Szach mat

8 0 0
                                    


Jesteś jak róża, piękna na zewnątrz ale im bliżej podejdę kujesz coraz mocniej.

Pomimo bólu jaki czułam głęboko w sobie nie potrafiłam skupić się na tym na czym powinnam. Nie mogę bronić go emocjami które do niego czuję. Nie mogę myśleć w ten sposób. Miałam przypuszczenia. Wiedziałam, że to on. Lecz on nie wiedział, że ja wiem. Nie przypuszczałabym tylko, że zdradzi się tym tak szybko. Musiałam zapomnieć. Nie mogłam pozwolić na to by się do mnie zbliżył jeszcze bardziej. By poznał mnie z tej słabej strony. By znał moje punkty słabości, by później mógł w nie uderzyć. Grał, rozdawał karty, czas na pierwszy ruch. Nie wiedział, nie znał mnie więc nie znał moich oblicz, nie wiedział do czego jestem zdolna. Broniłam go w swojej głowie, że nie chce go zranić. Ale to tylko gra, udawał. On wykonywał swoje zadanie. Był w pracy. Więc również będę traktować to jak pracę. Grę czas zacząć.

Chciałeś być moim koszmarem, lecz teraz to ja wyznaczam zasady tej popieprzonej gry. Chciałeś mnie? Dostaniesz. On dostanie. Twój zleceniodawca dostanie drobny prezent. Twoją głowę. Poznaj Adeline. I powodzenia Torrance.

***

- Boże o co ci znów chodzi Will? - wykrzyczałam machając rękoma przed jego twarzą.

- Znam go kurwa od dzieciaka Winter. Czego kurwa nie rozumiesz? - kłóciliśmy się nie lubiłam się kłócić szczególnie z moimi bliskimi wzbudzało to we mnie płacz ostatnio byłam bardziej wrażliwa niż myślałam.

- Dobrze wiem co słyszałam. I nie ma już kurwa Winter odpierdol się ode mnie to mój problem nie twój Will. - wykrzyczałam w stronę zbliżającego się do mnie chłopaka. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Lecz on to zlekceważył. Naruszył moją przestań. Podjudził mnie jeszcze bardziej. Wszedł z impetem do mojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. I rzucił się na mnie. Dosłownie. Byłam na łóżku a moje ramiona były skierowane ku górze. Czułam, że będę mieć siniaki bo trzymał swoje ręce na moich nadgarstkach ściskając je, z coraz mocniejszym bólem chciałam się wyrwać z jego uścisku. Lecz obalił mnie na tyle, że nie miałam jak wykonać żadnego ruchu swoimi nogami. By zdjąć chłopaka ciężar z mojego ciała.

- Nie zamyka mi się drzwi przed nosem. Mam w dupie twoje humorki. Jesteś niezależna, żaden chłopak nie działa na ciebie negatywnie to twoja spierdolona głowa najwyraźniej ma jakąś pierdoloną blokadę z którą nie umiesz żyć odkąd jesteś na tym świecie. Ogarnij się bo nie chce więcej używać na tobie przemocy. Zrozumiałaś? - wydyszal mi do ucha muskając nosem mój płatek ucha. Spojrzał na mnie tymi swoimi żółto brązowymi tęczówkami w których zatapiałam się za każdym razem gdy w nie patrzyłam. Przyglądaliśmy się sobie przez dłuższą chwilę. Spojrzałam na jego usta z przed chwili z zaciśniętych w wąską linie ujawniły się duże malinowe usta.

- Nie zrozumiałam. Musisz mi pokazać w inny sposób. - wyduszałam zmęczona od uwalniania się od jego uścisku. Uległam mu gdy już wiedziałam, że mnie nie puści.

- Może to da ci coś do zrozumienia. - w momencie wypowiedzianych jego słów nasze wargi się złączyły. Nie odwzajemniłam pocałunku. Nie bał się mojej reakcji, czekał na nią. Był ciekaw co zrobię. Odłączył nasze wargi i spojrzał mi w oczy. Przywarłam głowę do jego i odwzajemniłam pocałunek nie wiedziałam co robię. Ale nie chciałam nad tym rozmyślać. Żyłam chwilą podobało mi się to co się dzieje najwyżej później będę żałować konsekwencji.

Chłopak przeniósł z nadgarstka rękę na moją szyję i lekko mnie poddusił. Toczyliśmy batalię między sobą. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Chłopak szybko zerwał się ze mnie i stanął przy łóżku. O framugę drzwi opierał się Damon. Co on tu kurwa robił? Chłopak ma tupet by tu przyjść.

ESSENTIAL TEPMTATIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz