Rozdział 27

1.9K 129 15
                                    

23 grudnia                                                                     

🎁🎁🎁

– Ginger?

Zamarłam z dłonią na klamce samochodu, słysząc głos dobiegający z domu obok. Była dopiero siódma rano, ale kilka dni nieobecności w pracy i zaległe zamówienia, o których poprzedniego dnia dał mi znać Luke, zmusiły mnie do wstania o tej nieludzkiej porze. Po niecałych czterech godzinach snu.

– Cześć, Ellen – przywitałam się, posyłając idącej w moją stronę kobiecie niepewny uśmiech. Po jej minie zgadywałam, że była równie zawiedziona co ja, że wróciłam z naszej wycieczki sama. Brak jakiejkolwiek ekscytacji wskazywał natomiast, że nie ma zielonego pojęcia, że stosunki między mną a jej synem uległy małej zmianie. – Zgaduję, że Alex dał ci znać o dzisiejszym meczu?

– Tak, wysłał wiadomość. – Jej zrezygnowany, ale i w pewien sposób pogodzony z sytuacją ton głosu sprawił, że przestałam myśleć o sobie i własnym złym samopoczuciu. Nie tylko ja cierpiałam, Ellen miała spędzić te święta bez jedynego syna.

– Przykro mi, też chciałam, żeby tu był.

Nawet nie wiesz, jak bardzo.

Kobieta uniosła kącik ust.

– Wiem, Ginger, wiem. Już poniekąd do tego przywykliśmy. Takie są skutki uboczne posiadania wyjątkowego dziecka.

Na myśl o Aleksie jako dziecku przypomniał mi się list Jamiego. Oczami wyobraźni ujrzałam małego chłopca z loczkami dźwigającego kartony większe od niego.

– Muszę powiedzieć, że pomimo tego całego rozpieszczania wyrósł na bardzo przyzwoitego człowieka. – Uśmiechnęłam się, widząc, jak Ellen cała promieniuje na tę wzmiankę.

– Dziękuję. Nie ma piękniejszej rzeczy, którą można powiedzieć matce. A do tematu rozpieszczania wrócimy, gdy sama nią zostaniesz.

Przewróciłam oczami, ale jakaś część podświadomości podrzuciła mi obraz małego chłopca podobnego do Aleksa z jego kręconymi włosami i może niebieskimi oczami, które odziedziczyłby po mnie. Chcąc nie chcąc, musiałam przyznać się sama przed sobą, że ten widok rozczulił moje serce. Nie mogłam nawet oskarżać o to mózgu i jego prób nakłonienia mnie na seks bez zabezpieczenia.

– Muszę się zbierać – powiedziała, wyjmując z torebki klucze do samochodu. – Jutro widzimy się u nas. Opowiesz nam ze szczegółami, jak było.

– Jutro? – zapytałam, po czym przygryzłam wargę, by nie roześmiać się na myśl, że miałabym opowiedzieć Ellen o tym, jak było. Tym bardziej ze szczegółami. Chyba że planowałabym podarować jej w prezencie na gwiazdkę zawał.

– Tak, przyjeżdża twoja mama. Umówiłyśmy się na popołudniowe pieczenie ciast. Kiedyś robiłyśmy to niemal każdego roku. Alex wspominał, że dajesz w tym roku szansę świętom. Pomyślałam, że to dobry moment na kultywację tej tradycji – wytłumaczyła. – Przyjdźcie obie.

– No nie wiem. Moje zdolności w zakresie pieczenia są raczej mierne, a jutro pewnie będę siedzieć do późna w pracowni – zaczęłam, chcąc się wymigać. Chyba nie do końca miałam ochotę świętować bez Aleksa i to jeszcze w jego domu, w którym wszystko by mi o nim przypominało.

– Ciasta to tak naprawdę pretekst, by poplotkować i napić się wina – powiedziała, odchodząc. – A ja nie przyjmuję odmowy.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem, wsiadając do swojego samochodu. Po raz pierwszy tego dnia zerknęłam na powiadomienia w telefonie, tylko po to, by znów nie ujrzeć tam niczego, co chciałam zobaczyć. Rzuciłam telefon na siedzenie pasażera, uparcie obstając przy tym, że nie odezwę się do niego pierwsza. Co więcej, z pewnością był zajęty, a ja nie chciałam go rozpraszać.

Ginger BailesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz