29. Nie chcę!

115 4 1
                                    

Godzina 16:02

Ponad godzinę temu się rozdzieliliśmy. Shibuya jest w chuj duże, więc innego wyjścia nie było.

Było szesnaście stopni na dworzu, czyli w zasadzie nie tak mało ale też neo za dużo.

Myślałam że będę zwracać na siebie uwagę ale tutaj w Japonii... Większość ludzi się tak ubiera. Jedni są w garniturach, drudzy w sukniach wieczorowych. Nawet widziałam kobietę w sukni ślubnej! Tu jest wszystko.

Nie mam pojęcia jak my mamy znaleźć mojego ojca jak tu jest kilka milionów ludzi! On może być wszędzie. W sklepie których jest tu z tysiąc, w bloku, wieżowcu których jest tu z milion, w jakiejś uliczce których jest tu... Kurwa!

Nie, to nie ma prawa się udać.

Zatrzymałam się przy jednej z ławek na poboczu. Miałam idealny widok na zachód słońca który zbliżał się wielkimi krokami.
- Zastrzelę się zaraz. - warknęłam cicho do siebie.

Siedziałam tak kilka minut oglądając tych ludzi, którzy zdawali się nie mieć problemów. Ale każdy je miał. A ja się powoli oczyszczałam mimo sytuacji w której si znajdowałam. Nie czułam w sobie tyle emocji co jeszcze kilka godzin temu. Czułam się jak nie ja.

I to miało mi wyjść na dobre. W końcu.

Nie znałam tych ludzi. Nie wiedziałam jak mają na imię, ile mają lat i czy mają kota. Nie ważne. Byli tacy piękni.

Gdy zdecydowałam się wstać, wpadłam na pewien pomysł. Było tu ludzie z różnych krajów i z różnej narodowości. Ciemnoskórzy, Azjaci oraz wiele innych.

Podeszłam do pewnej Azjatki, która wyglądała jak milion dolarów. Jej jasna cera która wyglądała jak złoto, czarne jak niebo nocą oczy i malinowe usta. Była totalnym przeciwieństwem mnie. Ja byłam ubrana na czarno a ona miała długa, białą sukienkę z bufiastymi, długimi rękawami.

Podeszłam do niej i zapytałam.
- Cześć. Mówisz po angielsku? - zapytałam. Nigdy nie słuchałam Isly gdy mówiła żebym uczyła się innych języków niż tylko mój ojczysty, bo kiedyś mi się to przyda. Nie słuchałam. Dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnie marszcząc brwi. Westchnęłam męczeńsko w duszy.

O dziwo dziewczyna pokazała palcem abym chwilę zaczekała.
- Hej! Czekaj. - tak właśnie powiedziała. Angielski przynajmniej w jednej trzeciej powinien znać każdy. Chociaż pewnie na jej miejscu też bym się go nie uczyła.

Dziewczyna podeszła do ciemnoskórej dziewczyny z takimi ładnymi prawie czarnymi wlosami. Były przepiękne. Dziewczyna była ubrana na zielono i była taka... Wow. Chyba zmieniam orientacje.

Azjatka zaczęła mówić coś do drugiej dziewczyny po swoim języku. Tamtą się tylko uśmiechnęła i pokiwała do niej głową. Obie do mnie podeszły.
- Cześć? - zapytałam niepewnie.
- Cześć. Wybacz ale Manami nie potrafi rozmawiać po angielsku. - wskazała na czarno oka dziewczynę obok, która uśmiechnęła się niezręcznie.
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się szeroko. - Chciałam się dowiedzieć gdzie przebywa najwięcej osób? - zapytałam ponownie.

Ciemnoskóra zapytała coś po japońsku, azjatke. Ta przez chwilę się zastanawiała po czym odpowiedziała coś czego kompletnie nie zrozumiałam.

- Shibuya crossing. Najlepiej weź taxi bo to daleko. A i weź to. Przysięgam że ci się przyda. - podała mi nóż niewielkich rozmiarów. Tak żebym mogła schować go do torebki.
- Nie wątpię. Dziękuje. Za nóż i pomoc. - uśmiechnęłam się do nich. - Miłego wieczoru. - pożegnałam się z nimi.

Piękne i sympatyczne. Już je uwielbiam.

Schowałam przedmiot do torebki. Przystanełam przy ulicy i pomachałam ręką do taxi które właśnie jechało. Nie zatrzymała się kurwa. Robiłam tak z trzy razy aż się udało.

Żółte auto zatrzymało się obok mnie. Zdziwiłam się gdy okazało się że tylne miejsca są zapełnione torbami. Nigdy nie jeździłam taksówka z przodu, bo się bałam.

I miałam czego.

Wsiadłam do przodu co zajęło mi kilkanaście długich sekund bo przecież tutaj kierowca siedzi po drugiej stronie niż w Pensylwanii.

Obok mnie siedziała starszy mężczyzna, który od samego początku wydawał się jakiś podejrzany. Psychopata.

- Do Shibuya crossing. - poinformowałam go. On uśmiechnął się dziwnie i pokiwał głową. Nacisnął pedał gazu i pojechał w nieznaną mi stronę.

Po kilku minutach zjechał w jakąś pusta uliczkę. Na dworzu zrobiło się już ciemno.
- Co ty robisz? - prychnęłam. W zasadzie jak mnie dotknie skończy gorzej niż ja ale i tak się bałam.

Nie zgadnięcie co odpowiedział...

Ja też nie wiem co bo go nie zrozumiałam. Gadał coś po tym swoim języku, po czym polozył rękę na moim udzie moje ciało natychmiastowo się spięło. Nie chciałam od razu zadźgać nożem typa który chce mnie zgwałcić.

Chciałam otworzyć drzwi ale ten zjeb je zablokował.
- Słuchaj śmieciu jak jeszcze raz mnie dotkniesz skończysz gorzej niż... Dobra po prostu mnie puść ty śmierdzący sukinsynie. - westchnęłam. A miałam tak miły dzień. Nie chcę go zabić.

On zaczął wypowiadać jakieś zaklęcia po kurwa jakimś japońsku czy coś. Zjeżdżał ręką coraz wyżej aż natrafił na kraniec mojej sukienki. Zaczął ją podwijac.
- Nie chcę! - wrzasnęłam.

Tego było już za dużo.

- Na miłość boską chcesz kogoś wyruchać to zamów se jakąś dziwkę a nie! - krzyczałam i zaczęłam się wiercić. Facet zaczęła mnie szarpać i całować.

Nie pilnowałam się okej? Cholernie się bałam...

Mimowolnie sięgnęłam ręką po torebkę i wyciągnęłam z niej nożyk od tamtej dziewczyny. Dziękowałam Bogu że na nie natrafiłam. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Przedmiot prawie wypadł mi z ręki gdy mężczyźnie w końcu udało się posadzić mnie na swoich udach. On się ciągle uśmiechał.

Pedofil kurwa.

Gdy jego oczom ukazał się nóż uśmiech zszedł mi z twarzy. Chciał mi go wyrwać ale tylko zaciął sobie rękę.

Sygnał z bólu ale przestał mnie szarpać.
- Widzisz pedale? Teraz mnie wypuść bo nie ręczę za siebie. - warknęłam ostro.

On jednak nie przestał. Zakrwawioną ręką złapał mnie za pośladki a druga rozpinał sukienkę. Wyrwałam się ale on nie odpuszczał. Płakałam. Bardzo. W końcu przeniósł dłonie na przedmiot w moich rękach i chciał mi go wyrwać.

W tedy stało się coś czego naprawdę nie chciałam. Broniłam się jasne?

Przez łzy nie widziałam dokładnie i nie kontaktowałam. Nie miałam na sobie płaszcza i było mi trochę zimno.

Silowalismy się aż... Przypadkiem go dźgnęłam. To był przypadek, naprawdę!

Płakałam coraz bardziej. On otworzył usta a później... Nie oddychał. Trafiłam w serce. Idealnie w serce... Głośno i bardzo płakałam. Zabiłam go.

Ale mówiłam że nie chce!

Odblokowałas jakimś cudem samochód i wzięłam torebkę. Wyciągnęłam z niej telefon i przez łzy napisałam wiadomość na grupę.

TLDS
L: Zabiłam go.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Długo i szczęśliwie - Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz