ROZDZIAŁ 4

2.6K 163 4
                                    

9 grudnia

❄️ ❄️ ❄️ ❄️ ❄️

– Bujnij tę brykę. Jestem już spóźniona.

– Jeśli wylądujemy w rowie, w ogóle nie dojedziesz – powiedział Alex, podczas gdy ja znów poprawiałam makijaż w lusterku samochodu Ellen. Po wizycie w klinice poszliśmy do przytulnej kawiarenki z boskimi kanapami, w których dosłownie się zapadliśmy. Nic dziwnego, że straciliśmy poczucie czasu. Wypiliśmy jedną kawę, drugą, zjedliśmy ciasto, przy okazji nadrabiając ostatnie miesiące. Potem zaczęliśmy oglądać wszystkie zdjęcia w telefonie, zaczynając od tych najstarszych, na których mieliśmy jeszcze po naście lat.

Tyle lat wspólnej historii.

Moje szesnaste urodziny, zdjęcie z balu, które oboje szybko pominęliśmy, nie chcąc przypominać sobie wydarzeń z tamtego dnia, niezliczone wypady na narty, wygrane mecze, pierwsze przedstawienie szkolne, do którego przygotowałam kostiumy.

– Widzimy się jutro? – zapytałam, gdy Alex w końcu zaparkował pod restauracją w miasteczku między Hardale a Montpelier, gdzie czekał na mnie Kyle.

– Jutro jedziemy odwiedzić dziadków. Nie będzie mnie cały dzień. – Wydęłam usta w podkówkę.

– No trudno. Pozdrów ich ode mnie.

– Padam z głodu, więc jeśli nie chcesz, żebym do was dołączył i opowiedział o twoich...

– Dobra, dobra, nie kończ – przerwałam mu, wyskakując z samochodu. Popędziłam w stronę restauracji. Kyle siedział w środkowej części dość eleganckiego pomieszczenia ze wzrokiem utkwionym w telefonie.

– Hej, bardzo cię przepraszam za to spóźnienie – powiedziałam, zajmując miejsce naprzeciwko niego. Mężczyzna jak zawsze prezentował się nienagannie. Świeżo ogolona skóra, wyprasowana koszula, starannie zaczesane na jeden bok blond włosy z grzywką, która była nieco zbyt krótka, więc nieustannie ją poprawiał, by trzymała się reszty włosów. Brakowało mu tylko tweedowej marynarki i teczki.

Dobry chłopiec – pomyślałam. Obiektywnie dość przystojny dobry chłopiec. Poznałam go miesiąc temu, gdy przyszedł do naszej pracowni ze spodniami do zwężenia. Potem przyszedł z marynarką. I kolejnymi spodniami. W końcu wychodząc, odważył się zaprosić mnie na randkę. Coś mnie w nim ujęło, więc się zgodziłam.

– Nie ma problemu. Korki? Wspomniałaś, że wracasz z Montpelier.

– Byłam z przyjacielem w klinice, potem wstąpiliśmy na kawę i trochę się zasiedzieliśmy. Wybacz.

Nigdy nie miałam określonego typu mężczyzn, z którymi się spotykałam, ale przy tym grzecznym chłopcu w mojej wyciętej sukience poczułam się odrobinę nie na miejscu. Pożałowałam mojego wyboru garderoby na dzisiejszy wieczór, ale już kilka miesięcy czekała na wieszaku, a ja nie bardzo miałam gdzie ją włożyć.

– Coś poważnego?

– Kontrolne badanie po małym... zderzeniu. – Dotarło do mnie, że jeszcze nie widziałam, jak dokładnie ten cały incydent wyglądał.

– Zderzeniu?

– Tak, Alex jest hokeistą – dodałam. – Mniejsze i większe wypadki to niestety dla niego chleb powszedni.

– Alex? Alex Carden? Przyjaźnisz się z Aleksem Cardenem? – zapytał, a na jego twarzy dostrzegłam szok i lekki podziw. Nie zaskoczyło mnie, że wiedział kim jest mój przyjaciel. Wszyscy wiedzieli, nawet ci, którzy – tak jak Kyle – przenieśli się do Hardale całkiem niedawno.

– No, tak, dorastaliśmy razem.

– Jest najsłynniejszym absolwentem. Ma własną gablotę z pucharami. Niewiele brakuje, by nazwali szkołę jego imieniem.

Ginger BailesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz