Rozdział 10

864 34 39
                                    

      Po powrocie udałem się do biblioteki z Vincentem.

      -Masz mi coś do powiedzenia?-zapytał odrazu jak usiedliśmy.

      -Przepraszam że uciekłem, nie powinienem tego robić.

     -Dobrze że to rozumiesz i mam nadzieję że to się nie powtórzy. Ale nie oznacza to że nie będzie konsekwencji. Do odwołania nie możesz nigdzie wychodzić sam. Zrozumiano?

     -Tak zrozumiano.

Pożegnałem się z Vincentem i udałem się do siebie.

     Wszedłem do łazienki po drodze biorąc jakiś opatrunek. Zamknąłem się w niej i podciągnąłem branzoletki do góry by zrobić miejsce.

     Byłem tak strasznie głupi uciekając. Co ja sobie wtedy myślałem? Zasłużyłem na to.

     Wyjąłem żyletkę spod etui telefonu i zrobiłem sobie kilka kresek. Zrobiłem je głębokie więc odrazu zobaczyłem krew. Wziąłem trochę papieru papierowego by powstrzymać krwawienie. Podeszłem do szafki z której wyciągnąłem moją kosmetyczkę w której znajdował się odkażacz. Odkaziłem swoje rany i następnie owinąłem je opatrunkiem. Schowałem żyletkę pod etui i zasłoniłem bandaż bransoletkami.

     Obiecałem Maxowi że nigdy więcej tego nie zrobię a jednak.

Szybko się umyłem i zmieniłem opatrunek.

Nastawiłem sobie budzik na 4:20 i położyłem się do łóżka. Podłączyłem telefon do ładowania. Założyłem słuchawki, włączyłem sobie moją ulubioną playliste i zasnąłem.

Obudził mnie mój budzik. Wstałem do łazienki by się ogarnąć. Po wyjściu wziąłem sobie książkę i zacząłem czytać.

O 5:36 wyszedłem z pokoju by pójść się napić wody. Gdy byłem przy schodach usłyszałem Willa.

-Shane? Czemu nie śpisz?

-Bo wstałem?

-Nie żartuj sobie tylko odpowiedz. Co tu robisz tak wcześnie?

-Idę się napić wody.

-I jesteś już ubrany?

-Tak.

-Póżniej o tym porozmawiamy bo ja już muszę iść. Pa.

-Pa.

Po chwili zeszłem na duł by się napić i szybko wróciłem do pokoju.

—————————————————————————
273 słów

Nowy w rodzinie- Shane MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz