Rozdział 9

252 26 18
                                    

Cześć!

Dzisiaj bez spóźnienia...

Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania! 

Miłego czytania! <33

---------------------------------------------------

Przebudził się z głębokiego i pięknego snu. Od razu westchnął cicho w swoją poduszkę. Poczuł, że coś było inaczej, ale jeszcze nie wiedział do końca, co było tą zmianą. Zmarszczył brwi w niezrozumieniu i zaciągnął się powietrzem, mając twarz wciśniętą w pościel. Zaczął czuć różne zapachy, których nie rozróżniał. Nie rozumiał, co się działo. A potem do niego dotarło.

Nie był u siebie w domu.

Ale jak nie u siebie to gdzie? Nie wiedział, czemu nie potrafił przypomnieć sobie ostatniego wieczoru, ale u niego było to normalne. Nie panikuj, wystarczy poczekać, wiele razy zdarzyło ci się, że nie pamiętałeś ostatniej nocy. To tylko przez pamięć złotej rybki.

Próbował się uspokoić, bo wiedział, że nie musiał panikować. Wiele razy zdarzało mu się nie pamiętać tego co jadł wczorajszego dnia na śniadanie, a gdy nie pamiętał poprzedniego wieczoru, wiedział, że musiało się wiele wydarzyć. Przyzwyczaił się do tego, że musiał czekać kilka minut po przebudzeniu, żeby wiedzieć co się wokół niego działo.

Potem usłyszał dźwięk krzątania się po mieszkaniu osoby, u której najprawdopodobniej był. Jeszcze raz wciągnął zapach z pościeli, nie mogąc się nim nacieszyć. Mimo że nie potrafił powiedzieć, jakie dokładnie zapachu dotarły do niego nozdrzy bardzo przypadły mu do gustu.

Zdezorientowany otworzył swoje powieki i poniósł się do pozycji siedzącej. Natychmiast zauważył, że jest bez większości swoich ubrań. Kurwa. Miał na sobie tylko bokserki. A może AŻ bokserki?

Rozejrzał się po sypialni, w której spał, a wspomnienia poprzedniej nocy zaczęły napływać do jego myśli, a on sam nie wiedział, co czuł. Na pewno doznał szoku, a na jego ustach na początku pojawił się mały uśmiech. A później dopadła go panika. Kurwa, o ja pierdole, muszę się stąd wynosić! A jego żona?! Jesteś pierdolonym idiotą!

Naprawdę nie chciał natknąć się na Sonny'ego, przez chwilę rozważał opcję wyskoczenia przez okno, ale po dłuższym przemyśleniu, zrezygnował. To siódme piętro geniuszu, na pewno sobie coś połamiesz, jeżeli nie zginiesz.

Później zrozumiał, że musi zmierzyć się z konsekwencjami. Jeżeli Rightwill powie, że było fajnie, ale teraz już ma sobie pójść, to natychmiast zniknie z jego mieszkania. I kraju. Teraz musiał mierzyć się z wczorajszymi decyzjami, bo poprzedniego dnia nie było mu blisko do racjonalnego myślenia.

- Co ja sobie kurwa myślałem, przychodząc tutaj wczoraj? Po chuj mi to było? Masz, teraz idź i przygotuj się na przezajebistą rozmowę. - marudził cicho pod nosem, wstając z łóżka.

Nagle dotarł do niego zapach naleśników, a w brzuchu nieprzyjemnie zaburczało. Mało wczoraj zjadł, nie myślał za bardzo o jedzeniu, chcąc zabić wszystko, co się rusza, a później czując czułe pocałunki na swoim ciele... Tak zdecydowanie jedzenie było na końcu jego listy najważniejszych rzeczy poprzedniego dnia.

Westchnął ciężko, przygotowując się na najgorsze i ubrał jedną z koszul, która była przewieszona przez oparcie krzesła. Nie mógł znaleźć niczego innego, więc musiał pożyczyć najprawdopodobniej koszule Sonny'ego. Przyjemnie zwisała z jego ciała, zasłaniając ledwo górę jego ud, ale nie przejmował się tym. Szybko przeanalizował, że nic więcej nie zamierza brać i ruszył w stronę kuchni, próbując być jak najciszej. W końcu wczoraj widział mnie nago, gorzej już być nie może.

Bo gdy jesteś obok - Rightpela/MoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz