Rozdział 12

567 27 4
                                    

      Po zjedzeniu śniadania poszedłem do swojego pokoju. Odrazu wziąłem swój telefon i zadzwoniłem do Max.

      Muszę się wam do czegoś przyznać. Max nie jest moim przyjacielem, jest kimś więcej. Jesteśmy ze sobą już pół roku. Moi rodzice bardzo mnie wspierali. Boję się powiedzieć to mojemu rodzeństwu, bo nie wiem jak zareagują. Dlatego zachowam to dla siebie.

      Max nie dobierał. Postanowiłem się tym jakoś nie przejmować. Od naszej ostatniej ostatniej rozmowy nie odpisywał mi, odczytywał ale nie odpisywał. Przecież mnie nie zdradza. Prawda?

      Dostałem powiadomienie że za jakąś godzinę przyjdą moje instrumenty. Nawet wiem co gdzie postawię.

     Jako że za niedługo ma przyjechać kurier zeszłem na duł. Odważenie wiem.

W salonie był Tony i Dylan. Grali razem w jakąś grę. Nie mam bladego pojęcia w co.

Usiadłem z drugiej strony kanapy by im nie przeszkadzać. Włączyłem na telefonie instagrama z zamiarem obejrzenia relacji i postów znajomych.

-Ty debilu przez ciebie przegraliśmy!- krzykną Tony do Dylana.

-To nie moja wina że jakiś chuj wyskoczył z dupy i mnie zabił!- krzykną tym razem Dylan.

W tym czasie ja siedziałem i próbowałem się nie zaśmiać. Mało w życiu grałem w takie gry. Przede wszystkim dlatego że nie mieliśmy konsoli w domu. Dlatego śmieszyło mnie to jak ktoś może wkurzać się przez grę.

Chłopaki po chwili kłótni zdali sobie sprawę że też jestem w tym pomieszczeniu.

-Czego sie tak szczerzysz?- zapytał się mnie Dylan.

Przestałem trzymać śmiech i się zacząłem śmiać.

-Wy na serio zaczeliście się kłócić przez jakąś grę?- zapytałem ciągle się trochę śmiejąc.

-Nie jakąś tam grę.- powiedział oburzony Dylan.

-Zachowujesz się jakbyś nie grał w gry.- odezwał się Tony.

-Może dlatego że nie gram. W życiu zagrałem na konsoli z 2 razy u kolegi i tyle.

Żebyście zobaczyli zdziwienie na ich twarzy.

—————————————————————————
290 słów
Lecimy z koksem!

     

Nowy w rodzinie- Shane MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz