłoby się zamartwiać. Z innymi ludźmi też nie angażuję się w żadne problemy - w ogóle nie mam wokół siebie ludzi. Nie mam, nie chcę i chcieć nie zachcę. Zresztą, po tylu latach samotności, przerywanych pojedynczymi nocami dla ukojenia myśli, nie sądzę, by udało mi się nawiązać jakiekolwiek relacje bez jakichkolwiek kłopotów. Dlatego też już parę długich lat temu, gdy to jeszcze na drugim roku studiów przygotowywałem się do sesji, stwierdziłem, iż nie będę zaprzątał sobie głowy innymi. Dla własnego komfortu, a także bezpieczeństwa, postanowiłem wszelkie kontakty utrzymywać jedynie w formalnym tonie.
Dostałem pracę na najlepszej uczelni w całym Paryżu, o ile nie w całej Francji. Patrząc na moje wyróżnienia i wyniki, nie sposób było mnie nie przyjąć - znakomicie zdawałem sobie z tego sprawę. Mimo tego prawie idealnego obrazka, jaki sobą reprezentuję, chwilami czuję wręcz palącą niechęć do tego, jak trafnie i sprawnie idę przez życie. Jestem okropnym, próżnym i zbyt pewnym siebie człowiekiem. Tak okropnym, że nie jestem w stanie ukazać należytej wdzięczności za wszystko, co mam. Jeżeli wszystko idzie po mojej myśli, zawsze i bezwarunkowo, na co ta moja wdzięczność?
Myślałem o tym wszystkim, leniwie bawiąc się kieliszkiem półpełnym czerwonego wina. W smaku było okropne, tak okropne, że wolałbym już pić przesolony wrzątek, choć nie wypadało mi tego powiedzieć gospodarzowi imprezy.
Zdziwiło mnie, że alkohol w ogóle może być częścią takiego powitania w formie przyjęcia, powitania w miejscu pracy, które przecież kształci przyszłych urzędników państwowych, przyszłych prawników, sędziów, lekarzy... Nie, żebym narzekał. Studenci przecież sami nie są święci, jeżeli mowa o alkoholu. Też byłem przecież studentem, a jakże! Każdy wokół mnie kiedyś był, i nikt sobie tego okropieństwa nie odmawiał, więc kimże bym był, aby również nie wypić choćby kieliszka? Nie można odmówić, gdy ktoś starszy proponuje wspólne picie. Choćby z grzeczności piłem ze starszymi, już teraz, współpracownikami.
Tak mi minął sobotni wieczór, podczas którego już bardzo dobrze wiedziałem, kto ma o mnie jakie zdanie. Ktoś na mnie łypał wzrokiem pełnym zainteresowania, ktoś inny lekceważąco spoglądał raz po raz, jeszcze inni czaili się, żeby porozmawiać, z czego część nie zdobyła się nawet na zamienienie ze mną słowa... A Pani Rektor uczelni, to akurat absolutnie nie kryła się ze wzrokiem wbitym we mnie, jak gwóźdź w ścianę. Widocznie była mną zafascynowana, szczęście jednak, że w innym sensie, niż ten "romantyczny". Jedna z niewielu najwyraźniej wierzyła, że będę dobrym profesorem.
Ciekaw byłem, co mogłoby wprawić innych w myśl, że nie będę dobrze się sprawować. Może zmylił ich mój wiek, a może wygląd ich oszukał? Ciężko powiedzieć.
Niedzielny wieczór spędziłem na przygotowaniu się do pracy - rano musiałem wyglądać nienagannie, by świecić dobrym przykładem człowieka wykształconego, odnoszącego wielkie sukcesy. Poszedłem spać punkt dziewiąta i punkt piąta w poniedziałek już byłem na nogach.
CZYTASZ
B4 || WRIOLETTE
Hayran KurguNeuvilette x Wriothesley (przeruchana fabuła PREMIUM) Neuvilette Favreau-Meunier jest dwudziestoośmioletnim, nowo upieczonym profesorem i właśnie zaczyna nową pracę jako wykładowca na kierunku prawa. Mimo dezaprobaty starszych współpracowników, jest...