Angel POV
Mieliście kiedyś tak,że kochaliście kogoś ponad wszystko i byliście pewni,że nikt nigdy nie wzbudzi w was takich uczuć jak ta osoba,a potem pojawia się ktoś jeszcze i...nadal kochacie tamtą osobę ale ta druga dodaje wam takich emocji i...to skomplikowane.
Bardzo kocham Jasona i chciałabym mu wybaczyć ale nie umiem.Nie mogę odepchnąć od siebie myśli,że może on kiedyś mnie zostawi albo zrobi mi krzywdę.Nie ufam mu.
A Josh...Josh jest kochany.Bardzo o mnie dba i pilnuje żeby niczego mi nie brakowało.Jest najlepszy facetem z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia.Sprawia,że każdego dnia wstaję z dużym uśmiechem na ustach.Oczywiście nie patrzę na niego inaczej niż jak na dobrego przyjaciela.Pomimo zachowania Jasona nadal wierzę,że niedługo uda mi się mu wybaczyć i wszystko wróci do normy.
-Cześć ślicznotko-z samego rana przywitał mnie uśmiechnięty Josh-Wyspałaś się?
-Tak.Dziękuję.Oooo! zrobiłeś mi śniadanie,jak słodko!-puścił mi oczko.
-Siema ludzie.Widzieliście może Jasona?-Blake dał mi buziaka w policzek.
-Chyba wyszedł wczoraj na imprezę ale nie wiem czy wrócił-odparł Josh.
No pięknie.To ja płaczę każdej nocy zastanawiając się co dalej z nami a on sobie po imprezach chodzi.Genialny człowiek.
-Pójdę sprawdzić czy nie ma go u siebie-zadeklarowałam się i ruszyłam na górę.Gdy byłam już na miejscu delikatnie zapukałam do drzwi.Nic to nie dało wie powtórzyłam trochę mocniejszy ruch.Nadal nic.Westchnęłam głośno i delikatnie otworzyłam drzwi.To co tam zobaczyłam dogłębnie mnie zniszczyło.
-Co ty wyprawiasz?!-wydarłam się.Chłopak klękał przed szafką nocną wciągając do nosa biały proszek.O nie! Tego było za wiele!
-Ang? Co ty tu robisz?-gwałtownie się podniósł.
-Co ja robię?! To ty ćpasz jak najęty!
-Co?! Kochanie to nie tak! Ja po prostu już nie jestem w stanie wytrzymać bez ciebie dlatego to wszystko robię! Nie jestem w stanie trzeźwo myśleć,kiedy mam świadomość,że nie ma cię ze mną.
-To nie jest powód żeby ćpać-skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej patrząc w jego coraz bardziej poszerzające się źrenice.
-Jest.Do tej pory to ty byłaś moim narkotykiem.Ty dodawałaś mi adrenaliny do kolejnego działania.A odkąd wszystko między nami zaczęło się walić nie umiem sobie poradzić.Potrzebuję cię Angel.
-Nie.Ty potrzebujesz leczenia.
-Ty jesteś moim lekiem nie rozumiesz? Nie istnieję bez ciebie-Boże a jeżeli jemu beze mnie rzeczywiście odbija? Zanim się zorientowałam usta chłopaka delikatnie muskały moje.Odwzajemniłam pocałunek coraz bardziej się zatracając.Nagle oprzytomniałam i delikatnie go odepchnęłam.
-Muszę sobie jeszcze raz wszystko przemyśleć.Nie wiem co mam teraz o tobie myśleć.
-To był ostatni raz-zapewnił mnie spoglądając mi w oczy.
-A pierwszy?-Jason zamknął oczy i głośno wypuścił powietrze-No właśnie.Chodź na dół.Blake coś od ciebie chciał.
Resztę dnia spędziłam na rozmyślaniu o tym co się dzisiaj stało.Nie mogłam zrozumieć jak Jason mógł to wogóle robić.Dał mi kolejny powód abym mu nie ufała i do niego nie wróciła.No bo nie planowałam życia u boku ćpającego gangstera,który zabił ,,dziecko" i uderzył kobietę.Chciałam żyć normalnie a jak na razie Jason mi to uniemożliwiał.Czasami żałowałam,że uciekłam od ojca.On też mnie okłam i nie był najlepszym ojcem na świcie ale miałam już dość życia w tych wszystkich kłamstwach gdzie cały czas dowiadywałam się czegoś nowego.Jutro moje 16 urodziny.Ten dzień miał być najlepszym dniem w całym moim życiu.A tymczasem chyba będzie tym najgorszym.