~1~

499 24 7
                                    

Pov: Joao Felix

Obudziłem się, na podłodze. Gdzie ja do kurwy jestem? Spojrzałem na kanapę obok, na której spał Raphinha i Araújo. Okej. No tak... Jestem na melanżu u Stegen'a. O Japierdole... Mogłem tyle nie pić wczoraj. Obolały w chuj, podniosłem się i rozejrzałem po oświetlonym pomieszczeniu. Balde opierał się o jakiegoś wielkiego kwiatka, w brązowej doniczce. To chyba paprotka.

Szukałem kogoś, kto chociaż trochę, był by trzeźwy. Nie było to łatwe, gdyż większość była najebana w 3 dupy, albo poprostu spała. W łazience umierał Pedri, a z nim stał Lewandowski. Robił mu zdjęcia. Będzie miał materiał do szantażu. Szedłem dalej. W kuchni zastałem  Gavi'ego, który schodził z szafki i robił sobie granulowaną, malinową herbatkę.

- Boże! Ja już myślałem, że nikogo, nie najebanego do nieprzytomności nie znajdę. A jednak.

- Haha. No ja ogólnie to nie planowałem tu nawet przyjść. Ale Ferran, Fermin i Pedri mnie wyciągneli z domu. Nie przepadam za imprezami i alkoholem.

- Aha. A mi też zrobisz herbatkę?

- Dobrze. Zaraz zrobię, jak znajdę jakiś kubek. Bo jak im się kieliszki skończyły to z kubków wóde chlali.

Usiadłem na krześle, obok blatu.

- Proszę. Tylko uważaj, bo gorąca.

- Okej. Dzięki.

Usłyszeliśmy kroki, na piętrze. Potem krzyki. Jak mi się zdawało De Jong i Cancelo, kłócili się z Marc'em.

- Wiesz... Chyba za niedługą chwilę, będziemy musieli się zbierać. Bo chyba Stegen, opierdala chłopaków w kiblu. Bo spali w wannie.

- No...

- Odwieźć cię?
______________________
Pierwsza część, mam nadziję, że się podoba :)

Joao... ~ Felix x Gavi (Felvi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz