Zostań tu ze mną

98 2 0
                                    

Leżeliśmy tak jeszcze przez chwilę uśmiechając się obłędnie do sufitu, było mi tak błogo...nie byłabym w stanie tego opisać słowami.

MC: Możemy tak zostać w tym łóżku na zawsze? - marzyłam o tym.

Jake: Haha, chciałbym ponad wszystko - wiedziałam, że coś jest nie tak - ale...

MC: Prześladowcy? - zdawałam sobie z tego przecież sprawę, głupio chciałam usłyszeć, że jednak może zostać ze mną.

Jake: Nie mogę pozwolić na rozdzielenie nas, nie teraz kiedy Cię odnalazłem - obrócił się w moją stronę więc zrobiłam to samo, patrzyłam na jego piękne oczy - MC, oni szukają zarówno mnie jak i Ciebie.

MC: Dlaczego ja? - nie chcę już więcej problemów.

Jake: Ponieważ jesteś jedyną, jedyną, która ma dla mnie jakieś znaczenie - znowu widzę łzy, czekam na dzień w którym to wszystko się ułoży i zobaczę jego szczery uśmiech.

MC: Ale ja Ci gwarantuje, że nie pozwolę Ci już odejść - powiedziałam to będąc pewna swoich słów.

Jake: Postanowiłem Cię chronić i to się nie zmieni, obserwuję ich ruchy każdego dnia i wiem, że przez najbliższe dni nadal będą węszyć i szukać mojego ciała w kopalni. Dopóki go nie znajdą oboje będziemy bezpieczni, później... - nie dokończył.

MC: Co później? - bałam się usłyszeć odpowiedź.

Jake: Oni zrozumieją, że nadal żyję i gdzieś się ukrywam więc ponownie zaczną szukać. Nie wiedzą jak wyglądam ale nadal nie mogę sobie pozwolić na beztroskie paradowanie po okolicy. Jestem tutaj tylko i wyłącznie dla Ciebie - wziął głęboki oddech - jeżeli znajdą mój ślad lub znowu zainteresują się Tobą - nie chciał tego powiedzieć - będę musiał ich odciągnąć.

MC: Chcesz powiedzieć, że oficjalnie jak skończą poszukiwania w kopalni to uciekniesz? - czemu byłam tak naiwna i sądziłam, że zabierze mnie ze sobą skoro on nawet nie bierze tego pod uwagę.

Jake: MC, muszę mieć pewność, że z mojej winy nie stanie Ci się żadna krzywda, nie przeżył bym tego - powoli wstał i zaczął się ubierać - powinniśmy...ubierz się proszę.

MC: Tak będzie wyglądać nasze życie? Będziemy się spotykać na 30 minut i tylko bzykać? Mam świadomość jak wygląda Twoje życie i zapewniłam Cię już dawno temu, że chce w nim uczestniczyć - ubierałam się nerwowo.

Jake: Tak samo jak ja zapewniałem Cię, że nie pozwolę na to by zagrażało Ci niebezpieczeństwo - zapinał bluzę i był gotowy do wyjścia.

MC: Wiesz co Jake?! W dupę możesz sobie wsadzić te swoje teorie, wiesz jak ja się teraz czuję? WYKORZYSTANA! - próbował mnie objąć ale odsunęłam się dwa kroki do tyłu - NIE! Nie odejdziesz teraz tak po prostu!

Jake: MC, zrozum... - nie chcę tego słyszeć.

MC: Żartujesz sobie ze mnie? Jake! K*rwa! Nie mogę do Ciebie dzwonić ani nie mogę do Ciebie pisać kiedy Ty w tym samym momencie obserwujesz każdy mój ruch - byłam na niego wściekła, stał nie mówiąc ani słowa - serio? Wiesz co? - wzięłam swój telefon i wyrzuciłam przez okno - teraz ty też nie będziesz wiedział co się ze mną dzieje.

Ubrałam buty i czym prędzej biegłam do wyjścia.

Jake: MC! MC! Zatrzymaj się! - biegł za mną.

Minęłam drzwi recepcji nie żegnając się z recepcjonistką, wyszłam przed budynek i wsiadłam do auta. Jake chwycił za klamkę kiedy ja zamknęłam już samochód od środka, miałam chwilę zawahania ale włączyłam silnik.

I love you too, JakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz