Rozdział 15

63 7 7
                                    

3 lata wcześniej,
Maj 2019 roku

- Co ty tu robisz? – zapytała, wcześniej otwierając drzwi domu.

Z budynku słyszałem płacz małego dziecka i krzątających się dorosłych.

- Przyszedłem do ciebie – odparłem, spoglądając na dziewczynę.

Zza pleców wyciągnąłem bukiet kwiatów. Blanca spojrzała na nie ze zmrużonymi oczami.

- Przepraszam, że uciekłem wczoraj ze szkoły. Mam ciężki tydzień. Nie wysypiam się, rodzice wywierają na mnie presję związaną ze studiami i James coraz rzadziej dzwoni – próbowałem się wyjaśnić – Naprawdę przepraszam.

- Zachowujesz się ostatnio dziwnie – odparła, jednak odebrała bukiet i schyliła się, zaciągając się jego zapachem.

- Wiem... Nie wiem co się dzieje.

- Wejdziesz? – spytała, zaglądając w głąb pomieszczenia.

- A nie przeszkadzam?

W domu rozległ się pisk małej Marthy.

- Och, cześć Jake – przywitała mnie mama Blanci. W ręku trzymała butelkę mleka i ścierkę. Zza jej pleców wyłonił się jej mąż z zapłakaną Marthą na rękach.

- Może troszeczkę – odparła z półuśmiechem brunetka.

- Zabieram państwa córkę na randkę – odparłem.

- Dobrze, tylko nie wracajcie za późno – powiedziała pani Moore.

- Jasne, odstawię ją przed dwudziestą drugą.

- Ręce przy sobie Jake – zagroził pan Moore z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Oczywiście – uniosłem ręce w obronie.

- Odstawię kwiaty. Poczekaj na mnie chwilę – Blanca wróciła do domu, a ja pokierowałem się do samochodu.

Przykucnąłem za samochodem i odpaliłem papierosa, powoli się nim zaciągając. Państwo Moore nie tolerowali palaczy, więc skutecznie musiałem się kryć. Obserwowałem niebo, które z każdą kolejną minutą stawało się ciemniejsze, a na nim ukazywały się już pojedyncze gwiazdy.

Zanim Blanca z powrotem zaszczyciła mnie swoją obecnością, zdążyłem wypalić papierosa do końca, a niedopałek zgasić o asfalt.

- Gdzie jedziemy? – jej delikatny głos doszedł z boku.

Uniosłem wzrok na dziewczynę. Z dresów przebrała się w dżinsy i czarny top.

- Kiedy ostatnio byłaś w muzeum? – zapytałem, wstając z podłogi.

- Hmm... Chyba rok temu na wycieczce klasowej.

Uśmiechnąłem się pod nosem.

- Wskakuj – skinąłem głową na czarnego jeepa – Spodoba ci się – ucałowałem jej policzek i usiadłem na miejsce kierowcy.

Randka podczas nocy w muzeum była czymś, na co wpadłem niespełna dwie godziny temu. Nie chciałem, aby związek mój i Blanci przez moje zachowanie się popsuł, więc postanowiłem udobruchać ją wspólnym wyjściem. Bilety odkupiłem od nieznajomego mężczyzny, który miał zamiar zabrać tam swoją partnerkę. Pech chciał, że zerwała z nim zanim poinformował ją o niespodziance. Nie chciałem być na miejscu tego gościa.

Podczas jazdy Blanca majstrowała przy radiu co chwilę zmieniając stację, szukając fajnej piosenki. W końcu gdy w ucho wpadł jej jeden z popularniejszych kawałków, pogłośniła na maxa, a ja otworzyłem okna. Wiatr rozwiewał nasze włosy. Kątem oka spojrzałem na bawiącą się dziewczynę. Ruszała ramionami w rytm piosenki, wyśpiewując słowa. O późnej godzinie w Los Angeles ulice stawały się luźniejsze, więc bez żadnego problemu dojechaliśmy na miejsce na ustalony czas.

Na parkingu stało zaparkowanych kilka samochodów. Budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej został oświetlony, a przed wejściem rozłożono czerwony dywan. Z daleka widziałem ludzi elegancko ubranych. Spojrzałem na siebie w dżinsach i szarej bluzie oraz ciasno przylepionej do mojego ramienia luźno ubranej Blanci. Zdecydowanie tu nie pasowaliśmy.

Podeszliśmy do biletera i podałem mu dwa bilety. Młody mężczyzna uśmiechnął się uprzejmie i gestem ręki zaprosił nas do środka. Przekroczyliśmy próg muzeum, a nasze kroki odbijały się echem w pustych korytarzach. W półmroku sale wyglądały zupełnie inaczej niż za dnia. Delikatne oświetlenie skupiało się na najważniejszych dziełach, tworząc niesamowitą, niemal mistyczną atmosferę.

Trzymając się za rękę, przemierzaliśmy kolejne alejki, co chwilę zatrzymując się przy oświetlonych obrazach. Podszedł do nas kelner w garniturze, w ręku trzymając tacę z kieliszkami wina musującego. Ocenił nas wzrokiem, zapewne szacując nasz wiek. Po sekundzie uśmiechnął się nieznacznie i wysunął tacę bliżej Blanci. Ta spojrzała niepewnie na mnie, jednak szybko przechwyciła jeden z kieliszków.

- Dziękuję – odmówiłem – Prowadzę.

- Mmm... Jakie dobre – powiedziała, smakując trunku.

Uśmiechnąłem się, widząc jej świecące z ekscytacji oczy. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i ponownie złapałem za wolna rękę.

- Spójrz – powiedziałem, łapiąc ją w talii – Ten obraz przypomina nas – szepnąłem jej do ucha.

Uniosła wzrok na dużych rozmiarów płótno.

- Myślisz? Ci nadzy ludzie wyglądają jakby nie widzieli poza sobą świata – mruknęła.

- Ty jesteś moim światem, Blanca.

Odwróciła się natychmiast w moją stronę, wielkimi oczami skanując twarz. Miałem przeogromną chęć pocałowania jej.

- Może i masz rację. Ty też jesteś moim światem – mruknęła, muskając moje usta. Wciągnąłem powietrze, zaciągając się jej zapachem. Pocałowała delikatnie kącik moich ust, po czym objęła mnie w pasie i ruszyła wzdłuż korytarza.

Kontynuowaliśmy nasz spacer, aż dotarliśmy do sali z rzeźbami. Ich sylwetki oświetlone były białymi światłami, co pozwalało mieć wrażenie, że się ruszają. W kolejnej sali zobaczyliśmy gigantyczną instalację artystyczną. Była to olbrzymia kula, składająca się z setek mniejszych, mieniących się światełek, które pulsowały w rytm spokojnej muzyki.

- Wow – wyszeptała Blanca, zafascynowana widokiem – Co to jest?

Wzruszyłem ramionami. Na plakietce informacyjnej przeczytałem, że to najnowszy eksponat w muzeum. Artysta zachęcał do wejścia do środka.

- Chodź, zobaczmy, co się stanie, jeśli wejdziemy do środka – zaproponowałem.

Blanca spojrzała na mnie z podekscytowaniem i weszliśmy razem do środka okręgu. W tym momencie światła zaczęły intensywnie migotać na różne kolory, a muzyka stawała się coraz głośniejsza i szybsza. Poczułem, jak Blanca zaciska moją rękę, a jej oczy rozszerzają się ze zdumienia. W pewnym momencie płyta, na której staliśmy zaczęła się obracać, a od widoku mieniących się koloru niemal dostałem oczopląsu. Nie zmieniało to jednak faktu, że sam byłem zaciekawiony dziełem.

- Boże! To się rusza! – pisnęła.

Zaśmiałem się, przyciągając ja bliżej siebie. Uniosłem wzrok, napotykając swoje własne spojrzenie w lustrze.

- Spójrz – szepnąłem, palcami unosząc jej podbródek.

Staliśmy wtuleni w siebie po środku migoczących świateł i mimo tych wszystkich niesamowitych rzeczy, my widzieliśmy jedynie siebie. Ja widziałem jedynie ją.

Byłem szczęściarzem, że miałem Blancę u swojego boku. Tak przez długi czas myślałem.

- Kocham cię – szepnęła.

Spojrzałem na nią z miłością w oczach. Przygryzłem dolną wargę, po czym odszepnąłem:

- Ja też cię kocham. 


____
TikTok: kisia_wattpad
Twitter: Kiisia__
#ByłaBlaskiemPodczasMroku #BBPM#BBPMnaWattpad

Była Blaskiem Podczas Mroku (Dodatek: Blask i Mrok)| W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz