Wiosenne promienie słońca wpadły do małego pokoiku dawnej gryfonki. Kobieta przeciągnęła się na łóżku, ziewając przy tym.
- Dzień dobry kochanie. - rzekł Ron.
- Dzień dobry, która godzina? - zapytała, zakładając na swoje ciało lawendowy szlafrok.
- Dochodzi siódma. Ty na spokojnie weź prysznic, a ja zajmę się śniadaniem. - pocałował ją w usta i wybiegł z sypialni.
Hermiona ruszyła do łazienki. Zdjęła ubrania, weszła pod prysznic i odkręciła wodę. Ciepły strumień otulił jej całe ciało. Szatynka po wojnie związała się z Ron'em na dobre. Po tygodniu mieszkania razem, ten zapytał ją czy zostanie jego żoną. Zgodziła się od razu. Nie miała wątpliwości co do uczuć jakimi darzyła rudzielca. Kochała go, tak jak on ją.
- Siadaj, zrobiłem Twoje ulubione naleśniki. Może nie wyszły za dobrze, ale liczy się gest. - chłopak uśmiechnął się wskazując na talerz spalonych naleśników.
Hermiona uśmiechnęła się krzywo i zasiadła za stołem. Wypiła cały kubek kawy i zabrała się za danie.
- Nie są takie złe. - skłamała. Były okropne, ale nie chciała urażać Ron'a.
- Wiedziałem, że Ci zasmakują. - rzekł z pełną buzią i uśmiechnął się do narzeczonej.
- Muszę już iść. Nie czekaj dziś na mnie, bo wrócę późno. Cześć. - zabrała torebkę i opuściła swój dom.
~~~~~
No to mamy jakiś tam początek. Mam nadzieję, że spodoba wam się Dramione w moim wykonaniu.
Piszcie propozycje co mogło by się dalej wydarzyć, a wezmę to pod uwagę.
Do usłyszenia kochani!
CZYTASZ
Gdy odejdziesz...II Dramione
FanfictionHermiona Granger, zastępczyni samego Ministra Magii spotyka na swojej drodze dawnego wroga - Dracona Malfoy'a. Po ucieczce Malfoy postanawia wrócić do Londynu i zostaje złapany przez aurorów. Jego zadaniem jako odkupienie win jest bycie asystentem...