Koniec kłamstw

90 1 0
                                    

Jessy weszła pierwsza chroniąc mnie przed wygłodniałymi bestiami, jak tylko dostrzegła znajome twarze, rzuciła się im w ramiona. Ukryłam się w lekki cień żeby przeczekać tę chwilę grozy. Nie poszło mi zbyt dobrze bo koło moich stóp kątem oka zauważyłam koło od wózka.

Dan: Dlaczego się chowasz? - patrzył na mnie i się śmiał.

MC: Nie chowam tylko daje przestrzeń luzu od nadmiernych emocji - dokładnie tak, chowałam się Dan.

Dan: Patrzcie kogo tutaj mamy, naszą Panią detektyw! - krzyknął tak, że cała sala zwróciła swój wzrok na mnie.

MC: Cześć - tyle zdążyłam wydukać nim rzucili się żeby nie wyściskać.

Takiej reakcji się nie spodziewałam. Myślałam, że dostanę przynajmniej kilka razy po ryju, nastawiłam nawet policzki i zacisnęłam szczęke.

Lilly: MC! Dziękuję, tak bardzo Ci dziękuję i osobiście przepraszam za to jak bardzo naraziłam Cię na niebezpieczeństwo - tak Lilly tego nigdy nie zapomnę.

MC: Najważniejsze, że wszystko się wyjaśniło - poniekąd.

Lilly: Jake, dał ci znać? - szepnęła mi na ucho tak żeby nikt nie usłyszał. Nie wykrztusiłam z siebie ani słowa tylko gestem pokazałam, że nie mam zielonego pojęcia co się z nim stało. Po jej oczach widziałam, że cierpi równie mocno jak ja.

Cleo: Cześć, miło Cię znowu widzieć - coś czuję, że nie do końca było to szczere ale to jest Cleo, ona wszędzie widzi podstęp.

Thomas: MC, ja... - wyglądał jakby miał paść mi na kolana więc przerwałam ten teatrzyk.

MC: Spokojnie, Hannah się znalazła i taki był cel - szukałam jej wzrokiem po sali, stała tuż za Thomas'em.

Hannah: MC, dużo o Tobie słyszałam. Jesteśm Ci wdzięczna bo dzięki Tobie mogę tutaj być - przytuliła mnie tak mocno, że zastanawiałam się ile ta kobieta może mieć siły skoro po wakacjach w Grimrock prawie mnie przydusiła.

MC: To nie tylko moja zasługa jak się domyślasz - powtrzymaj łzy MC.

Phil: Dzień dobry, a może i nawet dobry wieczór szalona detektyw - wszyscy patrzyli na nas wbijając wzrok we mnie. Phil pocałował mnie w policzek, kolejny rykoszet po tamtej imprezie właśnie został zapisany w pamięci.

Dan: Czy na Twoim podium do serca są jeszcze jakieś miejsca? - typowy Dan.

MC: Jest jedno ale już zajęte - powiedziałam stanowczo żeby zrzucić z siebie wszelkie wątpliwości.

Jessy: Tak więc, Phil przygotuj proszę coś dobrego - ewidentnie wydarzenia minionego tygodnia połączyły ich rodzinne więzi. 

Phil: Już się robi - tego już całkiem nie poznaje - tak wiem Dan, whisky.

Dan: Dobrze wrócić do domu - podjechał wózkiem do stolika.

Usiedliśmy razem wszyscy w dosyć dużej loży i czekaliśmy na nasze napoje. Phil wyciszył trochę muzykę żebyśmy swobodnie mogli porozmawiać. Opowiedziałam im całą historię od początku do końca nie omijać żadnych szczegółów prócz - wyznania miłości.

Dan: Je*any...gdybym tylko wiedział - każdy przeżywał wszystko na nowo.

MC: Pamiętaj tylko, to nie on był winien Twojemu wypadkowi - widziałam smutek w ich twarzach przepełniony złością.

Hannah: To moja wina...gdybym wtedy nie spowodowała tego wypadku do niczego by nie doszło - chwała jej za to, że ma poczucie jakiekolwiek winy.

I love you too, JakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz