4. Piętnasty października (część 1)

218 9 2
                                    

I teraz zrozumiałam. To było jego drugie życzenie.

Abym o nim nie zapomniała.

Obudziłam się kiedy jeszcze było ciemno. Tony słodko spał, a ja nie miałam serca go budzić. Zwinnym ruchem ręki sięgnęłam po telefon, na którym widniała godzina piąta pięć. Miałam jeszcze trzy godziny na wyszukiwanie się do szkoły ale mi się nigdy nie śpieszy więc wolałam zacząć się szykować już teraz.

Już nie wtulałam się w bok Tony'ego, tylko podniosłam się do siadu. Przeciągnęłam się i zaczęłam się szykować. W tej szkole nie potrzebny był mundurek co mnie zdziwiło bo przyzwyczaiłam się że moim obowiązkiem jest go noszenie.

Na sam początek postanowiłam się wykąpać, jednak gdy już oprzytomniałam zrozumiałam że na podłodze leży Shane. Hailie zapewne spała że Steph, jednak bo szuraniu w pokoju obok już nie spały. Westchnęłam ciężko ale jakoś udało mi się przejść przez ich rozwalone na środku pokoju ciała.

Byłam w tych samych ciuchach co wczoraj bo nie zdążyłam się przebrać. L

Wczoraj...

Dotarło do mnie że to nie był sen. Jego już nie było. Bynajmniej nie w moim życiu przez najbliższe kilka lat. Do moich oczu napłynęły łzy a nogi stały się jak z waty. Musiałam przytrzymać się ściany aby znowu nie upaść.

Cicho szlochałam nad samą sobą. Nie poradzę sobie bez niego. Nic nie widziałam przez ciemność i łzy. Dlatego też nie celowo zrzuciłam jakaś figurkę z półki nieopodal. Zrobiła nie za głośny huk jednak upadła tuż na dłoń Shane'a.

Ten się natychmiast obudził i wstał na równe nogi. Na moich ustach pojawił się lekko uśmiech. Śmiech przez łzy to najgorsze uczucie. Doznałam tego nie raz ale zawsze bolał mnie tak samo. Bo to nie był śmiech radości tylko bezradności.

- Chryste ty płaczesz? - wystraszył się z zachrypniętym głosem starszy bliźniak.
- Nie. - powiedziałam krótko tak złamanym głosem że nawet głuchy by usłyszał gorysz z moich ust.
- Kurwa. - przeklnął głośniej i dotknął się po ręce. Chyba go bolała.
- Nie chciałam, ale... - nie dałam rady dokończyć bo zalała mnie kolejna fala łez.

Shane nic nie powiedział tylko mnie przytulił z całej siły.

- Słuchaj... Wiem że będzie ci go w chuj brakować, bo razem z nim wyjechała też część twojego serca. Ale nie pozwól aby to odebrało ci całkowicie szczęście. W swoim czasie wyjdzie na jaw z jakiego powodu Dylan wyjechał ale musisz być cierpliwa. Jednak wiedz, że byłaś jedną z najważniejszych osób w jego życiu, a on chce abyś była szczęśliwa. My byliśmy już przygotowani na jego wyjazd, jednak tobie zwlekał aby ujawnić prawdę bo chciał skrócić twoje cierpienie. Był totalnym kutasem że nie odważył powiedzieć ci tego od razu w twarz ale czasu nie cofniesz. Kiedyś tu wróci. - kiedyś... - A teraz masz nas, a my się nigdzie nie wybieramy. Nie możesz się poddać. Jesteś silna, mądra więc na pewno się pozbierasz. Nie możesz też wylewać tyłu łez bo się odwodnisz. - skończył. Nastała chwilowa cisza. -, Leć się szykować a ja idę spać. Dzisiaj mam wolne. - wychrypiał po czym znów położył się spać.
- Dziękuję. - wyszeptałam jeszcze raz przecierając dłońmi twarz.

Szybkim krokiem weszłam do pokoju mojej przyjaciółki. Dwie przyjaciółki w jednym pokoju. Dwa w jednym.

- Dzień dobry kochana! - krzyknęła Hailie. Obie skakały po całym pokoju.
- Co się stało? Jak się czujesz? - wypytywała mnie Steph.
- Nic, czuję się najgorzej na świecie. Zaraz idę się szykować do szkoły. - wyznałam.

Dziewczyny były zaniepokojone moją odpowiedzią ale nic nie odpowiedziały tylko przytuliły mnie mocno. Właśnie przez takie uściski się rozklejałam. A to dopiero początek dnia.

Długo i szczęśliwie - Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz