Rozdział 15

172 17 11
                                    

Cześć!

Jak zawsze zachęcam do komentowania i gwiazdkowania! Już nie przeszkadzam i miłego czytania <33

------------------------------

Siedział zgarbiony, patrząc się na podłogę tuż pod nim. W rękach trzymał coś, co było dla niego największym skarbem. Dłonie mężczyzny, w którym się zakochał. Oparł czoło o ich złączone dłonie i przymknął powieki, wzdychając ciężko. Miał dość czekania, a jednak czuł obawę, bo wiedział, że to on będzie musiał przekazać informację. Czuł, jak poczucie winy uciska jego klatkę piersiową, zabierając mu pełny oddech. Jego dłonie się trzęsły, czuł to. Tak samo jak jego kolana, które w bardzo szybkim tempie unosiły się i opadały, w rozprzestrzeniającym go stresie. Próbował się jakoś rozładować, a jednak nie umiał.

Czuł ból i rozpacz przepływające przez jego krew i nic z tym nie mógł zrobić. Oblizał spierzchnięte usta, od razu zagryzając policzek od środka, by jakoś się uspokoić za pomocą delikatnego bólu. Wiedział, że moment obudzenia się Hanka zbliża się z każdą minutą coraz bardziej nieubłaganie. I tak według lekarzy spał dłużej niż przewidywali, jednak byli pewni, że wszystko jest w porządku. Nawet dla pewności wykonali kilka dokładniejszych badań i tak jak przypuszczali - organizm odpoczywał i potrzebował nabrać sił. A jednak on miał obawy. Bo co jeżeli to coś, czego nie zauważyli? Co jeżeli już nigdy się nie obudzi? Albo obudzi się, ale to nie będzie już ten sam Hank...

Jego ciało przeszedł delikatny prąd. Zamarł w szoku, przestając oddychać. Zacisnął mocniej jedną z dłoni i tak jak na początku powątpiewał - poczuł ruch. Przełknął gulę w gardle i powoli zaczął unosić wzrok. Teraz dłoń Over'a lekko, wręcz niewyczuwalnie się zacisnęła, a on gwałtownie wciągnął powietrze, odzyskując możliwość wzięcia oddechu. Nie był pewien czy się cieszył, czy bardziej bał.

- Hank? - szepnął cicho, delikatnie unosząc się na krześle, na którym chwilę wcześniej siedział. Od kilku dób. Nie odczuwał nawet bólu, bo skupiony był na czym innym.

Nachylił się nad ciałem Hanka i położył jedną dłoń na jego klatce piersiowej. Prawie przy sercu. Poczuł bicie, o wiele szybsze niż przypuszczał na początku, jednak wiedział, że to pewnie przez dezorientację galopowało ono w szybszym tempie. Usłyszał pomruk i samoistnie na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który poszerzył się w momencie, w którym ujrzał niebieskie tęczówki, swojego przyja– mężczyzny, w którym się zakochałem. Tak mu brakowało tych oczu. Tego spokojnego niebieskiego, przy którym czuł, jak jego emocje się uspokajają. Tak po prostu. Jakby był lekiem na jego wszystkie zmartwienia. Lekiem, który jako jedyny mógł mu pomóc.

- Witaj w świecie żywych. - powiedział cicho, czując pieczenie pod powiekami. Jednak wiedział, że nie mógł się rozkleić. Wziął głębszy oddech i zamrugał szybko, odganiając łzy. Teraz był pewny, że żyje. Że jest tutaj z nim. - Jak się czujesz?

- Dobrze, ale trochę boli mnie brzuch. - powiedział ochrypłym głosem, marszcząc brwi, a po plecach Gregory'ego przeszedł dreszcz. CIemnowłosy wyplątał dłoń z rąk Montanhy, na co ten poczuł cichy smutek, który otoczył jego serce. Czy... Tylko ja to czuję, czy on też? A może znowu to będzie jednostronne uczucie?

Over jednak nie przejął się tym i oparł się o łóżko i próbował unieść swoje ciało. Od razu wręcz syknął z bólu i zaprzestał tej próby, strasząc szatyna.

- Cholera, uważaj Hank. - Zmartwił się, jednak zauważył ciche zdenerwowanie na twarzy Over'a i tylko westchnął. - Chodź, pomogę ci. - odezwał się po chwili i pomógł niebieskookiemu. Z ust Hanka urwał się cichy jęk, gdy udało mu się oprzeć o poduszkę, siedząc już, tak jak tego chciał.

Bo gdy jesteś obok - Rightpela/MoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz