Rozdział 9

103 10 4
                                    

Biegłem przed siebie, próbując wyrzucić z głowy, to jak bardzo siebie nienawidzę.

Nienawidziłem tego co sobie robiłem, ale kurwa nie umiałem przestać. Wypadłem na zewnątrz od razu po przyjeździe do domu z uczelni. Gdybym nie uciekł kolejna strzykawka znalazłaby się pod moją skórą. Najgorsze było to, że wiedziałem, że to tymczasowe rozwiązanie. Jogging pomagał mi w oderwaniu się od rzeczywistości, ale nie pozbawiał mnie problemów.

Pot kroplami skapywał mi po plecach. Przez wysoką temperaturę byłem rozpalony do granic możliwości. Przeczesałem mokre i lepkie włosy. Zatrzymałem się zdyszany przed głównym wejściem na plażę w Los Angeles, opierając dłonie na kolanach. Łapczywie zaczerpywałem powietrze, jakby bojąc się, że zaraz któś odetnie mi do niego dostęp.

Stanąłem na gorącym piasku, za długo, aby na chwilę sprawić sobie fizyczny ból. Ruszyłem dopiero gdy moja skóra niemal paliła się żywcem. Plaża nie była pusta, lecz nie było też na niej tłumu. Spokojnie doszedłem na brzeg. Zdjąłem mokrą koszulkę i usiadłem. Obejrzałem się za siebie, gdzie pewien mężczyzna rzucał kija swojemu psu. Założyłem okulary przeciwsłoneczne, jednym ruchem zapalniczki odpaliłem papierosa i położyłem się. Mój organizm uspokajał się po przebytym wysiłku, a papieros rozluźniał moje płuca. Zaciągnąłem się mocno, po chwili wypuszczając dym. Pozycja leżąca nie była najwygodniejszą do palenia, lecz w tamtym momencie mi to nie przeszkadzało. Zamknąłem oczy, oddychając powoli i próbując odepchnąć myśli od kolejnej porcji narkotyku.

Kiedy nic nie pomogło ze złością rzuciłem niedopałkiem w piasek. Wcześniej odłożywszy telefon na leżącą bluzkę, wskoczyłem na główkę do oceanu. Słona woda od razu dotarła do moich ust. Odpłynąłem najdalej ile pozwalały mi płuca. Wynurzyłem się po chwili i od razu zostałem zalany falą. Pokręciłem energicznie głową, a z końcówek moich włosów skapywały krople. Przepłynąłem ten kawałek jeszcze parę razy, dopóki totalnie się nie uspokoiłem. Wolałem tak uwalniać napięcie niż wybrać okrutniejsze dla ciała sposoby.

Wróciłem do domu, kiedy niebieskie niebo powoli stawało się różowe, zwiastując zbliżający się zachód. Ubrania wrzuciłem do pralki, a sam wszedłem pod prysznic. Zaschnięta sól na moim ciele i we włosach musiała jak najszybciej zniknąć. Zimna woda płynąca z deszczownicy zaatakowała rozgrzaną skórę, a dziwny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosupa. Chwyciłem za szampon do włosów, od razu wylewając porcję na dłonie. Namydliłem je, po czym złapałem za żel do mycia ciała.

Spłukałem z siebie resztę piany i wyszedłem z pod prysznica, od razu obwiązując czarny ręcznik wokół bioder. Wyciągnąłem kluczyk z kieszeni portfela, co było nieuniknione. Przekręciłem go w zamku komody, a wysunąwszy szafkę dostrzegłem swoje niebo i piekło jednocześnie.

Wyjąłem sterylnie zapakowana igłę i strzykawkę, głęboką łyżkę i opaskę uciskową oraz woreczek strunowy, na którym markerem napisano Heroina. Wziąłem wszystko w ręce i przeniosłem się do sypialni. Wilgotny ręcznik zmieniłem na czyste bokserki i usiadłem na miękkim materacu. Oparłem się wygodnie o zagłówek, zakładając opaskę uciskową nad paroma bliznami lewej ręki. Ostatnio męczyłem prawą, więc to był czas zmiany. Wysypałem narkotyk do łyżeczki i otworzyłem ogień zapalniczki. Patrzyłem na proszek, który zaraz miał się zamienić w ciecz. Wzdrygnąłem się, słysząc okropny dźwięk dzwonka mojego telefonu. Pojawiła się myśl, aby olać komórkę i dokończyć to co zacząłem, ale jej dźwięk roznosił się po całym domu.

Delikatnie odłożyłem łyżkę na nocną szafkę tak aby nic przypadkiem się nie wysypało i z salonu odebrałem telefon. Zdziwiłem się, że dzwoniła Kat. Z tego co mi opowiadała była dziś na zakupach z Isabellą. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i powiedziałem pierwszy:

Była Blaskiem Podczas Mroku (Dodatek: Blask i Mrok)| W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz