24. Horror

89 4 6
                                    

Pomyslam że Dylan z nudów zapytal się o tym jak spędzamy ten dzień.

Nic bardziej mylnego.

Kiedy zostałam w pokoju sama z Dylanem, bo przecież Tony i Steph poszli grać, drzwi do mojego pokoju się otworzyły.

Na szczęście nie była to krępująca sytuacja ponieważ byliśmy w neutralnych pozycjach. Zdziwiłam się widząc Marta w drzwiach.
- Lamm... Miałem koszmar. - mruknął załamany, a ja dopiero kilka sekund później dosłyszałam że płakał.

Podeszłam do niego szybko i zaczęłam mówić kojącym głosem.
- Kochanie, nie płacz. To tylko zły sen. Chodź tu. - wsadziłam go na kolanach. Mój młodszy brat chyba nie zobaczył Dylana, który leżał na łóżku z pół zamkniętymi oczami.
- Tam był tata... - dodał zapłakany. Moje serce stanelo i szybko odwróciłam się w stronę Dylana. On również się spiął, ale o tone mniej niż ja.
- Shhhh. - uciszalam go.
- I on na mnie krzyczał i bił. Powiedziała że mnie nie kocha. - załkał. Tak bardzo chciałam przenieść jego ból na mnie.
- Misiu kolorowy ty mój. - pocałowałam go w głowę.
- I cię wolałem a ty... A ty się nie ruszałaś jak cię budziłem... - jęknął głośno.

Chryste.

W tedy Dylan postanowił się odezwać.
- Młody... Ale już jesteśmy wszyscy. Calibi zdrowi. - przysunął się do mnie i Matthew. Pogłaskał chłopczyka po głowie, na co ten się wzdrygnal. Matt nie miał aż tak złych snów, co było dość niepokojące.

Jakiś horror.

- Kto to? - zapytał uważnie przyglądając się Dylanowi. - Dylan? - uśmiechnął się lekko. Starszy chłopak pokiwał głową i go przytulił. Miło popatrzeć. Matt Niestety nie przeżyła płakać.
- Kochanie naprawdę nie płacz. Pamiętasz jak w lato zrobiłam ci twoje ulubione lody z nutellą i truskawkami? - zapytałam, starając się zmienić myśli chłopca.
- Hmmm, tak. Uwielbiam je. - uśmiechnął się patrząc na mnie.
- Zrobimy je później. Obiecuję. - poczułam pieczenie w oczach.

Przecież ja wyjadę... I nie zobaczę Matta. A co jak takie sytuacje będą miały częstsze zdarzenie?

Jedna łza potoczyła się po moim policzku. Na mojego pecha mój braciszek był spostrzegawczy.
- Czemu płaczesz? - zapytał przestraszony.
- Bo... Ty płaczesz. A ja nie chcę żebyś płakał. - powiedziałam cicho.
- Proszę nie. Nie płacz. Zobacz siostra. Ja już nie płacze. Ty też nie płacz. - fuknął tym swoim słodkim głosikiem.

Ale rzeczywiście, on przesyła płakać.

Pocałowałam go w policzek. Kochałam go tak bardzo.
- Chodź. Idź spać. - położyłam go na łóżku.
- Boje się... - wyszeptał niestrawnie. Jak mi go było szkoda.
- Dawaj ja się z tobą położę. - wyprzedził mnie głos Dylana.

Oboje byli zmęczeni więc ich nie powstrzymywałam.
- Serio? - uśmiechnął się, na co Monet odpowiedział mu tym samym.
- Tak. Kładź się. - mówił, a ja w szoku otworzyłam oczy szerzej. Moje serce właśnie utonęło w gorącej ławie miłości do tych dwóch chłopaków.

Matt położył się a obok niego Dylan. Mój brat był otwarty i nie wstydził się bliskości, tak więc szybko przytulił się jak najmocniej do Dylana. On też go objął. Owinęłam ich ciepłym kocem.

- Dobranoc miśki. - powiedziałam cicho i obojgu pocałowałam w policzki

Nie minęło 15 minut, a oni już spali.

***

Siedziałam w kuchni i oglądałam jakiś serial na telewizorze z Rose. Ostatnio jej stan sie polepszył co było jedną z radoscijszych wiadomości w przeciągu ostatniego czasu.

Była godzina 13:25, kiedy do salonu weszli chłopaki. Wyglądali przeuroczo z rozczochranymi włosami i zaspana twarzą.

- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do nich.
- Jesteście głodni? - zapytała ich Rosie. Monet i Williams na siebie spojrzeli i od razu pokiwali głowami. Jezu jak to pięknie brzmi.

Monet i Williams.

Zakochałam się w tej nazwie.

- Zjadłbym konia z kopytami. - zaziewał zaspany Matt.
- A ja słonia. - prychnął Dylan.
- Lecę wam zrobić naleśniki. - westchnęła i zniknęła za drzwiami do kuchni.
Chłopaki usiedli po obu moich stronach kanapy.

- Jak się spało z wujkiem, Matt? - zapytałam brata. Ten zaśmiał się uroczo i rzekł.
- Dobrze. Ale on chrapie. - zagwizdałam na te słowa i zaśmiałam się patrząc teraz na starszego chłopaka.
- A ty majaczysz przez sen. - odrzekł pół żartem pół serio. - Mówiłeś, Wielbię cie wujku Dylanie, jesteś najlepszy, najprzystojniejszy i najmądrzejszy. - przedrzeźniał się z chłopczykiem który nie mógł przestać rechotać. - To akurat była prawda.

Razem z bratem głośno się śmialiśmy. Dylan udawał obrażonego ale w jego oczach widziałam szczęście i rozbawienie. Oni są tacy słodcy.

Mój brat i Dylan to najlepsze Duo jakie istnieje. Nie licząc mnie i Steph i Tony'ego bo to trio.

- Jedziemy gdzieś dzisiaj? - zapytałam do Dylana, bo Matt zainteresował się programem w telewizji.
- Zabieram nas na wycieczkę.

***

Jest godzina 15:02.
- Zabrałeś mnie na wycieczkę do Maka?

Długo i szczęśliwie - Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz