Rozdział 5

142 6 5
                                    

Po dotarciu pod drzwi blondyna, Hermiona nie pukając, wparowała do mieszkania mężczyzny.

- Granger, Ty i brak kultury. Kto by pomyślał. - zażartował.

- Nie czas na kulturę Malfoy. Masz coś do picia? - sapnęła.

- Aż tak Cię zmęczyła podróż windą? - spojrzał na nią.

- Tak. - warknęła.

- Mam Ognistą, ale takie procenty to nie dla Ciebie dziewczynko. - rzekł z szerokim uśmiechem na ustach.

- Malfoy nie denerwuj mnie. Nalej mi. - rzekła szatynka, spoglądając na gospodarza.

- Co jest taką poważną sprawą, że to ze mną akurat chciałaś porozmawiać? - zapytał, nalewając trunku do szklanek.

- Ginny ma romans. - słysząc to, blondyn wybuchł śmiechem.

- Poważnie? Ta Ruda cnotka zdradza Potter'a? Ciekawe kto się nią zainteresował. - dobry humor nie opuszczał niebieskookiego.

- Serio Malfoy? Nie wiesz kto, czy tylko udajesz? - Hermiona była coraz bardziej zdenerwowana głupotą Malfoy'a.

- A skąd ja mam niby wiedzieć z kim się puszcza Ruda na boku. - rzekł.

- Jaki Ty jesteś tępy. - odparła załamana szatynka. - Kogo widzieliśmy dziś na przerwie?

- Ja pierdole, Granger czy Ty możesz mówić wprost, a nie jakimiś zagadkami? - zaistniała sytuacja zaczęła wkurzać blondyna. Skąd miał niby wiedzieć z kim spotyka się Weasley. Nie lubił jej i nie miał zamiaru słuchać kto ją posuwa na boku.

- Kurwa Malfoy nie mam sił do Ciebie. Blaise! To ich widzieliśmy dziś razem! - krzyknęła wyprowadzona z równowagi kobieta.

- Czekaj, ale jak to? - takiej wiadomości się nie spodziewał.

- Tak to. Sama mi powiedziała. - blondyn nadal nie mógł w to uwierzyć.

- No i co my teraz z tym zrobimy? - otrząsnął się.

- Pogadaj z Blaise'm może to tylko chwilowe zauroczenie. - spojrzała w jego niebieskoszare oczy.

- A co jak nie? - zapytał i również wbił w nią swoje spojrzenie. Była piękna. Jej brązowe jak czekolada oczy, ogrzewały jego skamieniałe serce.

- Musimy coś z tym zrobić. - szepnęła. Jego oczy były pełne obojętności, jednak widziała w nich tajemnicze iskierki jakie rzucał w jej stronę z każdym spojrzeniem. - A właśnie, to od Astorii dla Ciebie.

- Co? Skąd to masz? - zabrał jej kopertę z ręki.

- Spotkałam ja dzisiaj na Pokątnej. Błagała mnie żebym Ci to przekazała. - powiedziała zgodnie z prawdą.

- Mam ją gdzieś. Fałszywa szmata. - warknął i rzucił list do kominka.

- Ja już pójdę Malfoy. Jutro się widzimy. - rzekła z delikatnym uśmiechem. Nie wiedziała czy to on tak na nią działa, czy raczej alkohol, którego w gruncie rzeczy nie wypiła za dużo.

- Jasne szefowo. - zaśmiał się i powędrował za nią do drzwi, spoglądając na jej zgrabny tyłek.

- Malfoy jesteś zboczony! - krzyknęła machając mu dłonią przed nosem.

- Ja tylko czytam metkę na Twoich spodniach. Nie schlebiaj sobie Granger. Twoje tyły mnie nie pociągają. - wystawił szatynce język.

Skłamał, pociągały go i to jak cholera, ale przecież nie mógł jej tego okazać. Nie mógł się w niej zakochać. To niedorzeczne, czarodziej czystej krwi i szlama.

- Żegnaj zboczeńcu. - szatynka opuściła jego mieszkanie w momencie, a on poczuł nagłą pustkę.

Czuł się dobrze, rozmawiając z nią i podziwiając jej krągłe kształty. Była idealna, ale nie mogła być jego

Gdy odejdziesz...II DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz