Rozdział 14

14 0 0
                                    

Następnego dnia Hermiona obudziła się już o 6. Wspomnienia z wieczoru napłynęły do niej od razu. Czuła się źle, jednak z drugiej strony podobało jej się to. Malfoy jej się podobał. Nie była zdziwiona gdy nie zobaczyła go w łóżku u niej. Był pijany i na na pewno żałował chwilowemu zaćmieniu umysłu. Zabrała czyste ubrania i skierowała się do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety i ubraniu eleganckich rzeczy nieśmiało ruszyła na dół. Siedział przy wyspie w kuchni pochłaniając tosty z jajecznicą. Ubrany był w czarną koszulę i czarne spodnie. Wyglądał bosko.

- Dzień dobry. - rzuciła nawet na niego nie patrząc i machnięciem różdżki wyczarowała filiżankę a w niej kawę.

- Dzień dobry Granger. - czuła jego spojrzenie na sobie. - Jak się spało?

- Dobrze a Tobie? - zapytała nadal nie spoglądając na niego nawet na sekundę.

- Po wczorajszym wieczorze dość dobrze. Nie wiedziałem, że jesteś taka dobra w łóżku. - odparł, na co kobieta o mało nie zadławiła się tostem.

Była przekonana, że Malfoy nie będzie pamiętał o wczorajszym wydarzeniu jakie miało miejsce w jej sypialni, a jednak. Odważyła się spojrzeć na niego. Twarz miał przyozdobioną w charakterystyczny dla niego kpiący uśmiech. No tak mogła się tego spodziewać, że Malfoy przez noc się nie zmieni.

- Muszę dziś wyjść wcześniej. - rzuciła zawstydzona i prędko opuściła apartament blondyna.

Skierowała się od razu do Ministerstwa. Weszła do swojego gabinetu i zajęła miejsce przy biurku. Myślała nad zaistniałą sytuacją między nią, a byłym ślizgonem. Podobał jej się. Mimo tego jak traktował ją w szkole, polubiła go i czas jaki spędzali razem. Wiedziała jednak, że ich znajomość nie ma przyszłości. Jej rozmyślanie przerwał, tak dobrze znany Hermionie głos.

- Cześć Miona. - rzekł zielonooki.

- Harry! - krzyknęła uradowana i przytuliła chłopaka na powitanie. - Jak dobrze, że to Ty.

- Co? Masz dość Malfoy'a? - zapytał, ale nie dostał odpowiedzi. - Muszę Ci coś powiedzieć.

- Co się stało Harry? - domyślała się, że chodzi o Ginny, z którą po kłótni nie miała kontaktu.

- Poznałem kogoś... - zaczął. - Chyba coś do niej poczułem.

- A co z Ginny? - zapytała zrezygnowana.- Rozstaliśmy się. Nie chciałem Ci mówić. Od jakiegoś czasu jak wiesz i tak się nie dogadywaliśmy. Ginny wprost mi powiedziała, że nie czuje do mnie już tego co kiedyś. - powiedział ze smutkiem.

- Ona spotyka się z Zabini'm. - wyrzuciła to z siebie. Nie chciała go dłużej okłamywać.

- Rozumiem. Każdy może się zakochać. - zielonooki wyraźnie posmutniał. - Ja chyba też.

- Nie przejmuj się Harry. Zdradzisz mi kto jest tą wybranką serca? - zapytała z uśmiechem.- To Pansy. Pansy Parkinson. - odpowiedział z wyraźnym zdenerwowaniem.

- Co? - zapytała, bo najwyraźniej nie mogła w to uwierzyć. - Oczywiście Harry nic do niej nie mam, ale chyba zgodzisz się ze mną, że jest to dosyć dziwne.

- Tak, ale odkąd została jednym z aurorów i pracujemy razem, zaczęła mi się podobać. Dobrze mi się z nią rozmawia, jest bardzo mądrą dziewczyną. - dodał z uśmiechem.

- Rozumiem. Cieszę się z Twojego szczęścia. - posłała przyjacielowi ciepły uśmiech.

Rozmawiali o nowej sympatii Harry'ego. Hermiona wiedziała, że rozstanie z Ginny było dla niego ogromnym ciosem, jednak cieszyła się, że nie załamał się do reszty i odnalazł osobę, przy której jest szczęśliwy. Jest po prostu zwykłym Harry'm. Ich rozmowę przerwał blondyn, który ze spokojem wszedł do gabinetu i zajął swoje miejsce.

- Ja już będę leciał. - puścił oczko do przyjaciółki. - Cześć Malfoy.

- Będziesz udawała, że mnie nie widzisz? - zapytał podchodząc do kobiety.

- O co Ci chodzi? - zapytała i spojrzała w jego stalowe tęczówki, w których widziała cień smutku.

- Rano wyparowałaś zawstydzona jakbym co najmniej tańczył przed Tobą nago. - zaśmiał się.

- Wmawiasz sobie. - rzuciła i przeniosła spojrzenie na papiery, jednak odwrócił jej twarz tak, aby patrzyła prosto na niego.

- Wiem, że Ci się podobało. - szepnął i obdarzył ją pocałunkiem. - Mi też Granger.

Zostawił brązowooką w totalnym oszołomieniu i usiadł przy biurku. Nie spojrzała na niego, schowała się za stertą papierów. Była urocza, gdy się wstydziła. Podobała mu się coraz bardziej. Nie obchodziły go już podziały krwi. Miał wyrzuty sumienia za to jak ją traktował przez tyle lat, ale w głębi duszy wiedział, że dała mu czystą kartę. Pragnął jej całym sobą i obiecał sobie, że za nic w świecie nie da jej się wyprowadzić z jego apartamentu. Chciał mieć ją przy sobie cały czas.

Godziny mijały, a oni nie zamienili od rana ze sobą ani słowa. Gdy dobiegał koniec pracy, Hermiona pozbierała wszystkie papiery i przyglądała się Draconowi. Była w szoku, że po tylu latach gnębienia w szkole, nie patrzyła na niego z nienawiścią, a wręcz przeciwnie.

Gdy odejdziesz...II DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz