Rozdział 16

184 21 34
                                    

Cześć!

Zbliżamy się do końca książki, także zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bo bardzo mnie to podbudowuje, że jest coś co ludzie chcą czytać!

Ja już nie przeszkadzam i miłego czytania <33

---------------------------------------

Wziął kęs dobrze przygotowanego kurczaka. Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na mężczyznę przed sobą. Wpatrywał się w niego. Przełknął jedzenie i zatrzymał dłoń z widelcem w połowie drogi do talerza.

- O co chodzi? Jestem gdzieś brudny? - zapytał, patrząc ze zmarszczonymi brwiami na siwowłosego, który nie spuszczał z niego wzroku już od kilku minut. Kilkukrotnie już zdążył się speszyć przez ten czas.

- Nie, jesteś czysty. Nie mogę na ciebie po prostu patrzeć? - przechylił głowę w bok, wciąż patrząc w oczy Dante.

- Emm, możesz, ale nie tknąłeś w ogóle swojej porcji. - powiedział zakłopotany, po czym delikatnie się zaczerwienił i znów utkwił wzrok w jedzeniu. Wziął na widelec trochę gotowanych warzyw i znów zatrzymał dłoń, słysząc głos siwowłosego.

- Mam gdzieś to jedzenie. Ty mnie o wiele bardziej interesujesz. - Dante odchrząknął i włożył do ust nałożone jedzenie. Jezu jakie to dobre.

- Musisz jeść, wiesz o tym? - zapytał, wciąż zerkając, jak ten nie tknął nawet soku.

- Wolałbym zjeść coś innego. - powiedział znacząco, a czarnowłosy zakrztusił się jedzeniem. Rightwill od razu wstał i zaczął klepać go po plecach. Gdy w końcu Capela przestał się dusić, uniósł wzrok na siwowłosego ze złością.

- Dasz mi chociaż raz zjeść w spokoju?

- Dałem. - rzekł pewnie, drapiąc się po szczęce.

- Kiedy niby?

- Wtedy gdy po raz pierwszy się ze mną przespałeś i zrobiłem ci śniadanie. - powiedział z szerokim uśmiechem, a Dante o mało znów się nie zakrztusił.

- Czasami mam cię dosyć. - powiedział i zmrużył oczy.

- Nie masz. - Rightwill zbliżył się i teraz oboje czuli swoje oddechy obijające się o ich wargi. - Uwielbiasz to co z tobą robię. - szepnął siwowłosy i wbił się w wargi Capeli.

Przymknął powieki, rozkoszując się pocałunkiem. W jego podbrzuszu zawrzało ciepło, gdy poczuł męską dłoń na swoim udzie. Nie przesuwała się ona, ani nie masowała jego skóry. Starszy po prostu opierał się o jego nogę, a on samym tym ruchem już zaczynał wariować. W brzuchu pojawiło się tak zwane mrowienie, a on chciał tylko więcej. Jeszcze więcej.

Pogłębił pocałunek i wepchnął język do ust Rightwilla. Poczuł, jak ten mimowolnie się uśmiecha.

Więcej.

Uniósł ramiona i oplótł nimi kark Sonny'ego, chcąc być jeszcze bliżej. Jedną dłoń wplótł w jego włosy. Druga dłoń siwowłosego pojawiła się na jego placach.

Więcej.

Popchnął delikatnie Rightwilla i sam wstał, po czym ponownie do niego przylgnął. Gdy dłonie siwowłosego zsunęły się na jego pośladki, westchnął.

Więcej.

Wypchnął biodra i otarł się o krocze swojego szefa. Jęknął, a Sonny, wypuścił spomiędzy ust westchnienie.

- Jesteś nie dość, że niecierpliwy, to ciągle napalony. - powiedział siwowłosy, a Dante poczuł jeszcze większe ciepło w całym swoim ciele.

Bo gdy jesteś obok - Rightpela/MoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz