7. Tequila by zapamiętać, Whisky by zapomnieć...

193 5 2
                                    

Chyba miałam Deja vù... Wiecie, albo bardziej pamiętacie jak byłam w szpitalu i w snach widziałam tatę? Nie ważne. Po prostu znowu go widziałam. Tym razem z nim rozmawiałam. Tym razem w mojej głowie miałam świadomość że on nie żyje i jeżeli mam umrzeć ale być z nim... To chyba wolę umrzeć.

Przez te lata przywiązałam się do taty bardziej niż byście się spodziewali. Przychodziłam że szkoły opowiadałam mu o całym dniu. Wszystko było w porządku. Czułam że w końcu rodzic obdarza mnie miłością. Nie licząc Rosy.

Rozmawiałam z nim i on opowiedział mi jak to się stało i co mam robić. Mówił że jeden z pierdolonych Norwegów go zastrzelił. Cóż... I że mam dokończyć to co on zaczął. I będzie mnie nawiedzał i powodował koszmary. Czy ja naprawdę go widziałam? Boże, pomóż mi. Już niedługo święta a ja spędzę je płacząc w poduszkę. Chyba serio się zabije. Lepiej podciąć żyły czy przedawkować? Chyba przedawkować. Ale najpierw się zaćpam. I napisze listy pożegnalne.

Spokojnie otworzyłam oczy. Nie myliłam się. Leżałam na łóżku szpitalnym, a wokół mnie panował chaos. Japierdole.
- No siema. - zaśmiałam się. Nie wiem co było ze mną nie tak ale miałam pojebane poczucie chumoru. Szczerze, nawet podejrzewałam że tata nie wróci.

Tony jest debilem i najpierw do mnie podszedł i powiedział:
- Lamiro Glorio Williams do chuja! Ty się dobrze czujesz?! - wkurwił się. Przez co zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać i nie mogłam tego opanować.
- Przepraszam. - wykrztusiłam przez śmiech. Niestety chciałam ukryć że serce łamie mi się na kawałki, ale mimo wszystko łza spłynęła mi po policzku.

Tony już nic nie powiedział tylko trzaskając drzwiami wyszedł z sali. Przestałam się śmiać.
- Zjebałam? - wyszeptałam.
- Bardzo. - odpowiedział mi chłopiec. Chwila...
- Mat? - otworzyłam oczy. Był tu mój brat, moja mama, BYŁ Tony, Carlos i Noel oraz Mariana, która przed chwilą weszła do sali.

- Boże, niunia wiesz jak się martwiłam? - spanikowała. Ona miała to do siebie że zawsze tak dramatyzowała.
- Spokojnie. Widziałaś Tony'ego? - zapytałam od razu ją tuląc.
- Ta, był mocno wkurwiony. - nic nowego.

No cóż, resztą tego dnia minęła okropnie. Do domu wróciłam dopiero w nocy gdy mama przekonała lekarzy.

*

- Mówiłaś że te ataki się skończyły! - wrzasnął chłopak. Znajdowaliśmy się przed rezydencją Monetów. Po szkole od razu chciałam przyjechać tutaj.

- No bo... Nie chciałam cię zbytnio martw... - nie pozwolił mi dokończyć.
- Kurwa! Czy ty możesz choć raz pokazać że coś cię rusza?! Że potrzebujesz pomocy?! Słuchaj, naprawdę cię lubię Glorio - mówił do mnie drugim imieniem tylko gdy musiałam zrobić coś okropnego. A ja nie widziałam w tedy swojej winy. - ale jesteś na maksa wkurwiająca. Chcę ci pomóc a ty mnie odrzucasz. Co ja mam zrobić?! Musisz też rozumieć powagę sytuacji! Nie interesuje cię to że twój ojciec... - przerwał a w moich oczach zebrały się łzy.

- Przepraszam. - przymknął oczy Tony.
- Nic nie szkodzi, kontynuuj. - uśmiechnęłam się czując przypływ gniewu.
- Japierdole, właśnie o tym mówię. - odwrócił się plecami do mnie. - Jak mam do ciebie dotrzeć Lamiro? Jak? - wykłady Vincenta jednak mu się na coś przydają.

Milczałam.

Wszystko przez tego pierdolonego Dylana.
- Jak on mógł mnie zostawić? Mówił że mnie kocha. A tata? Tata obiecał że wróci. Mam to w pizdzie. - przetarłam twarz dłonią. Wokół nas znajdowało się od groma śniegu.

Nagle z domu wybiegła Hailie.
- Jezu, Lamira! - krzyknęła po czym rzuciła mi się na szyję. - Jak się czujesz?
- Tak jak ty po stracie mamy. - mruknęłam od razu obejmując ją jeszcze mocniej.
- Wszystko się ułoży. A jak nie to zawsze możemy uciec. - prychnęła.
- To wydaje się całkiem rozsądne. - no ja jestem nienormalna.

Nieraz sama nie potrafię zrozumieć samej siebie. Życie. Nieraz też zastanawiam się co by było gdybym tak skończyła z życ...

- Słuchasz mnie? - warknął Tony. Spojrzałam na niego wymownie na co on postanowił pokazać mi środkowego palca, zwyzywać i odejść. Dojrzale.

- Lamm, myślisz o tym samym co ja? - uśmiechnęła się zadziornie Hailie. Wiedziałam co ten uśmiech znaczył.
- Maya przyjedzie?
- Za około kwadrans powinna być. - popatrzyła na godzinę.
- No cóż, tequila by zapamiętać, Whisky by zapomnieć.

*

Uznaliśmy że nie będziemy marznąć na dworzu. Cóż, w środku każdy składał mi kondolencje przez co chciałam płakać. Płakać i zamknąć się do końca życia w łazience.

Każdy z Monetów wydawał się zmartwiony moim stanem, bo oni zdarzyli się do mnie zbliżyć. Byłam trochę częścią ich rodziny. Przepraszam, nie każdy. Jebany szmaciarz Dylan pierdolony Monet. Nigdy nie wybaczę że mnie zostawił. Ale... To nie zmienia faktu że go kocham. O ile jeszcze potrafię go kochać...

- Lamira, Maya przyjechała. - pomachała mi ręką przed twarzą Hailie.
- Na co czekamy? Lećmy na dół!

Na dole nie działo się nic ciekawego. Aż nie usłyszałam kilku słów przez które zdarzyłam pierdolnąć. Dosłownie, upadłam na schodach chyba łamiąc sobie palca.

- Dylan chcę być na pogrzebie. - powiedział Pan Monty.
- ŻE CO? - mówiłam starając się powstrzymać płacz. Nie tylko przybiła mnie ta wiadomość, jednak starałam się nie płakać z bólu. - Kurwa, chyba złamałam sobie palca.

- Którego? - podbiegła do mnie przyjaciółka. Myślałam że się zesram. Pokazałam im fucka. Akurat złamałam środkowego. Od razu pokazałam to Tonemu.
- Ty jesteś pojebana. - mówił przez śmiech. Ja też się śmiałam ale przez płacz. Myślałam że się udusze.

- Nie wytrzymam z wami. - westchnął Vince.
- Na pewno jest złamany? - spytał Will.
- Chyba nie, może tylko się mocno uderzyłam. Nie ważne. - mruknęłam ledwo kontaktując.
- Cześć laski. - nagle wypaliła Maya.
- Normalnie wejście smoka. - zachichotała Hailie.
- Boże, alee siara. - fuknęłam i przytuliłam się do kobiety.
- Jak tam? Trzymasz się? - zapytała na co pokiwałam głową.
- To co z tym chujem? - powiedziałam dość głośno żeby każdy mnie usłyszał. Oczywiście chodziło mi o tego skurwiela, Dylana. Uwierzyć że kiedyś skoczyłabym za nim w ogień. Pff!

Norma, nic się nie zmieniło.

\\\\\\\\\ Siema!
Dawno mnie nie było ale od nowego roku rozdziały będą się pojawiały regularnie, sieć sprawdzajcie tablice!

Długo i szczęśliwie - Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz