Rozdział 18

36 5 2
                                    

Położyłem torbę z zakupami na blat w kuchni. Mieszkanie spowite było ciszą. Isabella jeszcze się nie obudziła, mimo że dochodziła jedenasta.

Zdążyłem się wyprysznicować i zajść do supermarketu po składniki na śniadanie. Ostatnio sam nie miałem apetytu, więc moja lodówka świeciła pustkami. Nie mogłem jednak pozwolić, żeby Isabella nie zjadła śniadania. Dalej nie rozmyślałem nad wczorajszym incydencie. Nawet jeśli faktycznie miała problemy z błędnikiem, ostatnie czego chciałem było wyjście ode mnie z pustym brzuchem.

Zdążyłem włożyć kupione jedzenie do lodówki, gdy w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Uniosłem głowę, przez chwilę pusto wpatrując się w korytarz. Dopiero po paru sekundach przypomniałem sobie, że wczoraj zapowiadał się Taylor. Rano napisałem mu, żeby nie przyjeżdżał, ale najwyraźniej miał mnie w dupie.

Pobiegłem do drzwi wejściowych, zanim ten dureń wciśnie dzwonek, tym samym budząc Isabellę. Niemal czułem jak pocą mi się dłonie ze zdenerwowania. Nie mogłem pozwolić, aby te dwa światy się ze sobą zderzyły.

- No w końcu – Tay przewrócił oczami, ujrzawszy mnie w progu.

Zrobił krok do przodu, jednak zastawiłem mu drogę.

- Co ty tu robisz? – zapytałem zdenerwowany.

- Przyjechałem i mam coś dla ciebie. Nie wpuścisz mnie? – powiedział z kpiną.

- Nie. Nie dostałeś przypadkiem mojego smsa?

Wzruszył ramieniem i sięgnął do kieszeni w plecaku.

- Mówiłem, żebyś teraz nie przychodził – syknąłem cicho, aby nie obudzić dziewczyny.

- Nie jesteś jedyny, którego mam dziś w kolejce – poinformował jakby od niechcenia.

Miałem wrażenie, że jego nic nie obchodziło. Na wszystko miał wywalone.

Wyjął z plecaka szczelnie zapakowaną kopertę.

- Wiem, ale wspominałem ci, że jest u mnie Isabella.

- Nie przesadzaj! – jęknął - Ta twoja nowa dziunia śpi jak suseł. Jest po jedenastej, a ona jeszcze nie wygramoliła się z łoża. Wielce księżniczka. Co z nią robiłeś w nocy, że taka zmęczona – zaśmiał się, a mnie nie spodobała się żadna rzecz, która właśnie wypadła z jego ust.

Zacisnąłem szczękę, aby przypadkiem nie wybuchnąć i nie urządzić awantury na klatce schodowej.

- Tobie tylko jedna rzecz chodzi po głowie – westchnąłem.

- Dwie – odpowiedział chytrze się uśmiechając i potrząsnął zawartością koperty.

- Dawaj to i spieprzaj już – wyrwałem mu ją z dłoni.

- Przelewem – parsknął śmiechem.

- Jak zawsze – potwierdziłem, podając mu wolną rękę - Dzięki, stary – uśmiechnąłem się, chowając za drzwiami.

- Do usług – zasalutował, a następnie zbiegł w dół po schodach.

Zamknąłem za nim drzwi, po czym przekręciłem kluczyk w szufladzie i rzuciłem zapakowaną kopertę na stos pozostałych leków, narkotyków.

Wróciłem do kuchni i zabrałem się za robienie śniadania. Na drewnianej desce położyłem wcześniej umytego pomidora. A drugą ręką mieszałem jajecznicę na patelni.

Gdy jajko powoli się ścinało, odwróciłem się, aby sięgnąć po talerze. Mój wzrok zatrzymał się na siedzącej na blacie Isabelli. Mojej koszulce i dresach z lekkim uśmiechem przyglądała się, jak pracowałem w kuchni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Była Blaskiem Podczas Mroku (Dodatek: Blask i Mrok)| W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz