Po powrocie udałem się do biblioteki z Vincentem.
-Masz mi coś do powiedzenia?-zapytał odrazu jak usiedliśmy.
-Przepraszam że uciekłem, nie powinienem tego robić.
-Dobrze że to rozumiesz i mam nadzieję że to się nie powtórzy. Ale nie oznacza to że nie będzie konsekwencji. Do odwołania nie możesz nigdzie wychodzić sam. Zrozumiano?
-Tak zrozumiano.
Pożegnałem się z Vincentem i udałem się do siebie.
Wszedłem do łazienki po drodze biorąc jakiś opatrunek. Zamknąłem się w niej i podciągnąłem branzoletki do góry by zrobić miejsce.
Byłem tak strasznie głupi uciekając. Co ja sobie wtedy myślałem? Zasłużyłem na to.
Wyjąłem żyletkę spod etui telefonu i zrobiłem sobie kilka kresek. Zrobiłem je głębokie więc odrazu zobaczyłem krew. Wziąłem trochę papieru papierowego by powstrzymać krwawienie. Podeszłem do szafki z której wyciągnąłem moją kosmetyczkę w której znajdował się odkażacz. Odkaziłem swoje rany i następnie owinąłem je opatrunkiem. Schowałem żyletkę pod etui i zasłoniłem bandaż bransoletkami.
Obiecałem Maxowi że nigdy więcej tego nie zrobię a jednak.
Szybko się umyłem i zmieniłem opatrunek.
Nastawiłem sobie budzik na 4:20 i położyłem się do łóżka. Podłączyłem telefon do ładowania. Założyłem słuchawki, włączyłem sobie moją ulubioną playliste i zasnąłem.
Obudził mnie mój budzik. Wstałem do łazienki by się ogarnąć. Po wyjściu wziąłem sobie książkę i zacząłem czytać.
O 5:36 wyszedłem z pokoju by pójść się napić wody. Gdy byłem przy schodach usłyszałem Willa.
-Shane? Czemu nie śpisz?
-Bo wstałem?
-Nie żartuj sobie tylko odpowiedz. Co tu robisz tak wcześnie?
-Idę się napić wody.
-I jesteś już ubrany?
-Tak.
-Póżniej o tym porozmawiamy bo ja już muszę iść. Pa.
-Pa.
Po chwili zeszłem na duł by się napić i szybko wróciłem do pokoju.
—————————————————————————
273 słów
CZYTASZ
Nowy w rodzinie- Shane Monet
Teen FictionTa opowieść nie ma związku z oryginałem!!! A co jeśli to Shane był zaginionym dzieckiem? Shane Nathaniel Monet żyje w przekonaniu że jest jedynakiem, aż do pewnego wypadku.. Był światkiem jak jego matka i ojczym zostali zastrzeleni. Gdy odwiedziła...