Rozdział 12

104 8 8
                                    

Uniosłem ciężkie zaklejone pudło z czarnym napisem "IMPREZA" i wspiąłem się schodami na górę, wychodząc z piwnicy. Postawiłem je na kuchennej wyspie, obserwując jak Katie wiązała różowe balony.

Wraz z Dolores, Eleną i Jude zostaliśmy zmuszeni do pomocy w dekorowaniu domu na jej przyjęcie urodzinowe. Taylor również miał przyjść, czego oczywiście nie zrobił. Nawet nie przypuszczałem, że ten dupek zjawi się dziś u Katharine.

- Podasz mi różowe serpentyny? - blondynka wyrwała mnie z letargu swoim pytaniem. Stała na drabinie, zawieszając balony z helem.

Jej luźny dres i włosy związane w kucyka powodowały, że trafiały do mnie wspomnienia z dzieciństwa, kiedy Katie nie miała jeszcze obsesji na punkcie eleganckiego ubioru. Kiwnąłem głową, podchodząc do drugiego pudełka z dodatkami. Sięgnąłem po ozdoby i wyciągnąłem ku niej dłoń. Przyjaciółka zawiesiła serpentynę, która idealnie współgrała z balonami.

- Kat, gdzie chcesz postawić tego buldoga? - zapytała Elena. Zmarszczyłem brwi.

Jakiego, cholera, buldoga?

Odwróciłem się do tyłu, zauważając różową, trzymetrową figurkę psa. Pchany był na wózku przez dwóch mężczyzn. Elena ubrana w czarne dżinsy z dziurami, tego samego koloru koszulkę i skórzaną kurtkę bardzo odznaczała się na tle posągu. Jej krótkie włosy podkreślały urodę, a przede wszystkim nie zasłaniały licznych kolczyków.

- Umm... - usłyszałem głos przyjaciółki, która powoli schodziła z drabiny, aby przypadkiem nie spotkać się z podłogą - myślę, że może stać w salonie. Tam przy stacyjce karaoke.

Dziewczyna skinęła głową, po czym zaprowadziła dwójkę facetów do wcześniej wskazanego miejsca.

- Dzięki Jake, że przyniosłeś te pudło. Było mi niezmiernie potrzebne - chwyciła za scyzoryk, rozcinając taśmę. Gdy zobaczyłem kolejne warstwy różowych ozdób, myślałem, że dostanę oczopląsu. Dlaczego ta dziewczyna miała taką obsesję na punkcie tego koloru? - Przyniósłbyś jeszcze ten stół?

- Jaki stół? - zapytałem, unosząc brew.

- Ten długi, ledowy... Ten co zawsze służy nam do grania w beer ponga - wyjaśniła, rozplątując girlandę z napisem "happy birthday".

Ponownie skinąłem głową, a jej usta rozciągnęły się w uśmiechu. W podskokach znalazła się tuż koło mnie i delikatnie dotykając ręką mojego ramienia, uniosła się na palcach, po czym pocałowała mnie przelotnie w policzek. A ja znowu czułem się jakbym miał siostrę. W sumie tak ją traktowałem.

- Dziękuję.

Próbowałem powstrzymać uśmiech, lecz ostatecznie poddałem się i spuściłem wzrok. Katie cieszyła się jak dziecko na swoje urodziny, mimo że kończyła dziś dwadzieścia jeden lat.

Ponownie zszedłem do piwnicy, w której o dziwo górował porządek. Od razu rzucił mi się w oczy złożony stół w folii bąbelkowej. Faktycznie kojarzyłem go z poprzednich imprez. Służył głównie do zabawy w piwnego ping ponga, a jego urok polegał na tym, że podświetlał pole gry. Uniosłem go i ponownie skierowałem się na piętro.

Rozłożyłem stół za kanapą, przy której było szerokie przejście, a więc nie przeszkadzał w żaden sposób w poruszaniu się. Wnętrze willi powoli nabierało barw i typowo imprezowego wystroju. Z daleka przyglądałem się Jude układającej na paterze pełno owoców. Głównie dominowały truskawki, ze względu na fontannę czekolady, jednak znalazły się też kawałki ananasa, banana, melona i gruszki.

- Widzę, że już przyniosłeś. Jeszcze trzeba przynieść kulę disco z garażu - Katie nagle pojawiła się koło mnie z plastikowymi kubeczkami.

- Kulę disco? Co ty otwierasz tu jakiś klub?

Była Blaskiem Podczas Mroku (Dodatek: Blask i Mrok)| W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz