Tygodnie mijały, a dwójka dorosłych osób nie potrafiła ze sobą wprost porozmawiać o uczuciach, jakimi wzajemnie się darzyli. Spotykali się tylko rankiem w apartamencie blondyna i podczas pracy w ministerstwie. Nie zamierzali spędzać swojego wolnego czasu, w swoim towarzystwie. Hermiona nadal mieszkała u blondyna, lecz na dniach planowała swoją wyprowadzkę. Z oszczędności jakie udało jej się zgromadzić, mogła pozwolić sobie na zakup małego domku w magicznej części Londynu. Zakochała się od razu w tym miejscu. Dom był urządzony nowocześnie, dokładanie tak jak chciała była gryfonka. We wszystkim pomagał jej Harry wraz z Pansy, z którą od dłuższego czasu byli w poważnym związku. Miłość i szczęście jakie od nich biło, można było ujrzeć gołym okiem.
Po całym tygodniu ciężkiej pracy, Hermiona pozwoliła sobie na ostatni już odpoczynek w apartamencie blondyna. Od feralnego wieczoru, gdy postanowili się do siebie zbliżyć, dziwnie czuła się w jego obecności. Nie chciała tak dalej, czuła że musi opuścić blondyna. Na samą myśli o nim robiło jej się gorąco. Był dobrze zbudowany, uwielbiała jego stalowe tęczówki i platynowe włosy. Każdego dnia o nim myślała, a gdy był w pobliżu, ukradkiem go obserwowała.
- Nad czym tak myślisz Granger? - usłyszała głos blondyna, o którym tak rozmyślała.
- Sądzę, że to nie Twój interes Malfoy. - syknęła, w między czasie nalewając do kieliszka czerwonego wina.
- Ale bardzo mnie to ciekawi. - odparł i usiadł w fotelu, lustrując ją wzrokiem. - Kiedy masz zamiar przestać mnie ignorować?
- Jutro się wyprowadzam, więc będziesz miał spokój. - rzekła i spojrzała mu prosto w oczy.
- Oczywiście szanowna Pani Granger musi postawić na swoim. - było mu cholernie przykro, ale nie chciał tego pokazać.
W końcu on nigdy nie był skory do okazywania jakichkolwiek uczuć.
- Tylko nie mów, że Ci smutno z tego powodu. - zaśmiała się, chociaż w głębi duszy nie chciała go opuszczać.
- Mi? Skądże. - syknął i przywołał różdżką brunatny napój, którym wypełnił szklankę. - Sądzę jednak, że razem mieszka się o wiele lepiej niż w pojedynkę.
- Już kupiłam dom, więc niestety muszę Cię opuścić. - powiedziała i upiła łyk wina.
- Moje zatrzymywanie Cię i tak nie ma sensu. - szepnął beznamiętnie. - Powiedz mi jedno. Czemu tak bardzo mnie unikasz?
- Bo...- zaczęła, lecz nie była w stanie wydusić z siebie słowa.
- To przez nasz seks? - zapytał wyraźnie rozbawiony jej miną. Wiedział, że kobieta nie lubiła tych tematów.
- Nie. - zarumieniła się.
- Granger jesteś dorosła, te tematy nie powinny budzić w Tobie wstydu. - był rozbawiony. Czuł się jakby rozmawiał ze swoją nastoletnią córką.
- Spierdalaj. - rzuciła i odeszła do kuchni.
Postanowił ruszyć za nią. Za żadne skarby świata nie odpuści okazji, by zobaczyć jak waleczna Granger nie potrafi mu odpowiedzieć. Stała oparta o wyspę i wpatrywała się w zimowy widok Londynu za oknem. Stanął obok niej i również skupił wzrok na panoramie. Było pięknie, płatki śniegu delikatnie spadały z nieba. Czuć było święta, których dawno nie spędzał.
- Może spędzimy święta razem? - zapytał, nadal na nią nie patrząc.
- To chyba nie jest dobry pomysł. - odparła.
- A co? Zamierzasz siedzieć sama w swoim domu? - zadrwił.
Miał rację. Nie miała z kim spędzić świąt. Jej rodzice nawet o niej nie pamiętali z Ginny były skłócone, a w Norze na pewno się nie pojawi.
- Więc? - wyrwał ją z rozmyślań.
- Niech będzie. - przytaknęła.
CZYTASZ
Gdy odejdziesz...II Dramione
FanfictionHermiona Granger, zastępczyni samego Ministra Magii spotyka na swojej drodze dawnego wroga - Dracona Malfoy'a. Po ucieczce Malfoy postanawia wrócić do Londynu i zostaje złapany przez aurorów. Jego zadaniem jako odkupienie win jest bycie asystentem...