To Co Jest I To Co Będzie

712 23 2
                                    

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ogólnie to miałam bardzo dużo jakiś spotkań typu : urodziny, imieniny itd.
Oczywiście mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Miłego czytania!!! ~Autorka
_______________________________________________

Sara

Nie wierzę, że ja to zrobiłam. Nie wierzę, że ja wygrałam. Dla niego...

Czy ja jestem jakaś psychicznie niedorozwojona? Oczywiście, że tak.
Czy podejmuje dobre i odpowiedzialne decyzję?
Zależy od sytuacji, ale zazwyczaj nie.
Czy to co powiedziałam Elizie było szczere?
Tak. I nie żałuję ani słowa, które do niej wypowiedziałam.

*chwilę wcześniej*

Kiedy przepychałam się z Elizą na słowa czułam na sobie wzrok. I nie chodziło tutaj i osoby znajdujące się na sali i patrzące na mnie i Elizę. Chodziło tutaj o pojedynczą osobę. Znacie to uczucie kiedy bardzo czegoś chcecie, ale wasza głowa mówi "NIE RÓB TEGO!" ? Obstawiam że tak. Siłą rzeczy odwróciłam się za siebie, bo czułam, że to właśnie z tamtąd pochodzi to niechciane uczucie obserwowania. Przeczesywałam ludzi spojrzeniem gorszym niż cokolwiek na tej ziemi, ale w pewnym momencie natrafiłam na jasnoniebieskie tęczówki,które patrzyły prosto na mnie. Czułam, że moje oczy teraz się zmieniły. Już nie były pociemniałe.

Patrzyłam sekundę w jego oczy. Źrenice rozszerzyły się, a ja stojąc kilka metrów od niego widziałam swoje odbicie w jego oczach.
~Kiedyś te oczy będą dla ciebie światełkiem w tunelu.~ usłyszalam głos babci w mojej głowie, która wypowiedziała te słowa. Uśmiechnęłam się i do Nate'a, który dalej na mnie patrzył.
Możliwe, że moja wyobraźnia płatała mi figle, ale przysięgam na własne życie, że mówiła to moja babcia. Widziałam ją nawet jak stała obok Nate'a i uśmiechała się do mnie.

Dość tego! Głupia wyobraźnia!

Odwrocilam się z powrotem do Elizy i dalej się z nią kłóciłam.

^^^

Minęła godzina od sytuacji z Elizą. Nie powiem ulżyło mi. Mam dość tego głupiego świata organizacji. Te całe zasady. Ohh! Rzygać mi się zachciało na samą myśl. Ale nie powiem takie bale są naprawdę fajne, a szczególnie jak ma się w towarzystwie Nathaniela Santana. Powiem w prost. Nienawidziłam go. A teraz mogę stwierdzić, że jest naprawdę miły i zabawny. Nie raz rozśmieszył mnie swoimi naprawdę suchymi żartami, które - jak się okazało - były przez niego wymyślone.

Może z godzinę temu przeszliśmy na salę "główna", na której grała dosyć stonowana muzyka. Było też cicho,co bardzo mi się spodobało bo głośna muzyka już robiła się niedozniesienia. Widziałam moich wszystkich braci siedzących przy jednym stole z Adrienem Santanem. Szliśmy obok siebie z Nate'm. Akurat opowiedział jakiś jeden z jego bezsensownych ale śmiesznych żartów więc się zaśmiałam.

Podeszliśmy do stolika przy, którym siedzieli wszyscy. Zostały dwa wolne miejsca. Jedno obok Adriena, a drugie obok Vincenta. Zajęłam miejsce obok tego drugiego, a rozmowy przy stole ucichły. Popatrzyłam na wsztskich pytającym spojrzeniem,ale nikt nie uraczył mnie odpowiedzią.

-Jezu co znowu zrobiłam?

Zapytałam bo wzrok wsztskich był skierowany prosto na mnie.

-Nic.

Odpowiedział Vincent. Oczywiście że coś zrobiłam. Tylko co...?

-Pytam poważnie.

Powiedziałam już dużo chłodniejszym tonem głosu.

-Jak nie wy to ja powiem.

Powiedział Adrien i zrobił krótka przerwę.

Dama Valentina //Sara MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz